Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Autoryzowany serwis też może oznaczać fuszerkę

Rafał Święcki
Marcin Polowczyk nie jest zadowolony z naprawy w Fordzie. Zastosowano w niej stare części
Marcin Polowczyk nie jest zadowolony z naprawy w Fordzie. Zastosowano w niej stare części Marcin Oliva Soto
Są tylko złe i dobre serwisy samochodowe. Innego podziału nie ma. Wpadki mają i te firmowe

"Autoryzowany" lub "firmowy" w nazwie firmy wcale nie oznacza najwyższej jakości usługi. Stodołowa fuszerka może zdarzyć się nie tylko w przydomowym warsztacie samochodowym, ale także w serwisie znanej marki. Od dilera można też wyjechać autem, które choć nowe, ma już swoją wypadkową historię. Uszkodzone np. w transporcie samochody po naprawie sprzedaje się jako pełnowartościowy produkt.

We wrocławskim salonie Fiata takie auto kupił jeleniogórzanin Krzysztof Domagała. - Nikt nie przedstawił mi historii mojego samochodu. Poznałem ją przypadkiem podczas wizyty w warsztacie lakierniczym, w którym naprawiałem przytarty błotnik. Lakiernik zauważył, że maska została pomalowana w niefachowy sposób. Zdziwiłem się, bo przecież kupowałem nowe auto - tłumaczy pan Krzysztof.

Rzeczoznawca, który wykonał ekspertyzę, potwierdził przypuszczenia lakiernika. Stwierdził też, że przed malowaniem maskę źle odkurzono i pod lakierem są drobinki kurzu. Właściciel zażądał wymiany maski na nową. Diler przyznał, że część została zarysowana i ją pomalował. Odmówił jednak wymiany. Krzysztof Domagała skierował pozew do sądu. Domaga się fachowej naprawy i zwrotu ok. 500 zł, które wydał na ekspertyzy. Przedstawiciel dilera nie zgodził się na oficjalną rozmowę. Stwierdził jedynie, że nie obawia się konfrontacji w sądzie.

Na sali sądowej zakończy się też prawdopodobnie sprawa Marcina Polowczyka z Jeleniej Góry, który oddał samochód do naprawy we wrocławskim serwisie Forda. Spadający z dachu sopel uszkodził dach. Rzeczoznawca ubezpieczyciela zalecił wymianę poszycia. Serwis zainkasował za naprawę około 10 tysięcy złotych.

- Gdy odebrałem samochód, zauważyłem, że dach jest źle pomalowany. W serwisie poproszono, bym przyjechał na poprawki - tłumaczy pan Marcin.

Zaniepokojony jakością naprawy udał się do rzeczoznawcy. Okazało się, że poszycia wcale nie wymieniono, tylko wyklepano i zaszpachlowano nierówności. W niektórych miejscach szpachla ma 2 cm grubości. Taka naprawa w innym warsztacie kosztowałaby około tysiąca złotych.

Serwis Forda przyznał się do źle wykonanej usługi. - Chcą, bym oddał im samochód, to wstawią mi nowy dach. Ale ja straciłem zaufanie do tej firmy. Oddam auto do innego serwisu - tłumaczy oszukany kierowca. Musi jednak odzyskać pieniądze od dilera Forda.

Próbowaliśmy porozmawiać z kierownictwem tej firmy. Kierownik blacharni zaczął tłumaczyć, że nie wymienił dachu, bo właściciel nie zgodził się na wyjęcie przedniej szyby. Dysponujemy jednak nagraniem, w którym przyznaje się do winy i mówi, że to jego błąd. Gdy poinformowaliśmy go o tym zapisie, odłożył słuchawkę.

Lista grzechów serwisowych
Stanisław Prendota, szef dolnośląskiego stowarzyszenia Bezpieczny Samochód, radzi, by przy wyborze warsztatu kierować się opiniami innych kierowców, a nie firmowym szyldem. W złych serwisach mogą, jako nowe, wstawić elementy z odzysku. Można też zapłacić za części oryginalne, a otrzymać gorszej jakości zamienniki. Naciągnąć można nawet przy wymianie oleju - np. warsztat zostawi stary filtr, choć każe zapłacić za nowy. Zdarza się, że do silnika trafi tańszy olej od zamawianego lub zawyżą jego ilość.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto