Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bardzo płytki grób

Katarzyna Kaczorowska
Fot. Tomasz Hołod
Fot. Tomasz Hołod
Pod alejkami cmentarza Osobowickiego, największej nekropolii we Wrocławiu, pochowani są skazańcy z więzienia przy ulicy Kleczkowskiej. Polacy i Niemcy. Pierwsi – ofiary reżimu stalinowskiego.

Pod alejkami cmentarza Osobowickiego, największej nekropolii we Wrocławiu, pochowani są skazańcy z więzienia przy ulicy Kleczkowskiej. Polacy i Niemcy. Pierwsi – ofiary reżimu stalinowskiego. Drudzy – skazani za zbrodnie wojenne lub po prostu za to, że byli Niemcami.

Kiedy powstał Instytut Pamięci Narodowej, skontaktowaliśmy się z dyrekcją cmentarza. Wiedzieliśmy, że na zlecenie więzienia, aresztu UB i prokuratury wojskowej w la-tach 1945-1956 na Osobowicach pochowano około 850 osób. Ślady pochówków około 350 więźniów zachowały się na polach 81 i 120 – opowiada dr Krzysztof Szwagrzyk, historyk, którego swoistym powołaniem stało się przywracanie umarłych pamięci. Rok temu ekshumował w kwaterze nr 81a szczątki porucznika Mieczysława Bujaka, aresztowanego w 1950 roku pod fałszywymi zarzutami przynależności do WiN-u i skazanego na karę śmierci. W czasie ekshumacji szczątków Bujaka historycy odnaleźli zakopaną jesienią 1951 r. przez jego matkę i siostrę butelkę z dwiema kartkami w środku. Jedną z nich kończyły słowa: „... Zamordowany 30 sierpnia 1951 r. za to, że był Polakiem”.
W czasie badań archiwów ustalono, że dużo osób pochowano na dwóch, nieistniejących dzisiaj, w poprzednim ustawieniu kwaterach na polach nr 77, 91 i 102, dzisiaj oznaczonych innymi numerami. Wszystkie trzy w latach 60. i 70. zostały przekazane do zwykłych pochówków. – Nie wiemy, czy było to działanie celowe, mające zniszczyć ślady przeszłości. Ale dzisiejszy układ tych pól sugerował, że warto wejść tam z georadarem – tłumaczy wrocławski historyk. Badanie rozwiało wątpliwości. Na polu 91 pod alejką biegnącą wzdłuż murów cmentarza i za nim znajdują się ślady pochówków. Wszystko wskazuje na to, że ciała leżą też na terenie, który dzisiaj zajmują wojskowe ogródki działkowe.
– Georadar wykazał również ponad 60 śladów pod alejkami na polu nr 77. Żeby mieć pewność, właśnie na tym polu zdecydowaliśmy się na dwie próbne ekshumacje – mówi dr Szwagrzyk.
– Nie trzeba było długo kopać. Pod ławeczką, w płytkim grobie, bo zaledwie na głębokości 70 centymetrów, wrocławscy historycy odnaleźli szczątki człowieka. Sposób ich ułożenia sugerował, że wrzucono go do dołu, bezwładnego, twarzą do ziemi. Około metr dalej leżał drugi szkielet. Z ręką zgiętą w łokciu, tuż obok głowy. Wrzucony, a nie złożony do grobu.
– Muszę jednak podkreślić, że czaszki ekshumowanych przez nas osób nie miały śladów po kulach. Mogły więc one umrzeć na przykład wskutek torturowania w czasie śledztwa czy z powodu jakiejś choroby, która ujawniła się w czasie pobytu w więzieniu – tłumaczy Szwagrzyk.
Badania georadarem i dwie ekshumacje przypieczętowały decyzję: wiosną przyszłego roku na polach 77, 91, 102, 91a i 92 najprawdopodobniej rozpoczną się ekshumacje. – Wiemy, że mogą wywołać kontrowersje. Bo będziemy odkrywać nie tylko ciała Polaków, ale też i Niemców, być może zbrodniarzy wojennych. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, że dzisiaj, w środku Europy, z jej bagażem historii, niczego nieświadomi chodzimy po grobach. Grobach ludzi skazanych na zapomnienie. Dlatego uważam, że ofiary reżimu trzeba przywrócić pamięci, a pozostałym dać godny pochówek – dodaje Krzysztof Szwagrzyk.
Ze starego zdjęcia zrobionego zimą uważnie patrzy młoda dziewczyna. Okrągła buzia, głowa lekko oparta o prawą rękę. Spod czapki widać ciemne włosy. Spod ciepłego płaszcza szalik w kratkę. To jedno z ostatnich zdjęć Heleny, która zginęła 18 lipca 1946 roku. Miała wtedy 21 lat. 62 lata po egzekucji, przeprowadzonej o 6 rano, na Osobowicach rozpoczną się poszukiwania jej bezimiennego grobu. – Na polu nr 77 pochowano 6 kobiet. Najmłodszą z nich była Helena Motykówna, zwana Dziuńką. Odnalezienie szczątków młodej kobiety pozwoli nam odnaleźć pozostałych członków tak zwanej grupy Otta, którzy zginęli razem z nią. A to będzie jeden z kroków do stworzenia swoistej topografii cmentarza pod cmentarzem – podkreśla historyk z IPN-u.
„– Któregoś dnia było ich pięcioro – wspominał ks. Skiba. – Wśród nich 18-letnia dziewczyna, która miała w kieszonce książeczkę do nabożeństwa, modliła się żarliwie. Zwykle rozstrzeliwano na dziedzińcu więziennym, wtedy jednak skierowali nas do jakiejś szopy. Ustawili ich przy filarach, opaska na oczy, ręce do tyłu. Prokurator odczytał akt oskarżenia i wyrok, a oni śpiewali „Pod Twoją obronę”. Podałem krzyżyk do pocałowania, a oni jak na komendę krzyknęli „Jeszcze Polska nie zginęła”. W tej samej chwili oficer dał komendę do strzału. A potem jeden jedyny okrzyk – mamo!!!. Ten okrzyk prześladował mnie po nocach. Modliłem się za nich, odprawiałem msze w ich intencji, cierpiałem z nimi”.
Ksiądz Jan Skiba był w połowie lat 40. kapelanem więziennym przy Kleczkowskiej. Prokurator, który uczestniczył w tamtej egzekucji, to porucznik Eugeniusz Landsberg. Skazani to członkowie tzw. grupy Franciszka Olszówki Otta: Dziuńka – Helena Motykówna, w rzeczywistości starsza o trzy lata, niż zapamiętał to ks. Skiba, Śmigus – Edward Szemberski, Wiarus – Roman Roszowski i Pantera – Idzi Piszczałka.
W zachowanych dokumentach z procesu przed Wojskowym Sądem Rejonowym we Wrocławiu można przeczytać, że latem 1945 roku na pograniczu województw poznańskiego, łódzkiego i dolnośląskiego zaczęła działać „banda AK, której zadaniem było obalić rząd, zmienić ustrój demokratyczny na reakcyjno-faszystowski”.
Przywódcą był Franek Olszówka, a grupa w szczytowym okresie swojej działalności liczyła kilkadziesiąt osób, w tym również dezerterów z Milicji Obywatelskiej, jak Romek Roszowski, który uciekł z bronią z posterunku w Bąkowicach. Część z nich była w partyzantce, niektórzy – tak jak Franek – byli siłą wcieleni do Wehrmachtu. Maj 1945 roku nie oznaczał dla nich końca wojny. W październiku zaatakowali w Kępnie siedzibę Urzędu Bezpieczeństwa. W czasie walk zginęło dwóch funkcjonariuszy UB. Miesiąc później znów dali o sobie znać. Wtedy zabili ośmiu, a ranili czerech pracowników PUBP w Kępnie. Według aktu oskarżenia sprzed 61 lat, rozstrzelali też grupę 14 Niemców.
Przed wojskowym sądem we Wrocławiu stanęli w marcu 1946 roku. Wpadli w lutym, 18 lutego nad ranem, po akcji na stacji w Czastarach, gdzie zaatakowali pociąg osobowy z Poznania do Krakowa. W czasie potyczki zginęło dziewięciu żołnierzy Armii Czerwonej, jeden ranny zmarł w szpitalu.
Na stacji w Czastarach była też Helena. Ranna w nogę, w czasie śledztwa przyznała się tylko do tego, że miała przy sobie broń. Za przynależność do grupy Otta skazano ją na karę śmierci. Wyrok uzasadniono tak: „Przy wymiarze kary sąd wziął pod uwagę bierność, z jaką poddała się rozkazom dowódców bandy i solidaryzowanie się jej z działalnością bandy w ostatnim napadzie na pociąg oraz fakt, że podczas napadu dokonano mordu 10 żołnierzy armii sojuszniczej, przez co mogło nastąpić pogorszenie stosunków z zaprzyjaźnionym państwem ZSRR”.
Wojskowy sąd nie wziął pod uwagę, że Helena do grupy Otta przyłączyła się zaledwie dwa tygodnie wcześniej. 3 lutego poszła na zabawę. Tam poznała Franka Olszówkę i jego kolegów. Najwyraźniej zafascynowana nimi nie wróciła już do domu. Nigdy.
Gdzieś na Osobowicach, na kilku polach między grobami, o których ktoś pamięta, na których palą się znicze, stoją kwiaty – pochowani są nie tylko Dziuńka, Śmigus, Wiarus i Pantera. A

Spłacam swój dług wobec Wrocławia
Wrocławski oddział Instytutu Pamięci Narodowej jako jedyny w Polsce prowadzi ekshumacje ciał osób skazanych na karę śmierci w wyniku wyroków sądów wojskowych w latach 40. i 50. Do tej pory doprowadził do ponownych, uroczystych pogrzebów dwóch oficerów.
Głównym inicjatorem tych działań jest dr Krzysztof Szwagrzyk (na zdjęciu powyżej), który przyznaje, że od momentu rozpoczęcia badań na cmentarzu Osobowickim odbiera telefony od dawnych pracowników największej wrocławskiej nekropolii. Z ich opowieści wynika, że jeszcze w latach 80. odnajdywano tam przestrzelone czaszki, fragmenty mundurów czy orzełki.
On sam historią cmentarza zajmuje się od wielu lat.
– W jakimś sensie spłacam dług wobec mojego miasta. Na początku lat 90. pisałem pracę magisterską na temat jednego z oddziałów partyzanckich działających na terenie Białostocczyzny. I któregoś dnia, w trakcie zbierania relacji świadków, dotarło do mnie, że szukam historii tak daleko, a nie potrafię odpowiedzieć na najprostsze pytania związane z Wrocławiem, w którym
mieszkam.
Tak młody historyk zawędrował na Osobowice i powoli, skrupulatnie zaczął odkrywać ich przeszłość. Przeszłość, która miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto