Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będą kary za niedzielę

Przemysław Ziółek, Bartłomiej Knapik, (Jew)
Wczoraj rano miasto tonęło w błocie pośniegowym, a samochody ślizgały się na lodzie pokrywającym jezdnie. Wielu wrocławian spóźniło się do pracy nawet kilka godzin.
  fot. tomasz gola
Wczoraj rano miasto tonęło w błocie pośniegowym, a samochody ślizgały się na lodzie pokrywającym jezdnie. Wielu wrocławian spóźniło się do pracy nawet kilka godzin. fot. tomasz gola
Godzinne opady śniegu na kilkanaście godzin sparaliżowały Wrocław To skandal. Po niedzielnej burzy śnieżnej kierowcy ciężarówek i PKS-u jakoś sobie radzili.

Godzinne opady śniegu na kilkanaście godzin sparaliżowały Wrocław

To skandal. Po niedzielnej burzy śnieżnej kierowcy ciężarówek i PKS-u jakoś sobie radzili. Ale miejskie autobusy stały, bo zdaniem MPK było za ślisko. Mimo zapewnień, że sytuacja wróci do normy po kilku godzinach, jeszcze wczoraj rano wielu wrocławian nie dojechało do pracy na czas

Dzisiaj wiceprezydent Wrocławia Sławomir Najnigier w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji będzie wyjaśniał skandal, do jakiego doszło w niedzielę. Z powodu burzy śnieżnej autobusy przestały na kilka godzin obsługiwać miasto. Źle została też oceniona praca firmy odśnieżającej Wrocław.
– Uratowało nas tylko to, że burza była w dzień wolny, kiedy jest mały ruch – przyznała wczoraj Ewa Mazur z Zarządu Dróg i Komunikacji. – Nie jesteśmy zadowoleni z odśnieżania. Umowa z WPO Alba przewiduje 10 pługów na ulicach zaraz po śnieżycy. Było ich tylko siedem – dodała.
Według ZDiK, kierowcy WPO Alba na pilne wezwanie do pracy czekali w domach, a nie w bazie. Gdy okazało się, że są potrzebni, przedzierali się przez korki, co musiało trwać.
Ukarzemy tę firmę finansowo. Wysokość kary będzie znana we wtorek – mówiła wczoraj Ewa Mazur.
Z zarzutami nie zgadza się Zenon Parosa, prezes zarządu WPO Alba.
– Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Jezdnie posypywaliśmy już przed śnieżycą. A co do pługów na ulicach – to nie ich liczba, tylko skuteczność powinna być brana pod uwagę – dodał.

To nie strach, to obawa
ZDiK ma też zastrzeżenia do MPK. W niedzielę wieczorem nie sposób było wydostać się autobusem z Nowego Dworu, Muchoboru Małego i Wielkiego czy Zakrzowa.
– Zatrzymaliśmy przynajmniej połowę autobusów – przyznawał w niedzielę wieczorem dyspozytor MPK.
Kierowcy największego wrocławskiego przewoźnika czekali po kilka godzin na przystankach do przyjazdu pługów. W tym samym czasie, w takich samych warunkach pogodowych pracownicy wrocławskiego
Polbus-PKS-u nie zeszli z trasy.
– Na ulicach było niebezpiecznie. Poślizgi mogą narażać zdrowie i życie pasażerów. A ich bezpieczeństwo było dla nas najważniejsze – tłumaczył wczoraj decyzję Janusz Rajces, rzecznik prasowy MPK. – Zatrzymaliśmy autobusy, które musiały jeździć po estakadach. Tam na podjazdach nie radziły sobie nawet zwykłe samochody. Ale na płaskim terenie autobusy jeździły. Na przykład na liniach A i 125 – dodał.
MPK ma obowiązek informować pasażerów o zmianach w ruchu. Tym razem tak się nie stało. – Nie mamy technicznych możliwości. Przy takich warunkach, jakie były w niedzielę, trzeba było szukać innych środków komunikacji, iść pieszo albo coś wykombinować – tłumaczył Rajces.

Nowoczesność za kilka lat
– We wtorek będę wyjaśniać tę sprawę – usłyszeliśmy wczoraj od Sławomira Najnigiera, któremu podlega ZDiK i MPK.
Wiceprezydent Wrocławia przyznał, że urzędnicy będą polegali tylko na raportach MPK. Autobusy, inaczej niż piaskarki, nie są monitorowane systemem GPS. ZDiK nie może więc sprawdzić, jakie trasy pokonały w niedzielę wieczorem i ile z nich jeździło, a ile stało.
– Będziemy montować systemy GPS w autobusach – mówił Najnigier. – Będzie wprowadzony też system informacyjny dla pasażerów: wyświetlacze połączone z centralnym systemem zarządzania. Projekt inteligentnego transportu zbiorowego powinien być gotowy w przyszłym roku, ale jego wdrożenie potrwa kilka lat.
Wczoraj rano jezdnie nadal były śliskie. Samochody poruszały się żółwim tempem. Sytuacja poprawiła się dopiero po godzinie 9.
– W niedzielę wieczorem przez trzy godziny nie mogłam dojechać do domu. Byłam pewna, że do rana drogowcy poradzą sobie ze śniegiem. Tylko że rano jechałam do pracy dwie godziny. Trzy razy dłużej niż zwykle. A przecież nie spadło nie wiadomo ile śniegu – dziwi się Anna Samek, mieszkanka Muchoboru Wielkiego.
Na dzisiejszy wieczór meteorolodzy zapowiadają kolejne kłopoty pogodowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto