Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brawa dla wrocławskich lekarzy. Jako pierwsi w Polsce wykonali bardzo trudną operację. Zobacz szczegóły

Redakcja
Pixabay/zdjęcie ilustracyjne
Zespół kariologów i kardiochirurgów ze Szpitala Wojskowego we Wrocławiu jako pierwszy w kraju wykonał udany zabieg kontrolowanego rozerwania zastawki serca, aby poszerzyć jej światło. Przeczytaj szczegóły tej operacji

Przeprowadzany był on tylko w znieczuleniu miejscowym, bez otwierania klatki piersiowej, a pacjentka już 6. dnia wyszła do domu.

Pani Wanda Jach pierwszy zabieg wszczepienia zastawki serca przeszła w 2016 roku. Zwykle tego typu elementy sprawnie funkcjonują przez około 10-15 lat, ale pani Wanda już po 3 latach zaczęła odczuwać dolegliwości.

- Brak mi było powietrza, nie mogłam się wysilać. Odczuwałam problemy w codziennym funkcjonowaniu. Byłam tutaj w szpitalu na wizycie w styczniu i stwierdzono, że zastawka jest za mała do mojej wagi. Konsylium lekarskie podjęło decyzję, że nie mogę mieć reoperacji ze względu na mój wiek (mam 82 lata) i stan zdrowia, więc wyraziłam zgodę na taki pierwszy doświadczalny zabieg. Konsultowałam swój stan także z innym kardiologiem, który powiedział, że jeżeli się to uda, to będę szczęściarą. Wiedziałam, jakie jest ryzyko. Byłam przygotowana na to. Ale jak się chce żyć, to człowiek chwyta się wszystkiego - mówi Wanda Jach, u której wykonano nowatorski zabieg poszerzenia pierścienia zastawki.

- Zastawka u naszej pacjentki faktycznie szybko się zdegenerowała. Czasami tak się zdarza. Zawsze szybko degenerują się one u młodych osób, ponieważ u nich wszystkie procesy zachodzą bardzo dynamicznie. Tutaj się tak stało, ponieważ ujście było bardzo mikroskopijne. Pani w młodości była szczupłą osobą i miała niewielkie serce. Teraz zostało ono w takim samym rozmiarze, mimo iż pacjentka przytyła w trakcie życia. Zastawkę jednak wszczepia się dopasowaną do wielkości otworu, nie można tego ujścia poszerzyć - tłumaczy dr Marek Mak z kliniki kardiochirurgii w Szpitalu Wojskowym we Wrocławiu.

Zabiegi wszczepienia kolejnej zastawki, kiedy ta pierwsza się zdegeneruje, nie są żadną nowością. Robi się je z powodzeniem w różnych szpitalach w kraju. Jednak w tym przypadku, kiedy pacjentka posiadała najmniejszą możliwą zastawkę w organizmie, włożenie w nią kolejnej spowodowałoby zmniejszenie jeszcze bardziej światła, przez które może płynąć krew. Zdecydowano się więc na kontrolowane rozerwanie pierścienia pierwszej zastawki, dzięki czemu można było wprowadzić nową o większej średnicy, jaka jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania serca.

- Weszliśmy z dostępu naczyniowego przez tętnice udowe. Po odpowiednim umiejscowieniu zastawki dodatkowej, musieliśmy tę pierwszą rozerwać przy pomocy bardzo wysokociśnieniowego balonu. Na szczęście wszystko udało się bez problemu. Towarzyszyły nam ogromne emocje, kilka razy sprawdzaliśmy czy wszystko jest w porządku, bo była to rzecz, której nie można już cofnąć - mówi dr Mak.

W balonie zastosowanym do rozerwania pierścienia zastawki ciśnienie osiąga wartość 25 atmosfer. Jest znacznie wyższe, niż spotykane gdziekolwiek w medycynie czy codziennym życiu. Dla porównania, koła samochodu osobowego pompuje się do 2,5 atmosfer, a rower szosowy tzw. "kolarzówkę" do 8 atmosfer.

Widać więc, jak bardzo niebezpieczny był to zabieg. Rozerwanie pierścienia zastawki oczywiście odbywa się w kontrolowany sposób, ale nigdy nie można przewidzieć na 100 procent, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. W najgorszym wypadku mogłoby dojść do pęknięcia aorty lub nawet serca.

Zabieg wykonywał zespół kariologów i kardiochirurgów, którzy, jak podkreślają, byli gotowi na każdą ewentualność, łącznie z natychmiastowym otwarciem klatki piersiowej, gdyby zaszła taka potrzeba. Operacja trwała 3,5 godziny. Zastosowano znieczulenie miejscowe. Pacjentka opowiada, że w jej trakcie czuła się dobrze.

- Cały czas byłam przytomna. Widziałam ruch, słyszałam wszystko, ale leżałam nieruchomo, bo się bałam. Nic nie bolało, dostawałam leki przeciwbólowe - mówi.

Pani Wanda szpital opuściła szóstego dnia. Czas pełnego powrotu do zdrowia szacuje się na 3 miesiące.

- Przestrzeń, przez którą płynie teraz krew, jest dużo większa. Parametry w usg także wychodzą bardzo dobre. Nowa zastawka powinna posłużyć pacjentce około 7 lat, ale jest to sprawa bardzo indywidualna - dodaje dr Mak.

Lekarze ze Szpitala Wojskowego podkreślają, że mogą przeprowadzać tak skomplikowane zabiegi, ponieważ od 6 lat w placówce funkcjonuje nowoczesna sala hybrydowa. Zapewniają, że jeśli trafią do nich pacjenci w takiej samej sytuacji, jak pani Wanda, będą wykonywali kolejne takie operacje.

Koszt wszczepienia zastawki w klasyczny sposób to około 24 tysiące złotych. Metodę, gdzie konieczne jest rozerwanie pierścienia, wycenia się na prawie 100 tysięcy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto