Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co ze stadionem miejskim we Wrocławiu. Przebudować? Sprzedać? Wyburzyć?

Andrzej Zwoliński
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Pawel Relikowski / Gazeta Wroclawska
Seria niewygodnych pytań do Jacka Sutryka w sprawie faktycznych kosztów budowy i utrzymania Stadionu Miejskiego oraz niejasnego finansowania miejskich spółek. Czy prezydent powinien zorganizować referendum w sprawie kolosa na Pilczycach, który przynosi straty?

Ile wrocławian kosztowało w sumie wybudowanie Stadionu Miejskiego i z jakimi kosztami utrzymania tej instytucji muszą się liczyć w kolejnych latach? Ile pieniędzy wrocławian, od 2012 roku, przepłynęło z kasy Urzędu miejskiego do spółek "Wrocław 2012” i „WKS Śląsk” i w jakiej formie? Czy wreszcie - jak przedstawia się realizacja pożyczek udzielanych w przeszłości tym spółkom przez Urząd Miasta?

Te, ale też szereg innych pytań w swoim otwartym liście zadał Jacek Uczkiewicz, były poseł, wiceminister finansów, wiceprezes NIK, a także w 2010 roku kandydat w wyborach prezydenckich we Wrocławiu. List trafił do prezydenta Jacka Sutryka, a także do wrocławskich mediów.

Panie prezydencie, ile wrocławian kosztuje stadion? [LIST OTWARTY]

- Moją intencją nie jest wcale atakowanie prezydenta, chcę by wreszcie wyjaśniono kwestie finansowania dwóch kluczowych w sprawie spółek miejskich: „Wrocław 2012” oraz „WKS Śląsk Wrocław”, a także ujawniono realne koszty poniesione w związku z budową Stadionu Miejskiego i wciąż ponoszone na jego utrzymanie – tłumaczy nam Jacek Uczkiewicz.

W swoim liście przypomniał Jackowi Sutrykowi jego zobowiązanie z czasu kampanii wyborczej w 2018 roku, że jako prezydent Wrocławia opublikuje kompletną i wyczerpującą informację na temat kosztów budowy Stadionu Miejskiego we Wrocławiu.

- Myślę, że publikacja „białej księgi” byłaby doskonałym sposobem dla prezydenta na nowe otarcie w sprawie stadionu i miejskich spółek powiązanych z jego funkcjonowaniem w tym głównie piłkarskiego klubu. Jawność i transparentność w tych sprawach należy się wszystkim Wrocławianom. Niestety jak dotąd nie doczekaliśmy się tego – mówi Uczkiewicz.

Wrocławski stadion rekordzistą jeżeli chodzi o straty

Z szacunków Jacka Uczkiewicza wynika, że kwota, którą z budżetu Wrocławia przeznaczono na budowę Stadionu Miejskiego, grubo przekracza 1 miliard złotych, wielokrotnie przewyższając kwotę 500 mln zł pierwotnie deklarowaną przez władze Wrocławia.

- To rzutuje na ekonomiczną efektywność całego przedsięwzięcia, a raczej na jego brak. Po odejściu Zygmunta Solorza, po klapie imprez, za które odpowiedzialna była spółka SMG wiceprezydent Wrocławia mówił publicznie wprost: "Stadion wcale nie musi przynosić dochodów, ponieważ jego główną rolą jest rola miastotwórcza". Co miał na myśli - nie wiadomo. W istocie nastąpiła więc zmiana koncepcji Urzędu Miasta o 180 stopni - tłumaczy Jacek Uczkiewicz.

Jak to jest z tymi finansami Stadionu Miejskiego? W ubiegłym roku przychody spółki, która nim zarządza sięgnęły 12 mln zł, niestety koszty utrzymania były o 9 mln zł wyższe. Ponadto miasto wciąż spłaca kilkuset milionowy kredyt zaciągnięty na budowę obiektu. Warto tez podkreślić, że wrocławski stadion jako jedyny spośród wszystkich aren wybudowanych przed Euro 2012 nie doczekał się sponsora tytularnego, co mogłoby znacznie zmniejszyć deficyt. Dla porównania PGE Narodowy w Warszawie od czterech lat jest na plusie i to nie byle jakim bo na poziomie 20 mln zł. rocznie. Stadion Energa Arena w Gdańsku balansuje cały czas na granicy opłacalności,a tam roczny koszt utrzymania to 19 mln zł. Stadion w Poznaniu jest tuż nad kreską, osiągając przychody przekraczające 8 mln zł rocznie.

Czas na odważną decyzję w sprawie stadionu

Dlaczego w innych miastach można, a u nas są straty? - Zaczynając od samej budowy wskazałbym na błędy związane z wyborem projektu i miejsca budowy Stadionu Miejskiego. Przypomnę, że pierwotnie miasto wykupiło od AWF-u Stadion Olimpijski, który miał stać się naszą areną na Euro 2012. Ostatecznie jednak zdecydowano się na Pilczyce i na niestety 40 tysięczny moloch, którego teraz nikt nie jest w stanie wypełnić – mówi Jacek Uczkiewicz.

Jego zdaniem ilustracją problemu trójkąta: Urząd Miasta, Wrocław 2012 i WKS Śląsk są ciągłe transfery pieniężne z miejskiej na utrzymanie spółek. - W ubiegłym roku miasto chwaliło się, że powołana przez nie spółka Wrocław 2012 znalazła gospodarza obiektu w osobie spółki WKS Śląsk, po czym dowiedzieliśmy się, o decyzji Rady Miasta o dofinansowaniu spółki WKS Śląsk kwotą bodajże 9 milionów złotych. Wychodzi więc na to, że z kasy miejskiej Urząd Miasta pokrył swojej spółce w całości lub w części koszty utrzymania Stadionu Miejskiego poprzez inną spółkę, w której ma udziały – argumentuje dalej były poseł i wiceprezes NIK.

Magistrat szykuje się do kolejnych wielomilionowych transferów, aż do roku 2028 w Wieloletniej Prognozie Finansowej zabezpieczono środki na dokapitalizowanie dla Spółki Stadion Wrocław oraz w latach 2019-2020 dla spółki WKS Śląsk Wrocław w wysokości 5 mln zł rocznie. Należy jednak pamiętać, że to tylko część kosztów, jakimi obciążany jest Wrocław. Ile pieniędzy płynie w stronę stadionu i WKS z miejskich spółek?

- Dla przyszłości Stadionu kluczowa będzie analiza efektywności ekonomicznej Stadionu i przewidywanych obciążeń Wrocławia (budżetu miasta i miejskich spółek) kosztami jego utrzymania w przyszłych okresach. Jeżeli okaże się, że są one istotne, na przykład w porównaniu z kwotami planowanymi w ramach Budżetu Obywatelskiego, to przyjdzie pora na odważne decyzje w tej sprawie i takich należy oczekiwać od prezydenta Sutryka. Nie raz w przeszłości nierentowne przedsiębiorstwa komercjalizowano za przysłowiową złotówkę dla uniknięcia strat. Alternatywą może być zgoda wrocławian na stałe obciążanie budżetu miasta na ten cel wyrażona w referendum - przekonuje Uczkiewicz.

Jak na razie nie doczekał się żadnej odpowiedzi od miasta na swój list. W Wydziale Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta zapewniono nas jedynie, że zarówno on jak i Gazeta Wrocławska je otrzymamy.

Wyburzyć? A może sprzedać i przebudować?

- Stadom Miejski we Wrocławiu, w tym kształcie i tak zarządzany jak dotychczas nigdy nie będzie przynosił zysków, nie widzę na to żadnych szans – mówi nam Konrad Pudło ekspert z Pentagon Research firmy badającej efektywność sponsoringu sportu i wydarzeń kulturalnych.

- Przede jest o wiele za duży jak na potrzeby Wrocławia. Zamiast 40-to tysięcznej widowni powinien mieć nie więcej niż 25 tysięcy. Przy dzisiejszej konkurencji jeżeli chodzi o areny w naszym kraju zapomnijmy o kolejce chętnych. Drugim podstawowym błędem było wybudowanie obiektu bez zadaszenia i bez bieżni. To znacznie ogranicza możliwości jeżeli chodzi o organizowanie na nim dużych imprez nie tylko sportowych, ale też koncertów czy wielkich spektakli. Widzimy jak w miarę dobrze radzi sobie PGE Narodowy, dzięki rozsuwanemu dachowi co rusz, niezależnie od pory roku można na nim organizować duże wydarzenia. Kolejnym - jego zdaniem - słabym punktem wrocławskiego obiektu, jest jego lokalizacja. - Wokół jest pusto, tam praktycznie nic nie ma poza dziurą w ziemi – wyjaśnia ekspert i zaraz dodaje – miejsce ma jednak olbrzymi potencjał, łatwo tam dojechać praktycznie z każdej strony zarówno samochodem jak komunikacja miejską. - Pewnym rozwiązaniem mogłoby być przeniesienie na stadion części urzędów miejskiego i marszałkowskiego. Przecież nigdzie nie jest powiedziane, że by załatwić jakąś sprawę, trzeba koniecznie jechać do centrum miasta – mówi. Przyznaje jednak, że to rozwiązanie doraźne. Co więc innego proponuje?

- Najlepszym wyjściem byłaby sprzedaż stadionu, dużej międzynarodowej firmie, choćby z Chin, która ma doświadczenie w zarządzaniu tego typu obiektami bo po naszych urzędnikach tego nie widać. Firma mogłaby sfinansować przebudowę Stadionu Wrocławskiego w taki sposób by zapewnić na nim najemców i budowę zadaszenia. Można by na przykład dobudować biurowce do stadionu, które mogłyby stać się jednocześnie podporami do zadaszenia – tłumaczy.

Same biurowce – jak przekonuje - zapewniłby dodatkowe pieniądze z najmu powierzchni, wykorzystano by także wielkie parkingi wokół stadionu. Jego zdaniem miasto tego nie jest w stanie zrobić z powodu braku pieniędzy. - To musi być duży inwestor, któremu można by także zaoferować kupno klubu piłkarskiego. Pieniądze włożone w klub procentowałoby wysoką pozycją w tabeli, a co za tym idzie dodatkowymi wpływami ze sprzedaży biletów i od reklamodawców. Tak się teraz robi na całym świecie, nikt już nie buduje samych stadionów bez dodatkowej infrastruktury i to wyłącznie dedykowanych jednej dyscyplinie – kwituje Konrad Pudło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto