Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

<b>Kim oni są? -Wrocławska fundacja bezprawnie powołuje się na autorytet Kościoła</b>

Alicja Giedroyć
– Nigdy niczego takiego nie błogosławiłem – denerwuje się biskup Jan Tyrawa na wieść o tym, że rzekomo udzielił poparcia Fundacji im. Księdza Władysława Latosa we Wrocławiu.

– Nigdy niczego takiego nie błogosławiłem – denerwuje się biskup Jan Tyrawa na wieść o tym, że rzekomo udzielił poparcia Fundacji im. Księdza Władysława Latosa we Wrocławiu. – W normalnym kraju podałbym o coś takiego do sądu i za kilka dni miałbym wyrok. Pozostaje mi prosić o interwencję wrocławską kurię

Biskup wrocławski ks. Jan Tyrawa wyraził radość z faktu służenia samarytańską pomocą bliźnim przez Fundację i udzielił błogosławieństwa na drogę jej rozwoju” – czytamy na jej oficjalnych stronach internetowych.
– W dodatku nigdy nie byłem biskupem wrocławskim – dodaje oburzony ksiądz Tyrawa, Dolnoślązak, od dwóch lat pełniący funkcję ordynariusza diecezji bydgoskiej. – Powoływanie się na moje nazwisko to nadużycie.

Uwierzyła koledze
Zdaniem Urszuli, która wielokrotnie korzystała z pomocy fundacji, nadużyciem jest także sposób, w jaki miesza się w niej sprawy wiary z tym, co stanowi jej zaprzeczenie.
– Gdyby nie fakt, że fundacja nosi imię kapłana, nigdy bym się nie zdecydowała na wizytę – zastrzega. – Jestem głęboko wierzącą osobą, sceptycznie podchodzę do wszelkiej szarlatanerii. Miała problemy z kręgosłupem, a kolega twierdził, że pan Jerzy „od księdza Latosa” znakomicie pomaga na takie schorzenia. Zastrzegł przy tym, że to nie żadne sztuczki szarlatanów, tylko porządna instytucja, związana z Kościołem.

Pan Jerzy zmienia zdanie
– Poddałam się zabiegowi i przyznaję, że mi pomógł. Mimo że wizytę miałam o 4 nad ranem, a na siódmą szłam do pracy, w ogóle nie czułam się zmęczona – opowiada kobieta.
Dowiedziała się też wówczas, że pan Jerzy jest jasnowidzem i uzdrawia na odległość. Nawet woli to robić na podstawie zdjęcia, a nie kontaktu z chorym.
Na kolejną wizytę Urszula zdecydowała się tylko dlatego, że kilka osób z jej otoczenia ciężko chorowało. Poszła do fundacji ze swoim partnerem i zdjęciami chorych. Pan Jerzy zajął się nie tylko uzdrawianiem, ale i samą Urszulą. Choć o nic go nie pytała, jako jasnowidz uznał, że powinna wyjść za mąż za człowieka, z którym przyszła do gabinetu. Będą świetnym małżeństwem, ich życie będzie cudowne.
– Poprosił mnie jednak, żebym odwiedziła go sama – opowiada Urszula. – Wówczas najwyraźniej zmienił zdanie. Zaczął przestrzegać mnie przed tym związkiem, opowiadać, że partner mnie zwodzi i oszukuje. Wmurowało mnie w ziemię. Co go to obchodzi, czemu zabiera w tej sprawie głos? – pomyślałam i wyszłam z gabinetu z mocnym postanowieniem, by nigdy już tu nie wrócić.
Ale natrętna myśl, że chłopak ją zwodzi, powracała. W pewnym momencie Urszula stwierdziła, że jej zaufanie do człowieka, z którym była związana, legło w gruzach..
Fundacja Księdza Latosa, według statutu, zajmuje się szczytnymi celami. Są to:
– niesienie pomocy ludziom chorym znajdującym się w niedostatku,
– niesienie pomocy materialnej rodzinom wielodzietnym,
– przeciwdziałanie uzależnieniom wśród młodzieży,
– propagowanie edukacji zdrowotnej,
– przybliżanie osoby patrona fundacji,
– propagowanie wiedzy z zakresu medycyny naturalnej.
Powołuje się na bliskie związki z Kościołem, podaje, że w jej radzie programowej jest ksiądz Edward Szajda.
– Kapłan katolicki nie może zajmować się sprawami związanymi z jasnowidzeniem i uzdrawianiem – uważa ojciec Tomasz Franc z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych. – Jest to sprzeczne z nauką Kościoła i wiarą w ogóle.

Duchowny jak marka
Jednak okazuje się, że informacja o radzie programowej także nie jest prawdziwa.
– Nie mam z nimi nic wspólnego od pięciu lat – mówi ksiądz Szajda, duszpasterz chorych. – Przeniesiono mnie do Świdnicy, kontakt się urwał. Wtedy, gdy im pomagałem, nie zajmowali się jasnowidzeniem, tylko pomocą chorym. W siedzibie fundacji przyjmował jedynie bioterapeuta, to wszystko.
Ksiądz Leon Czaja, kanclerz Kurii Metropolitalnej we Wrocławiu, także zaprzecza, by fundacja była autoryzowana przez kościelne władze.
– Tego rodzaju działalności nie popieramy – mówi kanclerz. – Jednak problem jest szerszy. Zdarza się, że ktoś chce zakładać fundacje czy stowarzyszenia imienia duchownych. Moim zdaniem, jeśli się na to nie zgodzimy – nie ma on takiego prawa.
Kilka dni temu właśnie takiej informacji udzielił sądowi rejestrowemu, który miał wątpliwości, czy zalegalizować stowarzyszenie imienia pewnego znanego duchownego. Ks. Czaja wyjaśnił, że nie ma tu dowolności. Nazwisko osoby związanej z instytucją Kościoła jest jak zastrzeżony znak towarowy. Nie wolno go sobie przywłaszczać.
Jasnowidzenie i praktyki magiczne, zwalczane prze Kościół, nie po raz pierwszy szukają z nim związków.
– Wszyscy przecież pamiętamy Kazimierza Domańskiego z Oławy i jego widzenia – mówi ksiądz Wiesław Mróz z kurii świdnickiej. – Też nabierali się na to ludzie wierzący, mimo sprzeciwów władz kościelnych. Jakim był jasnowidzem, my widzimy teraz jasno. Wiele lat temu „prorokował” rychłą śmierć kardynała Gulbinowicza. Kardynał żyje w zdrowiu do dzisiaj, a pan Domański już nie.
Specjalista od medycyny manualnej
W siedzibie fundacji przy ul. Ofiar Oświęcimskich, pod drzwiami z tabliczką „Prezes fundacji”, siedzi kilkanaście osób. Wszyscy do prezesa. – Czym się prezes zajmuje? – To kręgarz i jasnowidz – wyjaśnia mi uprzejmie starszy pan.
Udaje mi się dostać do gabinetu prezesa. Nazywa się Jerzy Włostowski. Niechętnie odpowiada na moje pytania. – Informacje na stronie internetowej są już nieaktualne. Oficjalnie nie jestem jasnowidzem, a to, co ludzie o mnie mówią, nie interesuje mnie.
Stanowisko kurii też go nie interesuje.
Sam o sobie mówi, że jest specjalistą w dziedzinie medycyny manualnej. Musimy się pożegnać. Nie ma dla mnie więcej czasu. •

Kim jest patron
Ks. Władysław Latos, syn Aleksandra i Marianny, urodził się 1.08.1925 r. w Polisicach koło Szreniawy. Jako kapłan diecezjalny pracował w wikariacie w Leszczynach, Brzezinach, Słomnikach oraz w Skorczowie koło Kazimierzy Wielkiej, gdzie był Proboszczem, Ojcem i Przyjacielem dla swoich parafian do 15.08.1991 r., do dnia swojej śmierci. Oddany Matce Bożej, zapatrzony w postacie
św. Elżbiety Węgierskiej i św. Wawrzyńca, obdarzony szczególnym charyzmatem udzielał wielu ludziom pomocy, dzięki której powracali oni do Boga i zdrowia. Do dziś wiele osób, szczególnie zagrożonych ciężką chorobą, cieszy się dobrym zdrowiem i pokojem ducha, wiele małżeństw i rodzin wierzy, iż dzięki radzie i wstawiennictwu świątobliwego proboszcza cieszy się z upragnionego potomstwa oraz rozwiązanych licznych, często bardzo trudnych, problemów.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto