W środkowej Polsce, gdzieś w wielkim lesie,
wśród drzew i paproci na ślicznej polanie,
gdzie tylko śpiew ptaków echem się niesie,
mały zajączek miał swoje mieszkanie.
W zielonej trawie, pod starym jaworem,
urządził zwierzaczek swą norkę wygodnie.
Lubił siadywać przed nią wieczorem,
oddając się różnym myślom pogodnie.
Najczęściej rozmyślał o smakowitościach
- o dzikich malinach, poziomkach, jagodach,
które pochłonąć mógł w każdych ilościach,
gdy im słodyczy dodała słoneczna pogoda.
Jednak ostatnio, od dłuższego czasu
nie smakołyki, nie zbytki miał w głowie.
„Cóż to za los, sam w środku lasu,
nikt nawet do mnie słowa nie powie.
Nie mogę tak mieszkać tu życie moje całe,
nie poznać świata, nudzić się wśród wygód.
Może i jestem zwierzątko małe,
ale na pewno nie boję się przygód!”
Niewiele myśląc, spakował manatki
ten pierwszy podróżnik w zajęczym rodzie.
Tobołek z prowiantem chwycił w obie łapki
żwawo wyruszył prosto ku przygodzie.
Przemierzał łąki, lasy, pola, wciąż dalej i dalej,
pełen zachwytu podziwiał widoki,
i nie mógł się nadziwić w swojej głowie małej,
że poza jego norką świat jest tak szeroki.
Tak idąc i idąc już dni ładnych parę
przez polskie bezdroża, jak już pewnie wiecie,
ujrzał na gałęzi sporą ptaków chmarę.
„Hej wróble!”, krzyknął, „co mi opowiecie?”.
„Nie mamy czasu na długie rozmowy,
lecimy do miasta, tam więcej się dzieje”.
Tak wpadł zajączek na pomysł całkiem nowy:
„Mnie też coś w mieście spotka, mam nadzieję”.
Skierował swe łapy tam, gdzie poleciały ptaszki,
ciekaw niezmiernie, jak też wygląda
to miasto, którego kominy i kamienic daszki
na razie jeszcze z daleka oglądał.
Wreszcie zobaczył po długiej drogi trudzie
piękny szyld „Radomsko”, a pod nim herb z rycerzem.
„Odważni i szlachetni muszą tu żyć ludzie,
skoro jest ich znakiem rycerz i trzy wieże”.
By chwilę odpocząć, na mostku przystanął,
w zamyśleniu wpatrzony w strugę wartką,
od nazwy miasta Radomką zwaną,
która gdzieś dalej łączy się z Wartą,
aż nagle z rzeczki dwie żaby się odezwały,
bo pierwszy raz zobaczyły wędrowca uszatego:
„Kum kum, co tu robisz, dokąd idziesz, mały?”
„Przybywam z lasu, by szukać domu nowego”.
Żabki odpłynęły, a zając ruszył na miasta zwiedzanie
i zaraz napotkał myszkę przy kościele
- małym, drewnianym, pod Marii Magdaleny wezwaniem;
od razu rozpoczął rozmowę z nowym przyjacielem.
Wypytał o miasto, o ludzi, bo taka wiedza się przyda,
Ucieszył się, że mieszkańcy słyną z życzliwości,
a patronką Radomska jest święta Jadwiga,
Pomyślał, że może na dłużej tu zagości.
Przechodząc obok wieży dawnego ratusza
spotkał mądrą sowę, co na historii się znała,
Lubiła dzielić się wiedzą, dobra dusza,
więc o przeszłości Radomska mu opowiedziała.
„Dawno, dawno temu, przed ponad siedmioma wiekami,
prawa miejskie nadał Leszek Czarny, sławny książę,
i od tamtej pory jesteśmy mieszczanami!
Ale nasza duma nie tylko ze dawnymi czasami się wiąże.
Rodzina Różewiczów też tu kiedyś mieszkała.
Jeśli mnie moja sowia pamięć nie myli,
jeszcze przed wojną matka trzech synów wydała
i wszyscy trzej talentami się wsławili.
Zwłaszcza Tadeusz, poeta znany w szerokim świecie.
Ale to długa opowieść, innym razem może…
Życzę ci szczęścia, ja już muszę lecieć”.
„Żegnaj, jeszcze kiedyś wizytę ci złożę!”
- sowę pożegnawszy, przysiadł zajączek na chwilę,
by sobie odsapnąć i przemyśleć sprawę.
Ciągle go to miasto zaskakuje mile,
więc może to już czas, by zakończyć wyprawę?
„W tym mieście naprawdę jest tak wspaniale,
aż chce się tu zostać – i tak właśnie zrobię.
Gdzie indziej domu szukać nie będę już wcale,
bo nawet nazwa RaDOMsko „dom” zawiera w sobie”.
25 lat na scenie Golec uOrkiestra. Polsat Hit Festiwal w Sopocie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?