Kierowcy twierdzą, że organizator olsztyńskiej imprezy naraził ich i widzów na niebezpieczeństwo
Pisaliśmy już wczoraj, że 62. Rajd Polski rozgrywany na polnych drogach na Mazurach zakończył się skandalem. Załogom dysponującym mocnymi czteronapędowymi dwulitrowymi samochodami np. subaru czy lancer kazano jechać w odstępie ledwie 1 minuty za autami o pojemności 1600 centymetrów sześciennych, z napędem tylko na jedną oś. Na 40-kilometrowym odcinku specjalnym mocne rajdówki doganiały więc te słabsze i w kurzu wlokły się za nimi przez wiele kilometrów.
– Już przed zawodami zwróciłem się do dyrektora rajdu Grzegorza Gaca i obserwatora do spraw bezpieczeństwa z ramienia FIA Jacka Bartosia, by pozwolono nam startować 2 minuty za tzw. ośką. Panowie ci nie chcieli nas słuchać. Po 2. OS-ie, na którym dogoniliśmy Pelikańskiego (w peugeocie), dzwoniliśmy do pana Bartosia z kolejną prośbą o interwencję, bo kilka razy w kurzu o mało co nie potrąciliśmy kibiców. Na 3. OS-ie znów dogoniliśmy „Pelikana” i w kurzu wypadliśmy z drogi uszkadzając koło – opowiada Tomasz Kuchar.
Jego subaru pali na OS-ie 80 l na 100 kilometrów. Litr tego paliwa kosztuje 27 złotych. Opona to 1000 zł, zaś wpisowe 3,5 tys. zł, do tego dochodzą koszty serwisu i zakwaterowania.
– Mam pretensje do organizatorów. Jechałem minutę za Kościuszką, ale on doszedł Belga Bruyneela w fordzie fieście i tak sobie jechaliśmy wolno razem. To chore – wyjaśnia dynamiczny driver Mariusz Pelikański w peugeocie 206 S1600.
– Powiedziano nam, że dostaniemy karę 500 euro, bo kogoś trzeba ukarać, a tak naprawdę, po tym, jak na 3. OS-ie złapaliśmy kapcia i jechaliśmy wolno, to w lusterkach w kurzu nikogo za nami nie widziałem. A próbowano nas oskarżyć, że blokowaliśmy szybsze auta. Wystarczyło, żeby organizatorzy puścili najszybsze, tzw. ośki, razem, a kolejne mocniejsze lancery i subaru 2 minuty po nas – wyjaśnia wrocławianin Grzegorz Grzyb (suzuki ignis 1600).
– Sponsorzy załogi Lubiak – Wisławski (lancer), jeśli znajdą odpowiednie paragrafy, to zechcą, by organizatorzy rajdu zwrócili im koszty przygotowań – zapewnia Borys Czyżewski, rzecznik prasowy ekipy.
Są kierowcy, którzy zastanawiają się, czy nie skierować sprawy do prokuratora, że organizatorzy zbagatelizowali kwestie bezpieczeństwa oraz nie pozwolili na równą rywalizację załóg, bo nieszczęsny 3. OS wywrócił całą klasyfikację.
Dyrektor imprezy Grzegorz Gac poinformowal nas, że nie miał wpływu na decyzje Zespołu Sędziów Sportowych. I poradził, byśmy się zainteresowali pozytywami rajdu. Jeden z komisarzy zawodów oburzył się na nas, mówiąc, iż przepisy stanowią, że najlepsi kierowcy z tzw. listy priorytetowej startują co 2 minuty, a dopiero na drugą pętlę, oprócz nich, wypuszcza się w takim dwuminutowym odstępie jeszcze kolejnych pięć najszybszych załóg.
– To może na początku trzeba było rozsądniej ustalić listę startową? – zaczepiamy komisarza.
– Ocena tego nie do mnie należy.
Przez 5 ostatnich lat Rajd Polski z powodzeniem na asfaltowych dolnośląskich drogach organizowany był przez Automobilklub Ziemi Kłodzkiej. Komu zależało, by przenieść tę imprezę na szutry do Olsztyna i ją zepsuć? Przecież rozgrywany tam Rajd Kormoran co roku dostawał od oficjalnych obserwatorów najgorsze oceny!
Nowy etap wojny. Pierwszy ukraiński nalot na Rosję
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?