Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Asystent jest do zmiany

Wojciech Koerber
Cieślak i Kowalik nie chcieli z sobą gadać Psycholog kreślił trenerom portret żużlowca W sztabie szkoleniowym żużlowej reprezentacji Polski będą zmiany.

Cieślak i Kowalik nie chcieli z sobą gadać

Psycholog kreślił trenerom portret żużlowca

W sztabie szkoleniowym żużlowej reprezentacji Polski będą zmiany. Marek Cieślak nie chce już pracować z Mirosławem Kowalikiem, który obsmarował swojego wodza w jednym z wywiadów. Przypomnijmy zatem. Po wywalczeniu złota DPŚ ktoś zaczął działał za plecami Cieślaka. M.in. nominował Karola Ząbika na rezerwowego bydgoskiej Grand Prix Polski, podczas gdy dzień później toruńczyk miał bronić w Ostrowie złota IMŚJ. Przed finałem DMŚJ w Abensbergu narzucono także reprezentacji zgrupowanie w Gdańsku, a przecież Cieślak chciał je zorganizować w Tarnowie (i koniec końców dopiął swego). Ripostą selekcjonera było złożenie dymisji, której szefowie GKSŻ jednak nie przyjęli. Później, na rzeczony finał DMŚJ, Cieślak wybrał się bez dwójki asystentów: Piotra Żyty i Mirosława Kowalika.
- Dla mnie to trochę gówniarskie zachowanie. Tak jak miałem dla niego wielki szacunek jako dla trenera, menedżera i człowieka, to został już tylko do trenera i menedżera - powiedział ten ostatni portalowi sportowefakty.pl. A co mówi Cieślak?
- Wziąłem Kowalika i Żytę, by się przy mnie uczyli. Oni niczym nie ryzykowali, bo całą odpowiedzialność za kadrę wziąłem ja. Kiedy jednak ktoś zaczął podejmować decyzje za mnie, podałem się do dymisji, a oni mnie nie poparli. Może się ucieszyli, że przejmą schedę. Na finał DMŚJ pojechałem więc sam. Gdyby nam tam nie wyszło, to by mnie zjedzono. Ale wyszło. Właśnie dlatego, że byłem sam, że była jedność i pełna współpraca. A nie krąg podpowiadaczy - zaznacza selekcjoner. Z kim zamierza pracować w przyszłym sezonie?
- Kowalik nie ma nawet papierów instruktora, żadnych uprawnień do prowadzenia treningu. Do Żyty uwag, ani pretensji żadnych nie mam. Zresztą, ja od początku mówiłem, że za wszystko odpowiadam, a oni mieli więcej pracować z młodzieżą. I tak było. Co mieli robić, to robili. Gdy mnie jednak nie poparli, straciłem do nich zaufanie. Co dalej? Uważam, że kadra to jednak nie jest miejsce do nauki, dla ludzi młodych. Co z tego, że Kowalik wie jak skręcać, skoro w światowych finałach nikt nikogo nie będzie uczył jeździć. Tu potrzeba autorytetów, które zaszczepią wiarę w zwycięstwo. Może pogadam ze Staszkiem Chomskim, może z Jankiem Ząbikiem - zdradza szkoleniowiec.
W piątek Cieślak i Kowalik spotkali się w Rawiczu na konferencji trenerów. - Nie byli jednak zainteresowani rozmową z zobą - mówi szef GKSŻ Piotr Szymański, który nie ma zamiaru zmieniać Cieślaka. Wyniki stoją za nim murem. Wniosek z tego jasny, że końca dobiegła trenerska przygoda Kowalika. Swoją drogą, ta konferencja to ciekawa sprawa, bo do tej pory w Polsce takich nie organizowano. Czterogodzinny wykład miał psycholog, dr Jan Supiński z wrocławskiej AWF, kreśląc portret żużlowca. Przed rokiem to on wyrzucał m.in. złe myśli z głowy Tomasza Gapińskiego. Do Rawicza Supińskiego zaprosił Cieślak.
- Ma duży kontakt z zawodnikami. Myślę, że w następnej kolejności zaprosimy też fizjologa i kogoś od żywienia. Ja najwięcej nauczyłem się przez dwa lata studium trenerskiego we Wrocławiu. Tylko że to było dawno temu, a później nie było już w kraju żadnych szkoleń. Żużel w ogóle nie jest rozpracowany naukowo. Są katedry piłki nożnej czy lekkiej atletyki, a speedway to chałupnictwo. A w Anglii, czy Szwecji to już w ogóle trenerów nie ma. Są rodzice z kasą, wynajmują dzieciom stadion, płacą jakiemuś zawodnikowi i do roboty - kończy Cieślak. I taka jest prawda. Żużel to sportowy zaścianek.

Andersen w Toruniu
Komplikuje się budowa silnego Atlasa 2008. Ogólnopolskie media sprzedały już Hans Andersena do przynajmniej kilku klubów ekstraligi (Gorzów, Rzeszów, Toruń), jednak toruński szlak zaczyna nabierać, niestety, realnych kształtów. Wszystko wskazuje na to, że w nowym sezonie Duńczyk będzie - z nazwy tylko, rzecz jasna - Aniołem. Wcześniej z Unibaksem porozumiał się także Chris Holder. Czy w tym układzie z zespołem pożegna się również rodak Andersena - Kenneth Bjerre? W Szwecji zmienił już Piraternę Motala na Masarnę Avesta. W tej pierwszej nie chcieli go działacze, po tym jak połamał Roberta Kościechę. Z Wrocławia też nie ma najlepszych wspomnień. Tu działacze ukarali go kwotą 5 tysięcy złotych, za to że na prezentację przed meczem w Lesznie zapomniał założyć czapeczkę z logo Atlasa. Czy na większą wyrozumiałość będzie mógł liczyć np. w Rzeszowie? Niekoniecznie, ale na pewno na większe pieniądze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto