"Autoryzowany" lub "firmowy" w nazwie firmy wcale nie oznacza najwyższej jakości usługi. Stodołowa fuszerka może zdarzyć się nie tylko w przydomowym warsztacie samochodowym, ale także w serwisie znanej marki. Od dilera można też wyjechać autem, które choć nowe, ma już swoją wypadkową historię. Uszkodzone np. w transporcie samochody po naprawie sprzedaje się jako pełnowartościowy produkt.
We wrocławskim salonie Fiata takie auto kupił jeleniogórzanin Krzysztof Domagała. - Nikt nie przedstawił mi historii mojego samochodu. Poznałem ją przypadkiem podczas wizyty w warsztacie lakierniczym, w którym naprawiałem przytarty błotnik. Lakiernik zauważył, że maska została pomalowana w niefachowy sposób. Zdziwiłem się, bo przecież kupowałem nowe auto - tłumaczy pan Krzysztof.
Rzeczoznawca, który wykonał ekspertyzę, potwierdził przypuszczenia lakiernika. Stwierdził też, że przed malowaniem maskę źle odkurzono i pod lakierem są drobinki kurzu. Właściciel zażądał wymiany maski na nową. Diler przyznał, że część została zarysowana i ją pomalował. Odmówił jednak wymiany. Krzysztof Domagała skierował pozew do sądu. Domaga się fachowej naprawy i zwrotu ok. 500 zł, które wydał na ekspertyzy. Przedstawiciel dilera nie zgodził się na oficjalną rozmowę. Stwierdził jedynie, że nie obawia się konfrontacji w sądzie.
Na sali sądowej zakończy się też prawdopodobnie sprawa Marcina Polowczyka z Jeleniej Góry, który oddał samochód do naprawy we wrocławskim serwisie Forda. Spadający z dachu sopel uszkodził dach. Rzeczoznawca ubezpieczyciela zalecił wymianę poszycia. Serwis zainkasował za naprawę około 10 tysięcy złotych.
- Gdy odebrałem samochód, zauważyłem, że dach jest źle pomalowany. W serwisie poproszono, bym przyjechał na poprawki - tłumaczy pan Marcin.
Zaniepokojony jakością naprawy udał się do rzeczoznawcy. Okazało się, że poszycia wcale nie wymieniono, tylko wyklepano i zaszpachlowano nierówności. W niektórych miejscach szpachla ma 2 cm grubości. Taka naprawa w innym warsztacie kosztowałaby około tysiąca złotych.
Serwis Forda przyznał się do źle wykonanej usługi. - Chcą, bym oddał im samochód, to wstawią mi nowy dach. Ale ja straciłem zaufanie do tej firmy. Oddam auto do innego serwisu - tłumaczy oszukany kierowca. Musi jednak odzyskać pieniądze od dilera Forda.
Próbowaliśmy porozmawiać z kierownictwem tej firmy. Kierownik blacharni zaczął tłumaczyć, że nie wymienił dachu, bo właściciel nie zgodził się na wyjęcie przedniej szyby. Dysponujemy jednak nagraniem, w którym przyznaje się do winy i mówi, że to jego błąd. Gdy poinformowaliśmy go o tym zapisie, odłożył słuchawkę.
Lista grzechów serwisowych
Stanisław Prendota, szef dolnośląskiego stowarzyszenia Bezpieczny Samochód, radzi, by przy wyborze warsztatu kierować się opiniami innych kierowców, a nie firmowym szyldem. W złych serwisach mogą, jako nowe, wstawić elementy z odzysku. Można też zapłacić za części oryginalne, a otrzymać gorszej jakości zamienniki. Naciągnąć można nawet przy wymianie oleju - np. warsztat zostawi stary filtr, choć każe zapłacić za nowy. Zdarza się, że do silnika trafi tańszy olej od zamawianego lub zawyżą jego ilość.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?