Rozmowa z Janisławem Muszyńskim, kanclerzem Loży Dolnośląskiej Business Centre Club, współtwórcą Dolnośląskiego Forum Politycznego i Gospodarczego w Krzyżowej
Dwa lata temu politycy zupełnie zapomnieli o Krzyżowej. W ubiegłym natomiast forum miało wysoką rangę, przyjechał do nas wicepremier Jerzy Hausner. Czego możemy się spodziewać za dwa tygodnie?
- W piątek 26 listopada będzie akurat w Sejmie debata budżetowa, więc posłów wtedy na pewno nie będzie w Krzyżowej. Przyjedzie natomiast paru europarlamentarzystów. Większej frekwencji spodziewamy się w sobotę. Spośród polityków swoją obecność potwierdziła już prof. Zyta Gilowska z Platformy Obywatelskiej i wiceminister gospodarki Krzysztof Krystowski. Spodziewamy się także, ale to jeszcze nie jest pewne, byłego premiera Jerzego Buzka.
Po co nam w ogóle takie forum?
- Ono już wrosło w nasz pejzaż. Wszyscy widzą, że każdy może coś dla siebie z niego wyciągnąć. To jest chyba główna jego moc. Gdy w szerokim gronie uzgodnimy, co jest priorytetem dla regionu, to później politycy, ludzie biznesu, nauki i samorządowcy biorą to pod uwagę w swoich działaniach. Wszyscy oni wiedzą, dokąd mają zmierzać i - choć na co dzień pracują osobno - to realizują spójny program.
W tym roku sporo uwagi poświęcicie kapitałowi społecznemu Dolnego Śląska, czyli ludziom, którzy tu mieszkają, pracują i niestety często są niezadowoleni. Nie ma Pan obaw, że tego kapitału ubywa? Wiadomo, że wszyscy nie wyjadą, ale mogą wyemigrować ci najlepsi.
- Przy tak dużym bezrobociu nie możemy powiedzieć młodym ludziom: nie wyjeżdżajcie! Człowiek po studiach, który w ciągu roku, dwóch nie podejmie pracy, ulega degradacji. To coś strasznego, jeśli nie ma zapotrzebowania na jego olbrzymi potencjał i nie może realizować swoich ambicji. Nie możemy więc powiedzieć: zostańcie i czekajcie. Dlatego będziemy się zastanawiać, jak zmniejszyć bariery utrudniające wejście na rynek pracy.
Wyjeżdżają nie tylko absolwenci, ale też specjaliści: lekarze, informatycy, inżynierowie...
- Jeśli tacy ludzie wyjeżdżają, to musimy stworzyć im warunki do powrotu. Mój syn przez sześć lat pracował na Zachodzie. Przez cały ten czas marzył, aby tu wrócić. Od miesiąca pracuje we Wrocławiu w jednej z większych firm, która tu inwestuje. Polacy przebijają się na Zachodzie i zbierają dużo doświadczeń. Dlatego kilkuletnie "emigracje" mają też pozytywny skutek. Do kraju wracają specjaliści, który poznali metody zarządzania w międzynarodowych koncernach i często takie właśnie koncerny oferują im w Polsce atrakcyjną pracę.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Koniec sprawy Assange'a. Ugoda z USA zapewnia mu wolność
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?