Ma 23 lata, od ponad roku jest ważnym graczem ASCO Śląska Wrocław. Z jednej strony niepozorny, rzadko można go zobaczyć w efektownych akcjach. Z drugiej, Oliver Stević to znakomity obrońca i jeden z nielicznych graczy, którzy dobro zespołu zawsze przedkładają nad własne osiągnięcia. - Bo zawsze wygrywa i przegrywa cały zespół. W koszykówce inaczej się nie da - podkreśla Stević.
Jego podejście do sportu najlepiej obrazuje znaczenie, jakie przywiązuje do rozgrywek pucharowych, które z reguły dla graczy są najlepszą promocją i szansą na lepszy kontrakt w silnej lidze. - Dla mnie puchary nie są ważne. Mam kontrakt z ASCO Śląskiem do czerwca 2009 roku i nie zależy mi na promocji własnej osoby. Najważniejsza jest liga, bo wrocławski zespół musi wrócić na miejsce, jakie mu się należy - podkreśla Stević.
Sam nie miał udziału w wielkich sukcesach wrocławskiego zespołu, nie licząc zeszłorocznego brązowego medalu. Ale doskonale zdaje sobie sprawę, że występuje w najbardziej utytułowanym klubie w naszym kraju. Nie ma się co dziwić: jest prawdziwym kibicem z krwi i kości. - Przepadam za piłką nożną, kocham atmosferę, jak panuje na meczach koszykarskich w Belgradzie. Dlatego też uwielbiam, gdy nasza hala wypełnia się kibicami, bo oni potrafią stworzyć równie imponującą atmosferę - mówi skrzydłowy ASCO Śląska.
W ostatnich miesiącach Stević bardzo przeżywał piłkarskie eliminacje mistrzostw Europy, gdy jednym z bezpośrednich rywali polskiej kadry była reprezentacja jego kraju. Przez długi czas Polacy byli na prowadzeniu, a ścigali ich właśnie Serbowie. Ostatni mecz zaplanowano w Belgradzie. - Tam skończy się sen Polaków o awansie - mówił z przekonaniem Stević. Musiał przełknąć gorzką pigułkę, bo to Polacy, a nie Serbowie pojadą na finały.
Stević we Wrocławiu czuje się jak w domu. - W dużej mierze dlatego, że to sportowe miasto. Tutaj sport jest bardzo ważny i to się czuje na każdym kroku. Podobnie jest w Serbii - przyznaje Oli.
Serb szybko zaaklimatyzował się w ASCO Śląsku także dlatego, że szybko nauczył się naszego języka. Teraz bez problemu porozumiewa się po polsku, choć czasem zdarza mu się płynnie przejść na angielski. - Cały czas nad tym pracuję. W końcu zostanę tutaj przynajmniej przez najbliższe półtora roku - mówi.
Gdy ponad rok temu do klubu przyszło trzech graczy - Stević, Miha Fon i Branislav Jancikin - wydawało się, że szansę na największą karierę ma ten ostatni. Tymczasem najbardziej wartościowym graczem z bałkańskiego zaciągu okazał się ostatecznie Stević - bohater z drugiego planu.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?