MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

BÓG CZUWAŁ

Ireneusz Maciaś
Rozmowa z Moniką Pyrek, wicemistrzynią świata z Helsinek w skoku o tyczce • 30 tys. dolarów od Międzynarodowej Federacji Lekkiej Atletyki, 8 tys. zł od PZLA. Teraz kolejna nagroda. Tym razem 30 tys.

Rozmowa z Moniką Pyrek, wicemistrzynią świata z Helsinek w skoku o tyczce

• 30 tys. dolarów od Międzynarodowej Federacji Lekkiej Atletyki, 8 tys. zł od PZLA. Teraz kolejna nagroda. Tym razem 30 tys. zł z Elite Caffe. Jest Pani bogata!
– Niestety, zawsze są wydatki. Oczywiście, te pieniążki spływają sukcesywnie i mają swoje przeznaczenie. Dofinansowania wymaga moje mieszkanie w Szczecinie. 78 metrów trzeba jakoś zagospodarować. Na razie przyzwyczajam się do tak dużej przestrzeni, bo nawet moje rodzinne lokum w Gdyni było metrażowo mniejsze. Muszę się także zająć zdrowiem. Mam kłopoty z tarczycą, które – zdaniem lekarzy – wpływają także na pogorszenie wzroku. Dziś używam soczewek minus 1,75. Skakanie w nich przy deszczowej i wietrznej pogodzie, takiej jaka była choćby w Helsinkach, jest uciążliwe. Przejdę jeszcze szereg badań i być może pod koniec roku zdecyduję się na zabieg.

• To plany odległe. A jak wyglądają te najbliższe?
– W niedzielę czeka mnie nocny konkurs w Szczecinie, tuż pod moimi oknami. Przyjedzie trochę niezłych dziewczyn, więc może uda się powalczyć o dobry wynik. Czyli – chciałabym przynajmniej spróbować pobić rekord Polski (4,80 – przyp. red.). Później kilka międzynarodowych startów, a na koniec – 17 września – mityng w Szanghaju.

• A wakacje?
– Po Szanghaju wybieram się do Polanicy Zdroju. Lubię tam przyjeżdżać. Nie tylko ze względu na cudowną okolicę. Stamtąd pochodzi moja mama. Tam mieszka także moja ukochana babcia Krystyna Kuźlik, którą teraz – choć na odległość – mocno całuję.

• Wróćmy na chwilę do Helsinek. Czy konkursy skoku o tyczce przeprowadzane przy wietrze i w deszczu mają sens?
– Nie ma co narzekać. Przecież w takich warunkach Jelena Isinbajewa ustanowiła rekord świata (5,01)! Nie było możliwości przeniesienia tych zawodów na godziny poranne. Wiadomo: bilety, reklamodawcy, transmisje telewizyjne. Organizatorzy, zmieniając radykalnie program, naraziliby się na spore straty finansowe.

• Ten medal wynagrodził Pani wcześniejsze niepowodzenia, jak choćby czwartą pozycję w Atenach?
– Tak. W Helsinkach Bóg czuwał nade mną i za to mu dziękuję. Szkoleniowiec Sergieja Bubki, Witalij Pietrow, z którym współpracuję, już rok wcześniej mówił, że na dobre warunki atmosferyczne w Finlandii nie ma co liczyć. Tam o tej porze roku często mocno dmucha i leje, więc wynik będzie sprawą drugorzędną.

• Isinbajewa znów była poza konkurencją. Wymieniacie jakieś uwagi podczas przerw między kolejnymi skokami?
– Jelena raczej z nikim nie rozmawia. Po oddanym skoku szybko udaje się na swoje miejsce, ubiera dres, przykrywa głowę i zaczyna koncentrować przed kolejną próbą. Ale z drugiej strony, to nie ma co się dziwić. Tu rozgrywa się walka o medale, a nie towarzyski festyn. Prawdą jest jednak to, że w kobiecej tyczce odbywają się dwa konkursy. W jednym startuje tylko Jelena, w drugim pozostałe dziewczyny.

• Słyszała Pani o propozycji, jaką złożył jej właściciel klubu piłkarskiego Chelsea, rosyjski miliarder Roman Abramowicz?
– Tak. Jelena ma ponoć za reklamę jego firmy kasować rocznie milion euro. Gdyby mi się trafił taki Abramowicz, też skorzystałabym z tego typu kontraktu.

• Dlaczego Jelena podczas konkursów ma tak brudne ręce?
– A ja mam białe! (śmiech). To stara radziecka szkoła. Tyczkę okleja się taśmą izolacyjną. Do tego dochodzi jeszcze klej. Pewnie potem trzeba się sporo naszorować. Ale skoro przynosi to efekty...

• Zejdźmy, a właściwie zeskoczmy na ziemię. Od niedawna można się do Moniki Pyrek zwracać: „Pani magister”.
– Bardzo się cieszę, że udało mi się obronić pracę na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego pod tytułem „Problemy prawnoadministracyjne dopingu w sporcie”. Otrzymałam trzy piątki! Studiowałam także na gdańskiej AWFiS, ale po przeprowadzce do Szczecina (tam mieszka jej trener Wiaczesław Kaliniczenko – przyp. red.) nie byłam w stanie ciągnąć dwóch kierunków. Ale zamierzam się jeszcze dokształcać. W przyszłości chciałabym pracować przy organizacji mityngów, może w jakieś fundacji.

• A nie bezpośrednio w sporcie wyczynowym? Na przykład jako trener?
– Raczej nie. Ale, jeżeli ktoś o to mnie poprosi, na pewno nie odmówię. Mam w sobie jakąś żyłkę menedżerską i w tym kierunku spróbuję się rozwijać.

• Podobno jest Pani pożeraczką książek?
– Zgadza się. Na zgrupowanie przed mistrzostwami świata zabrałam ich pięć. Wszystkie zostały skonsumowane , od romansidła aż po kryminału (śmiech). A w szkole nie zanosiło się na to, że będę się tak zaczytywać.

• Na koniec zapytam o relacje z Anną Rogowską. Lubicie się czy nie?
– Myślę, że to media wymyśliły i wyolbrzymiły jakiś konflikt. Z Anią wiele razy mieszkałyśmy na zgrupowaniach w jednym pokoju. Znamy się od lat. Każda z nas wybrała jednak inną drogę. Na skoczni jesteśmy rywalkami i tego nie da się zmienić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto