Człowiek z żelazem

ŻUŻEL

Mistrz Polski Janusz Kołodziej wyprzedzał rywali ze śrubą w ręku i z pękniętym palcem

– Trudno było ze mną porozmawiać w dniu zawodów. Musiałem się wyciszyć, cały czas zastanawiałem się, którymi ścieżkami jeździć – przyznał po tarnowskim finale Indywidualnych Mistrzostw Polski Janusz Kołodziej

W Tarnowie mówią, że Janusz Kołodziej to człowiek z żelazem. Wszystko przez wypadek z 29 września ubiegłego roku. 20-letni wówczas zawodnik startował w finale Indywidualnych Mistrzostw Europy w duńskim Holsted. Po trzech seriach startów miał na koncie 7 punktów (2,3,2). W kolejnym swoim biegu paskudnie złamał rękę. Do jej złożenia lekarze musieli użyć śrub. Koldi ma się ich pozbyć dopiero po obecnym sezonie.

Odcięte palce
Po wypadku w Holsted przeciwnicy ofensywnego stylu jazdy Kołodzieja, często na granicy ryzyka, szeptali: „Wreszcie się doigrał”. W poniedziałek ta waleczność pozwoliła mu zdobyć tytuł mistrza kraju. Zdecydował o tym bieg 15., w którym Kołodziej przeszedł z trzeciej pozycji na pierwszą. Na uporanie się z Piotrem Świderskim potrzebował niespełna okrążenia. Tomasza Golloba wyprzedził na ostatnim łuku. I to „ścieżką Golloba” – pod samym ogrodzeniem. Inny pewnie by nie wierzył, że w ogóle może dojść takiego rywala. A Kołodziej jechał z bólem dłoni i zaciśniętymi zębami. W 10. biegu mocno się potłukł, kiedy nie starczyło dla niego miejsca w pierwszym łuku.
– Szybko zdjąłem rękawiczkę, żeby sprawdzić co się dzieje, bo początkowo myślałem, że mam odcięte palce. Na szczęście były tylko zmiażdżone – mówił ze spokojem, jeszcze w trakcie zawodów. Wczoraj było już wiadomo, co mu dolega.
– Właśnie wyszedłem od lekarza. Mam pęknięty jeden z palców. Ten, którym pokazuje się taki brzydki gest. A jak świętowałem? Nawet nie miałem czasu. Liczę, że pod koniec tygodnia trochę go znajdę – powiedział nam Kołodziej. Końcówkę sezonu ma wyśmienitą, ale wiosna była pechowa. Zawodnik zajął dopiero ósme miejsce w bydgoskim finale krajowych eliminacji do IMŚJ. Na przeszkodzie do awansu stanęły defekt i wykluczenie. Tym samym tarnowianin bezpowrotnie stracił szansę na medal tych rozgrywek. Za rok będzie już seniorem, tak jak jego kolega z Unii i piąty zawodnik finału IMP w Tarnowie – Marcin Rempała.

Janusz i Andżelina
– Kołodziej perfekcyjnie wykorzystał atut własnego toru. Gratuluję mu, wygrał po prostu lepszy. W biegu z Januszem pojechałem szeroko, ale on jeszcze szerzej i właśnie to wykorzystał – przyznał sześciokrotny mistrz kraju Tomasz Gollob. Na koniec zła informacja dla fanek Kołodzieja, którym jeszcze dwa lata temu poważnie interesował się Atlas. Od trzech lat ma dziewczynę – wciąż tę samą. Andżelina jeździ za Januszem po całej Europie. Jeszcze w niedzielę zasiadła na trybunie Stadionu Olimpijskiego, kamerując każdy bieg z udziałem chłopaka.
– Oczywiście, że planujemy ślub. Ale najpierw muszę skończyć studia magisterskie (anglistyka) – zdradziła nam wybranka sensacyjnego mistrza Polski. •

Janusz Kołodziej
Ur.: 27.05.1984
Kluby: Unia Tarnów, Rosspigarna Sztokholm.
Średnia w Polsce: 1,83 pkt/bieg.
Średnia w Szwecji: 1,515 pkt/bieg.
Droga do finału IMP: ćwierćfinał w Krośnie – 1. miejsce, 15 pkt (3,3,3,3,3), półfinał w Ostrowie
– 1. miejsce, 9 pkt (3,3,3).
Sukcesy: indywidualny mistrz Polski Tarnów 2005, młodzieżowy indywidualny mistrz Polski
Piła 2004, drużynowy mistrz Polski 2004, złoto MMPPK 2004, srebro MMPPK 2005, srebro MPPK 2004, zdobywca Srebrnego Kasku 2005.