Contagion - Epidemia strachu [recenzja filmowa]

Wszystko zaczyna się od kilku śmiertelnych przypadków w różnych miejscach na ziemi, których początkowo nikt z sobą nie łączy. Gdy okazuje się, że stoi za tym nowy, nieznany wirus, rozpoczyna się wyścig z czasem. Uruchomiony zostaje ogromny sztab ludzi, którzy mają za zadanie odszukać źródło epidemii.

Rozpoczynają się śledztwa i przesłuchania, podejmowane są kolejne próby stworzenia nowej szczepionki. Mimo pracy rzeszy ludzi śmierć zgarnia coraz większe żniwo, a ludzi ogarnia coraz większa panika.

Mąż i ojciec, który stracił ukochaną kobietę, lekarze szukający leku, ludzie pracujący w różnych organizacjach pozarządowych, dziennikarz wietrzący niezdrowy układ to bohaterowie tego filmu.

W Contagion nie mamy jednego głównego wątku. Film splata wiele równoległych zdarzeń, których motywem jest wszechobecny wirus. Obrazy bardzo powoli i mozolnie układają się w całość dopiero w ostatnich sekwencjach filmu.

Choć w filmie gra plejada hollywodzkich gwiazd, nikt specjalnie się nie wyróżnia, aktorzy przypominają raczej chór z tragedii antycznej, ilustrując głosem, ruchem i obrazem kolejne sceny.

Film jest z pozoru spójny, ale jednocześnie nużący i monotonny. Temat, choć poważny, potraktowany jest raczej powierzchownie, w pewnych momentach brakuje wręcz rozwinięcia.

Być może było to zamierzeniem reżysera, by w obliczu epidemii pokazać różne aspekty epidemii z kilku perspektyw. Taki sygnał dla ludzkości. Ale niestety film nie trzymał w napięciu, nie wyczułam go w budowaniu scen, a apokaliptyczna wizja według Soderbergha raczej mnie zmęczyła.

Obsada: Matt Damon, Jude Law, marion Cotillard i inni

Czytaj też:

• Klip "Chcemy być sobą" będzie promował 80 milionów
• Przepis na miłość [recenzja filmowa]
• W sieci pojawił się trailer filmu "80 milionów"

Jazztopad 2011 [bilety, program]

One Love Festival 2011 [program]

Koncerty i festiwale w 2011 roku

Konkurs na zdjęcia z wrocławskiego zoo

**

**