Przechodząc ulicą Wita Stwosza w witrynach BWA Awangarda widzimy dziwną postać z długim penisem i białą "kałużą" pod nim.
- Codziennie chodzę tamtędy do pracy - mówi Paulina Grzyb, studentka z Wrocławia. - 15-metrowy, męski członek oraz plama spermy nie powinny być prezentowane w centrum miasta - uważa.
Karol Biesiada, student PWr, ma podobne zdanie na ten temat.
- Dla mnie to sztuka dla sztuki. Kiedyś artyści zachwycali, prezentując piękno. Dzisiaj wzbudzają kontrowersje - mówi. - Wolność sztuki kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność odbiorców.
Marek Puchała, dyrektor BWA, tłumaczy, że instalacja znanych artystów - Mirosława Bałki i Mirosława Filonika, ma zainteresować przechodniów i dlatego znalazła się w oknie wystawowym galerii. Praca przedstawia afrykańskiego dyktatora Bokassę.
- Osoby, które rozpoznają w tym długim przedmiocie męskiego członka, na pewno się nie mylą. Artystom dokładnie o to chodziło. Dziwię się tylko, że wszyscy widzą penisa, a nie to, że postać nie ma głowy - mówi dyrektor BWA.
Cesarz Bokassa jak Jaruzelski
Instalacja Bałki i Filonika jest częścią wystawy pt. "Mógłbym żyć w Afryce". Dyrektor BWA zachęca do obejrzenia całej ekspozycji, ponieważ - jak twierdzi - dopiero wtedy można zrozumieć prowokujące dzieło z witryny galerii.
- Ten obiekt ma zwracać na siebie uwagę - podkreśla Puchała. - Wystawa powinna skłonić ludzi do myślenia i spojrzenia w przeszłość. Prace odnoszą się do początków lat 80. i stanu wojennego w Polsce. Dopiero jak pozna się kontekst ekspozycji, można zrozumieć prezentowaną na niej sztukę. Instalacja Bałki odnosi się do zniewolenia i wykorzystywania władzy do niecnych celów - tłumaczy.
Wystawa nawiązuje nie tylko do stanu wojennego w Polsce, ale także do reżimów w Afryce.
- Cesarz Bokassa z instalacji Bałki jest symbolem tyranii, podobnie jak Jaruzelski w Polsce - wyjaśnia dyrektor galerii.
Zdaniem Anny Mituś z BWA, pewne dzieła sztuki "naruszają status quo i mają immunitet".
- Dzięki temu mogą, tak jak żart, przekraczać pewne granice - uważa. - W latach 80. sztuka posługiwała się odważną formą, co widać także na pozostałych pracach z wystawy "Mógłbym żyć w Afryce".
Sztuka współczesna = prowokacja?
Ekspozycja była prezentowana w Rotterdamie w 2010 r. Dyrektor Puchała wyjaśnia, że jest ona skierowana przede wszystkim do współczesnego odbiorcy sztuki.
- Jestem rozczarowany instalacją Bałki - ocenia Cezary Kaszewski, wrocławski dziennikarz i znawca sztuki. - Spodziewałem się czegoś dojrzalszego. Trudno jednak oczekiwać dojrzałości po młodym Mirosławie Bałce. Ta praca pochodzi bowiem z 1987 roku - zauważa.
O zdanie na temat instalacji zapytaliśmy przechodniów na ul. Wita Stwosza.
- Lubię kontrowersje we współczesnej sztuce - mówi Dominika Wosak. - Instalacja z penisem jest na pewno oryginalna, mnie w każdym razie nie szokuje - dodaje. - Wszystko już było, nie dziwię się, że artyści szukają innych, często kontrowersyjnych form wyrazu.
Kamila Otręba z Wrocławia zamiast penisa zobaczyła w witrynie BWA... węża.
- Nie wiedziałam, że to męski członek - przyznaje. - Bardziej mi to przypomina węża. Poza tym sztuka specjalnie mnie nie interesuje.
Prace współczesnych artystów budzą kontrowersje, bo są odpowiedzią na wyzwania naszych czasów.
- Tego typu prowokacje nie robią na mnie wrażenia - przyznaje Cezary Kaszewski. - W byle jakim świecie artyści chwytają się różnych sposobów, żeby zwrócić na siebie uwagę. Sztuka to pewien rodzaj ryzyka, kto go nie podejmuje, nie jest artystą.
Wystawę "Mógłbym żyć w Afryce" można oglądać w BWA Awangarda do 27 lutego.
Czytaj też:
Ferie 2011 we Wrocławiu | Zmień swoje drogowe miasto | Photo Day - serwis |
Kąpieliska i baseny we Wrocławiu | Rozkład jazdy MPK Wrocław | Dzieje się we Wrocławiu |
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?