Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

200 rekonstruktorów historii z Polski i Czech znowu walczyło o Twierdzę Nysa

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Bitwa o twierdzę Nysa - rekonstrukcja rozegrana w 2019 roku.
Bitwa o twierdzę Nysa - rekonstrukcja rozegrana w 2019 roku. Krzysztof Strauchmann
Z historycznej bitwy można dziś zrobić atrakcyjne, choć nie do końca wierne prawdzie widowisko. W sobotę 200 rekonstruktorów z Polski i Czech znowu pobiło się o pruską twierdzę w Nysie.

W tym roku bitwę o Nysę trzeba było przerwać na dwie godziny z powodu... pijaństwa żołnierzy. Może scenariusz nie był do końca zgodny z historią, ale sobotnia bitwa pod Nysą zaczęła się do sporu graniczny wychodek. Żołnierze obu stron odwiedzali go nader często wychodząc w coraz gorszej kondycji. Wreszcie dowództwo odkryło, że to nie wychodek, ale wejście do magazynu z winem. Ogłoszono rozejm, aby pijani wojacy mogli dojść do siebie i odegrać drugą, nocną fazę bitwy.

Jak zwykle bitwę o twierdzę Nysa wygrali Francuzi, którymi w tym roku dowodził sam Napoleon Bonaparte (faktycznie pod Nysą walczył jego młodszy brat).

Napoleon osobiście przemówił też na polu walki do swoich żołnierzy, żeby zmobilizować Francuzów do kontrataku na przeważającego wroga.

- Jak się zostaje Napoleonem? Trzeba mieć plan i trochę forsy na uszycie munduru, cesarskiego namiotu, zakup wyposażenia - śmieje się Piotr Zawada z Gdańska grający cesarza Francuzów od 2010 roku. - Rocznie odwiedzam kilkanaście bitew. Oprócz tego, że bywam Napoleonem, jestem też dowódcą 12. Pułku Piechoty Księstwa Warszawskiego, w którym jest sierżantem. Występuję jako jeden albo drugi, w zależności od tego, jakie jest zapotrzebowanie.

W sobotę w Nysie wyjątkowy był też upał na polu bitwy. Pocili się widzowie i żołnierze, a zabezpieczający inscenizację strażacy kilka razy musieli gasić suche trawy na wałach Fortu II, zapalone od eksplozji pirotechnicznych.

- Co roku na bitwie w Nysie są duże upały - przyznaje Leszek Michalski, starszy bombardier i prezes stowarzyszenia 47 Pruski Pułk Piechoty Twierdzy Kłodzko. - Wbrew pozorom my w mundurach znosimy je trochę lepiej niż widzowie w krótkich koszulkach. Z jednej strony izolują od wysokiej temperatury. Z drugiej strony organizm się poci, koszule są mokre i przyjemnie chłodzą. W tamtych czasach żołnierze chodzili w tych samych mundurach przy minus 20 czy plus 30 stopniach. Król był skąpy i nie kwapił się, aby dbać o wygodę swoich żołnierzy.

Historia? To dobra zabawa

Na polu walki w Nysie spotkali się rekonstruktorzy z Nysy, Zlatych Hor, Kłodzka, Gliwic, Gdańska. W ciągu roku od kwietnia do października grupy rekonstruktorów odwiedzają kilkanaście bitew w całej Europie. Przyjeżdżają z całkowitym wyposażeniem, namiotami regimentowymi, armatami, sprzętem obozowym.

- Czasem organizowane są ogromne imprezy, na które przyjeżdża nawet 6 tysięcy żołnierzy rekonstruktorów z całej Europy, ale to się zazwyczaj wiąże z jubileuszem jakieś bitwy- mówi Leszek Michalski. - Bitwa o Nysę to wydarzenie średniej wielkości, ale zawsze chętnie przyjeżdżamy do naszych kolegów.

Zabawa w rekonstruowanie historii do tanich nie należy. Uszycie munduru z epoki napoleońskiej z dużą wiernością wobec oryginału, to koszt ok. 2,5 tys. złotych. Replika muszkietu kosztuje od 1,8 tys. do 4,5 tys. za włoski muszkiet uważany za mercedesa wśród modeli na rynku. Za szablę trzeba zapłacić od 200 do 600 zł.

- Razem to spory wydatek, ale kto już złapał tego bakcyla, wziął udział w rekonstrukcji, to już nie odpuści - śmieje się Leszek Michalski. - To przygoda na całe życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: 200 rekonstruktorów historii z Polski i Czech znowu walczyło o Twierdzę Nysa - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto