Będę niemiły

– Coś tam w głowie mam już poukładane. Ale jedenastkę na mecz z Ekwadorem wybiorę dopiero po konfrontacjach z Kolumbią i Chorwacją – mówił Paweł Janas, trener polskiej reprezentacji

Ostatnie dni dla naszej kadry były szalone. W niedzielę po meczu z amatorami z FC Winklen St. Gallen (10:0) zawodnicy poszli na ryby, a wieczorem spotkali się na grillu. Następnego dnia wylądowali w podkrakowskich Balicach, skąd udali się do Katowic. We wtorek wieczorem odbyli trening na Stadionie Śląskim, a wczoraj zagrali z Kolumbią. Bezpośrednio po tym spotkaniu samolotem czarterowym udali się do Hanoweru, a stamtąd autokarem pojechali do Barsinghausen, gdzie będą mieszkać i przygotowywać się do meczów mundialowych.

Cel jest znany
– Atmosfera w zespole jest bardzo dobra, ale o to proszę pytać chłopaków. Ja jestem od trenowania – zaznaczał Janas i dodawał: – Cel się nie zmienił. Minimum to wyjście z grupy, a co będzie dalej, zobaczymy. Kluczem do osiągnięcia tego celu będzie pierwszy pojedynek. Zresztą, pokazał to już mundial w Korei i Japonii. Jeżeli wygramy, do batalii z Niemcami przystąpimy z innej pozycji. A co do składu na Ekwador. Gdybym go teraz podał, to jaki sens miałyby te sparingi. Jeszcze szukam, jeszcze się zastanawiam.
Do Niemiec nasza reprezentacja zabrała 28 kompletów strojów. Według regulaminu turnieju na każde spotkanie potrzebne są 4. Łatwo więc obliczyć, że Polacy planują 7 gier.
– Wszyscy chcą być mistrzami świata. Jedni w to wierzą mocniej, inni może mniej. Ale trzeba zakładać wszystko – uśmiechał się szkoleniowiec, pytany o to, kto sięgnie w Niemczech po złoto.

Bez talizmanów
– Nie mam żadnych przesądów. Nie zabieram też talizmanów. To boisko wszystko zweryfikuje, a wy mnie później rozliczycie. Musicie jednak zrozumieć, że teraz nie będziemy już mieli dla was tyle czasu. A niekiedy możemy być nawet nieuprzejmi. Nie ma już czasu na grzeczność. Mundial jest raz na cztery lata – z uśmiechem przekonywał dziennikarzy Janas.
Szkoleniowiec nie chciał wracać do mundialowych nominacji (na lotnisku fani przywitali go transparentem: „Gdzie jest Franek?”). – Myślę, że piłkarze sami wiedzą, dlaczego nie jadą – odparł, ucinając w ten sposób dyskusje na temat słynnego zgrupowania w Pałacu Kawalera w Świerklańcu przed eliminacyjnym meczem z Anglią (podobno Dudek i spółka nieźle wtedy zabalowali).
Dzisiaj wybrańcy Janasa mają zaplanowany otwarty (niestety, ostatni w takiej formule) trening w Barsinghausen. Obejrzy go 3 tys. osób. Zainteresowanie było jeszcze większe, ale na tyle kibiców FIFA wydała zgodę. Niemiecka Polonia chce selekcjonerowi, jeszcze przed rozpoczęciem finałów, podarować sztucer. Na szczęście. Bo Janas to zapalony myśliwy. Oby z tego polowania wrócił z trofeami.

Milion za wyjście
Przed kilkoma dniami prezes PZPN-u Michał Listkiewicz podał, że za zdobycie Pucharu Świata Janas i jego ludzie mogą liczyć na 5 mln dolarów. Za awans do drugiej fazy kadrowicze otrzymają ponad milion. Premie będzie dzielił selekcjoner.
– Zawodnicy już teraz wiedzą, o co grają. A jak to rozdysponuje Paweł, jego wola. Takie jest prawo szeryfa. Jestem pewny, że uczyni to sprawiedliwie. Każdemu według zasług – argumentował Listkiewicz. •

PLANY KADRY
31 maja: ostatni otwarty trening w Barsinghausen.
3 czerwca: mecz z Chorwacją w Wolfsburgu (18).
6 czerwca: sparing z amatorską drużyną Salzgitter.
9 czerwca: pierwszy mecz fazy grupowej MŚ – z Ekwadorem (21).
14 czerwca: drugi mecz fazy grupowej – z Niemcami (21).
20 czerwca: trzeci mecz fazy grupowej – z Kostaryką (16).