Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czołowe kluby łatwo oddają swoich liderów

Michał Lizak
Anwil Włocławek wciąż przewodzi w lidze - w sobotę wygrał w Wałbrzychu
Anwil Włocławek wciąż przewodzi w lidze - w sobotę wygrał w Wałbrzychu
Ekipa Anwilu Włocławek sama się osłabiła W całym sportowym świecie sprawa jest prosta - kontrakt to rzecz święta i trzeba go respektować. Kluby wydają masę pieniędzy na to, by znaleźć prawdziwą perełkę - nieznanego ...

Ekipa Anwilu Włocławek sama się osłabiła
W całym sportowym świecie sprawa jest prosta - kontrakt to rzecz święta i trzeba go respektować. Kluby wydają masę pieniędzy na to, by znaleźć prawdziwą perełkę - nieznanego zawodnika, który kosztuje relatywnie niewiele, a zostaje gwiazdą zespołu. Podpisuje się z nim długoterminowy kontrakt i sprzedaje, gdy jest już wypromowany, za wielkie pieniądze.
Albo właśnie dzięki takiemu zawodnikowi sprawia się sensację za sensacją i osiąga wyniki, których nie są w stanie przewidzieć fachowcy. Tak było przed laty w przypadku Lynna Greera, który w Śląsku Wrocław został królem strzelców Euroligi. Tak jest teraz w Zgorzelcu, gdzie prawdziwym blaskiem świeci gwiazda Davida Logana.
Ale ani wcześniej we Wrocławiu, ani teraz w Zgorzelcu nikomu nie przyszło do głowy, by swoje gwiazdy oddawać rywalom. Inaczej jest w Sopocie i we Włocławku.
Tydzień temu z ekipą mistrza Polski pożegnał się Belg Tomas van den Spiegel, bo swój skład chciał wzmocnić europejski potentat - CSKA Moskwa. Teraz Anwil zawiesił najlepszego zawodnika - Gerroda Hendersona - bo ten zapałał nagłą miłością do ukraińskiego Azowmaszu Mariupol, niedawnego rywala włocławian w Pucharze ULEB. To już prawdziwa paranoja.
To prawda, że z niewolnika nie ma pracownika i na siłę nigdy nie utrzyma się gracza w zespole. Ale z drugiej strony, nie po to Anwil wyciągnął przyjazną rękę do Hendersona, zawodnika po kłopotach ze zdrowiem, by teraz tracić go przed kluczową częścią sezonu. Lider ekstraligi bez Hendersona będzie zupełnie innym zespołem. Skutki tego transferu mogą okazać się tragiczne, a zyskać, przede wszystkim finansowo, może jedynie zawodnik. Ale na pewno nie o to chodzi ekipie z Włocławka.
Już w przypadku belgijskiego centra tłumaczenia klubu z Sopotu brzmiały mało wiarygodnie. Że niby CSKA się nie odmawia? A dlaczego nie? To co prawda wicemistrz Euroligi, klub z Prokomem Treflem nieporównywalny pod żadnym względem. Ale też van den Spiegel był jednym z nielicznych graczy mistrza Polski, do którego nikt nie miał pretensji. Tego nie można przecenić ani tym bardziej wycenić.
W Trójmieście van den Spiegla szybko udało się zastąpić, ale Anwil będzie miał dużo większy problem. Bo wartościowych rozgrywających nie ma i nawet spora sakiewka ukraińskich hrywien na niewiele może się przydać. Bo gdyby tacy gracze byli na rynku, to Azowmasz by po nich sięgnął.
Sprawa byłaby o wiele prostsza, gdyby polskie kluby stosowały standardowe, przynajmniej w Europie, zapisy. Wystarczyłoby w umowach umieszczać zapis o wysokości odstępnego w przypadku oferty innego klubu. Wtedy nie ma dwuznacznych pod każdym względem - sportowym i moralnym - sytuacji. Wiadomo, ile trzeba zapłacić za zawodnika i można go zabrać w dowolnym momencie sezonu. Najwyraźniej u nas nie dla wszystkich jest to tak oczywiste.

4 graczy
Travis Best, Ruben Wołkowyski, Tomas van den Spiegel i Dejuan Wagner - odeszło od początku sezonu z Prokomu Trefla. Wszyscy mieli być gwiazdami tego zespołu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto