MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

As z Nowosybirska

Wojciech Koerber
- Musiałem kupić laptopa, żeby mieć lepszy kontakt z Polską - mówi Krzysztof Janczak.   FOT. BARTOSZ SADOWSKI
- Musiałem kupić laptopa, żeby mieć lepszy kontakt z Polską - mówi Krzysztof Janczak. FOT. BARTOSZ SADOWSKI
SIATKÓWKA Krzysztof Janczak zapisał się w historii rosyjskiej superligi Wychowanek wałbrzyskiego Chełmca i były zawodnik Gwardii Wrocław od kilku lat wybiera grę za granicą.

SIATKÓWKA

Krzysztof Janczak zapisał się w historii rosyjskiej superligi

Wychowanek wałbrzyskiego Chełmca i były zawodnik Gwardii Wrocław od kilku lat wybiera grę za granicą. Po pobycie w PAOK-u Saloniki zaliczył epizod w Katarze, by trafić ostatnio do beniaminka rosyjskiej superligi - Lokomotiwu Nowosybirsk.

Gwizdek na modlitwę

- W Katarze spędziłem tylko 40 dni, ale było ciekawie. Dwa razy zdarzyło się w czasie meczów, że ni stąd ni zowąd rozlegał się gwizdek sędziego i miejscowi wychodzili się modlić do pomieszczenia przy hali, gdzie stały jakieś posągi. Obcokrajowcy, w tym ja, musieli w tym czasie ruszać się i skakać, by po wznowieniu gry nie nabawić się kontuzji - mówi Janczak. O ile w Katarze doskwierały upały, o tyle w Nowosybirsku problemem są mrozy. Różnica temperatur panujących w obu zakątkach to 70-80 stopni Celsjusza.

- Gdy wyjeżdżałem na święta do domu, było -35 stopni. Trzeba mieć czapkę i po prostu nie chodzić po ulicach - zdradza swoją receptę Janczak. Jego żonie jednak nie pomogła. - Wróciła po miesiącu, bo było za zimno, a poza tym córka chodzi już do II klasy podstawówki - dodaje. Jutro znów jedzie na rosyjski koniec świata i rozłąka z rodziną potrwa do początku maja. Ostatnio kupił laptopa, by mieć lepszy kontakt z rodziną.

Przed tygodniem Janczak zabłysnął w meczu z Izumrudem Jekaterynburg, przegranym przez jego ekipę 1:3 (25:13, 16:25, 21:25, 22:25). W pierwszym secie, na dzień dobry, posłał rywalom aż siedem asów, co jest jednym z lepszych wyników w historii rozgrywek. - Przy stanie 0:0 zrobiliśmy przejście i na zagrywce zostałem aż do stanu 10:0. Rywal w tym secie już nie istniał, ale wygrał niestety trzy kolejne. Czy to był dzień konia? Chyba nie, bo dwa tygodnie wcześniej w meczu z Lokomotiwem Biełgorod zagrywałem od 0:0 do 6:0. A kibicowi siatkówki nie trzeba tłumaczyć, co to za zespół - dodaje Janczak. Mniej zorientowanym wyjaśnimy tylko, że to zwycięzca dwóch ostatnich edycji Ligi Mistrzów.

Zabili działacza

Przedwczoraj w Nowosybirsku zastrzelono Władimira Walejewa, od osiemnastu lat szefa okręgowego związku piłki nożnej, który oprócz działalności sportowej prowadził również biznesową. Gdy wysiadał z samochodu koło swego domu w centrum miasta, oddano do niego dwa śmiertelne strzały z broni kaliber 9 mm. - Od pana o tym się dowiaduję. Miasto jak miasto, życie jest tam w sumie spokojne. Mnie nikt jeszcze nawet nie zaczepił - mówi Janczak. Prezesami jego klubu są szefowie okręgowej kolei i firmy drogowej.
Sytuacja Lokomotiwu w tabeli pozostawia sporo do życzenia. Zespół plasuje się na szóstym miejscu jednej z dwóch siedmiozespołowych grup. - Będziemy walczyć o utrzymanie się. Być może z zespołami Adama Nowika lub Roberta Prygiela i Łukasza Kadziewicza - twierdzi Janczak. Z Gwardią łączą go już tylko długi, które klub wciąż ma wobec niego. - Mam nadzieję, że w końcu zostaną spłacone - nie ukrywa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto