Biedałapanka

BOGUSZÓW GORCE, powiat Wałbrzych
26 osób parających się nielegalnym wydobyciem węgla w Boguszowie Gorcach zatrzymali policjanci wspólnie ze strażą miejską. Teraz śledczy stawiają im zarzuty, a za narażenie życia innych grozi im nawet 8 lat więzienia. Tak dużej obławy - “biedałapanki” nawet w samym Wałbrzychu - zagłębiu nielegalnych szybów - do tej pory nie było.

Dołki, z których ludzie nielegalnie wydobywają węgiel, nie mieszczą się tylko przy ul. Łącznej w Boguszowie Gorcach, ale to właśnie tam kilkunastu policjantów z miejscowego komisariatu i straż miejska w czwartek wieczorem zatrzymała 26 kopaczy. Powód?

- Sprawcy wykonując głębokie i niebezpieczne wykopy spowodowali bezpośrednie zagrożenia życia i zdrowia innych osób - informuje nadkomisarz Zenon Pałyska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.
Części z nich już postawiono zarzuty, następni czekają w kolejce.

Wpadli z doniesienia

Zatrzymanie ma związek najpewniej z marcowym doniesieniem władz podwałbrzyskiego Boguszowa, która poskarżyła się na kopaczy prokuraturze (trafiło tam ponad 50 takich skarg).

- Życie i zdrowie nie tylko kopaczy, ale i mieszkańców jest zagrożone - uważa Marian Nogaś¸burmistrz Boguszowa Gorc.
Podzielił to zdanie biegły, który wydał opinię, że ziemia pod wpływem nielegalnego urobku będzie się obsuwała.

Dlatego też kopacze nie łamią tylko prawa geologicznego, za co grozi co najwyżej grzywna albo krótki areszt. Zarzuty stawiane im dotyczą narażenia na utratę życia i zdrowia, a za to mogą spędzić w więzieniu nawet 8 lat.

- Dlatego, o ile można zrozumieć, że biedaszyby istnieją, ponieważ nie ma pracy, o tyle trudno zlekceważyć igranie z ludzkim życiem - mówi Sławomir Stokłosa, komendant boguszowskich strażników miejskich, który - jak dodaje - woli teraz ścigać kopaczy, niż później zabezpieczać drogę ratownikom w razie jakiegokolwiek wypadku.

Bez zabezpieczeń

Porównując boguszowskie biedaszyby z tymi w Wałbrzychu różnica jest ogromna. Wałbrzyscy kopacze obudowują choć minimalnie wyloty sztolni, a ich koledzy po fachu z Boguszowa fedrują bez jakichkolwiek zabezpieczeń.

- I to jest największe niebezpieczeństwo. W dodatku, to się przecież może zawalić, a ludzie po łąkach spacerują - denerwuje się Andrzej Głogowski, inspektor zarządzania kryzysowego w boguszowskim magistracie.

Ręce załamuje sam burmistrz Nogaś.

- Sami z problemem biedaszybów nie damy sobie rady - przyznaje. - Ale nielegalne wydobycie, to już nie tylko sprawa Wałbrzycha, ale i całego powiatu wałbrzyskiego. Dziury pojawiają się też w pobliskim Czarnym Borze i Mieroszowie.

Skala zjawiska przerosła nawet najbardziej prawdopodobne przewidywania.

- Dlatego szacujemy straty. Jakie one są? Wystarczająco duże, żeby gminy nie było stać na ich usunięcie - uważa burmistrz Nogaś.

Tymczasem nielegalne wydobycie nadal trwa.

Interes się kręci

Węgiel z biedaszybów jest prawie o połowę tańszy, niż ten legalny. Chętnych na jego zakup - szczególnie zimą - nie brakuje. Dniówka kopaczy wynosi ok. 50 zł dziennie. Ale, jak sami mówią, są hossy i bessy, wszystko zależy od popytu. Hossa na biedaszybach właśnie trwa.

***
Śmiertelne żniwo
W tym roku w wałbrzyskich biedaszybach doszło do trzech śmiertelnych wypadków. Górnicy, kopiący nielegalnie węgiel, zostali przysypani. Inny z górników został ciężko ranny. W roku 2002 również doszło do tragicznego wypadku. W trakcie pracy zginął 47-letni emerytowany górnik.