MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

BĄDŹCIE CIERPLIWI

Michał Lizak
Wolę pracować niż się zastanawiać czy mnie zwolnią, czy nie - mówi Tomo Mahorić. FOT. WOJTEK WILCZYŃSKI
Wolę pracować niż się zastanawiać czy mnie zwolnią, czy nie - mówi Tomo Mahorić. FOT. WOJTEK WILCZYŃSKI
Rozmowa z Tomo Mahoriciem, słoweńskim trenerem koszykarzy Deichmanna Śląska Wrocław * Wrocławscy koszykarze mają najsłabszy początek rozgrywek od lat - przegrali trzy pierwsze spotkania, w tym dwa we własnej ...

Rozmowa z Tomo Mahoriciem, słoweńskim trenerem koszykarzy Deichmanna Śląska Wrocław

* Wrocławscy koszykarze mają najsłabszy początek rozgrywek od lat - przegrali trzy pierwsze spotkania, w tym dwa we własnej hali. Czy po takim starcie czuje Pan presję ze strony kibiców, mediów czy szefów klubu?
- Przede wszystkim czuję presję samego siebie. Nie chcę przegrywać spotkań, nie chcę być krytykowany, szukać wytłumaczeń tak słabego początku rozgrywek. Niestety w pierwszych meczach nie pokazaliśmy tego, co możemy naprawdę zagrać. Jestem pewny, że jesteśmy lepszym zespołem niż można sądzić po naszych wynikach. Musimy tylko poczekać na nasz czas.
* Dlaczego jednak ten początek rozgrywek jest aż tak nieudany?
- Po pierwsze jesteśmy bardzo słabi jeśli idzie o pozycje obu rozgrywających. Zespoły, które przeciwko nam grają, zawsze starają się to wykorzystać i wywierając presje na niedoświadczonych obrońców dezorganizują naszą grę. Poza tym mamy bardzo wiele strat, które biorą się z poziomu graczy i ich wyszkolenia. Czasami robimy wręcz szkolne błędy, które z reguły kończą się szybkimi atakami rywala i ich łatwymi punktami. Za to, że mamy tak młody zespół płacimy też brakiem koncentracji. Zawodnicy utrzymują ją tylko przez kilka minut - czasem dwie kwarty - a nie przez cały mecz. Jak pokazują nasze spotkania, zawsze wygrywamy pierwszą połowę, a po przerwie gramy inną koszykówkę. Łamiemy system, gramy inaczej, niż sobie zakładamy i stąd się biorą problemy. O powodach naprawdę można wiele mówić, bo biorą się z niewłaściwie przepracowanego okresu przygotowawczego, z braku obozu, który scaliłby zespół i zbyt małej ilości spotkań sparingowych.
* Teraz ma już Pan jednak zespół w komplecie...
- Ostatni zawodnik - Michael Watson - który ma być bardzo ważny dla tego zespołu, przyjechał dopiero w ostatnich dniach. I jak my mamy być jednością, jak mamy tworzyć monolit, skoro ekipa wciąż jest w budowie i po przylocie kolejnego gracza wszystko trzeba zaczynać od nowa.
* Skład jest taki, jaki jest i inny nie będzie - tak twierdzą szefowie klubu. Jaka jest szansa by po prostu grać lepiej. I to nie za miesiąc, ale od kolejnego meczu?
- Mam nadzieje, że będziemy grali lepiej, ale ten zespół potrzebuje jeszcze czasu. Przynajmniej przez miesiąc musi razem grać i trenować. Niestety, teraz będziemy mieli po dwa mecze tygodniowo i to też utrudni sprawę, bo czasu na treningi będzie mniej. My po prostu jesteśmy opóźnieni w czasie i stąd wszystkie problemy. Wszystko jest dla nas za szybko - z rozgrywkami pucharowymi włącznie. Dlatego nie wiem, jak będzie - sytuacja nie jest dobra, ale jedyne, co możemy zrobić, to pracować i czekać na efekty.
* Po ostatnim meczu na konferencji prasowej powiedział Pan, że nie wie, co się stało z zespołem w III kwarcie. Trener chyba nie może sobie pozwolić na takie wypowiedzi, bo to znaczy, że traci kontakt z ekipą!
- Ale ja naprawdę nie wiem, skąd taka zmiana w naszym stylu gry. Rozmawiałem z graczami, probowaliśmy to sobie wyjaśniać i wciąż nie znaleźliśmy odpowiedzi. I nie ma to związku z kontaktem z zespołem. Ta sytuacja jest rzeczywiście dziwna. Wystawiam z reguły podstawową piątkę. Tą samą, która dobrze sobie radzi na początku meczu i w trzeciej kwarcie wszystko wygląda inaczej. Jedyne, co mogę zrobić, to w kolejnym spotkaniu wystawić inną piątkę i troszczyć się, żebyśmy się tak szybko nie załamali. To trudne, by coś w tym momencie zmienić. Bo mogę wprowadzić innych zawodników, ale z reguły są oni słabsi od tych podstawowych...
* Może problem leży w psychice graczy?
- To możliwe. I znowu dochodzimy do tego samego - mamy młody zespół, który po prostu potrzebuje doświadczenia. Starsi gracze nie mieliby z pewnością takich problemów. W takich momentach widać też, że nie mamy lidera, takiego z prawdziwego zdarzenia, który poderwałby drużynę...
* Takim liderem może być Watson?
- Za wcześnie by o tym mówić...
* A ile czasu potrzebujemy, by się o tym przekonać?
- Wkrótce i to będziemy wiedzieli - po kilku treningach, jednym, dwóch kolejnych meczach. Ale nie oszukujmy się - on nie ma doświadczenia w Europie i też będzie potrzebował czasu. Dopiero adaptuje się do nowych warunków, do polskiego stylu życia, do innej koszykówki. Tak naprawdę to on nie będzie gotowy w 100 procentach wcześniej, niż za miesiąc. Ma braki kondycyjne, nie zna zespołu ani naszego systemu gry. Poza tym pozyskanie Watsona nie załatwia sprawy. Wciąż potrzebujemy zawodnika na te pozycję.
* Szefowie klubu nie zapowiadają kolejnych wzmocnień...
- Nie wiem, jak będzie. Ja uważam, że są one konieczne. Trzeba pamiętać, że sezon jest długi i wiele może się zdarzyć.
* Po ostatnim meczu kilku trenerów krytykowało pana sposób prowadzenia zespołu. Ich zdaniem do wygrywania meczów nie trzeba korzystać z 12 graczy, ale wystarczy 6 czy 7 najlepszych. Zwłaszcza z takim składem, jaki jest w Śląsku...
- To nie moja sprawa co mówią inni trenerzy. Ja nie oceniam ich stylu pracy, nie chcę słuchać tego, co mówią o mnie.
* A jest Pan pewny, że zespół rozumie Pana styl gry, filozofię trenerską?
- Na pewno jeszcze nie. Łącznie ze sparingami mamy za sobą 8 meczów. Z tego kilka z bardzo słabymi rywalami, którzy po prostu nie zmusili nas do gry na poważnie. Anwil rozegrał tych meczów 18, w tym kilka z bardzo silnymi rywalami. Był na europejskim tourne. To jest to, czego i my potrzebowaliśmy. I wciąż potrzebujemy. Ale teraz nie jest czas na przygotowania - powinniśmy już dawno być gotowi.
* Ale jak tą sytuację rozwiązać? Przygotowywać się i nie przegrywać?
- Cierpliwość. Tego nam potrzeba. Oczywiście będziemy chcieli wygrać każdy mecz, ale jest wiele czynników, które mają wpływ na młode zespoły. A my jesteśmy bardzo młodzi i nic nie zmienimy przez jeden wieczór.
* W przyszły wtorek czeka nas debiut w rozgrywkach pucharowych. Nie obawia się kompromitacji w Wilnie, w spotkaniu z Lietuvos rytas?
- Dla nas gra w ULEB Cup to w tej chwili nie jest najlepsze rozwiązanie. Nie jesteśmy równorzędnym partnerem dla drużyn, które grają w Europie. Po prostu nie jesteśmy na to gotowi.
* Ale teraz nie można się już wycofać z tych rozgrywek?
- To jasne. Ale takie samo zdanie w tej kwestii miałem miesiąc i dwa miesiące temu. I w klubie wszyscy o tym wiedzieli. To jednak nie jest teraz istotne. Pewne jest jedno - jeśli szefowie klubu będą cierpliwi, przyjdą wyniki. Ja wciąż wierzę w swój system gry.
* A co będzie jeśli stracą cierpliwość? Bierze pan pod uwagę możliwość utraty pracy po kolejnej porażce?
- To możliwe i muszę to brać pod uwagę. Ale wolę pracować, niż zastanawiać się czy mnie zwolnią, czy nie. Wierzę w swoją pracę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto