MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Szatnia niezgody

Wojciech Koerber
– Moi chłopcy są mocni, ale nie na tyle, by wyrywać parapety – mówi trener WTS-u Marek Cieślak.
  FOT. WOJTEK WILCZYÑSKI
– Moi chłopcy są mocni, ale nie na tyle, by wyrywać parapety – mówi trener WTS-u Marek Cieślak. FOT. WOJTEK WILCZYÑSKI
ŻUŻEL Trener Marek Cieślak: – To prowokacja wielkiego kalibru w krzyżackim stylu Tym razem mniej o żużlu, a więcej o parapecie, zlewie i kontaktach w szatni Apatora.

ŻUŻEL

Trener Marek Cieślak: – To prowokacja wielkiego kalibru w krzyżackim stylu

Tym razem mniej o żużlu, a więcej o parapecie, zlewie i kontaktach w szatni Apatora. Toruńscy działacze twierdzą,
że po niedzielnym meczu z Atlasem goście zdewastowali swoją przebieralnię. – Ja ostatni z niej wychodziłem i wszystko było na miejscu – zarzeka się trener WTS-u
Marek Cieślak

To, co się dzieje po meczu Apator – Atlas, ze sportem nie ma już nic wspólnego. Wrocławianie przegrali w niezwykle w kontrowersyjnych okolicznościach (44:45), a później zostali oskarżeni o zdemolowanie swojej szatni. Działacze Apatora wezwali policję, spisali protokół i jeszcze w poniedziałek zamierzali go przesłać – łącznie ze zdjęciami – do PZMotu.

Są mocni, ale nie na tyle
– To jest prowokacja największego kalibru w stylu krzyżackim. Byłem ostatnim gościem w szatni, bo poszedłem tam umyć zabłocone buty, żeby nie brudzić w aucie. Żaden parapet nie był urwany, wszystko było na swoim miejscu. Moi chłopcy są mocni, ale nie na tyle, by wyrwać parapet. Do tego potrzeba młotka i brechy jakiejś. Zresztą u mnie nie ma wandali. Pretensje można mieć do tego, kto mecz wydrukował, a czemu jest winien parapet?! Zadzwoniłem do Janka Ząbika (trenera Apatora – WoK) i powiedziałem mu, żeby trochę się szanował, i żeby nie robili sobie demolki we własnym klubie – denerwuje się Marek Cieślak.
Co na to strona toruńska? – Nie wiem, jak pan Cieślak chciał umyć buty, bo w szatni gości nie ma zlewu. Znajduje się trochę dalej – ripostuje kierownik Apatora Piotr Nagel. Z kolei Mirosław Batorski, dyrektor toruńskiego klubu, wczoraj miał już wątpliwości, czy kierować sprawę do PZMotu.

Zło dobrem zwyciężaj
– Na razie nic jeszcze nie zrobiłem. Jak się ruszy g..., to później śmierdzi. Czy mam świadków, którzy widzieli, że to goście zniszczyli szatnię? Mam, ale nie będę ich ujawniał. To przykre, że dochodzi ostatnio do tak żenujących afer. Tak jak Lepper uparł się, że Balcerowicz musi odejść, tak prezes Rusko mówi, że musi odejść Karwan. Cokolwiekby pan Karwan zrobił, to jest źle. On już na mecze nie chodzi, żeby nie być o nic posądzanym (z drugiej strony, to nieco dziwne, że przewodniczący GKSŻ nie pojawia się na stadionie – WoK). A pan Rusko latał po parkingu ze stoperem i liczył, czy każda przerwa trwa dwie minuty, czy może dłużej. Dlaczego we Wrocławiu nie odmierzał 40 minut, jak karetki nie było? Czy nie lepiej znów tworzyć wielką rodzinę, zło dobrem zwyciężać? Przecież kiedyś oba nasze kluby darzyły się sympatią, podobnie fankluby – uważa dyrektor Batorski.
Pozostaje mieć nadzieję, że Atlas i Apator nie spotkają się już w tym sezonie na torze, bo niechęć obu klubów może skończyć się tragedią na torze. W obu meczach nie brakowało upadków i spornych sytuacji. – Przecież w ostatnim biegu Puszakowski pojechał prosto i staranował Słabonia. Miał szczęście, bo się od niego odbił i utrzymał na motorze. Gdyby Krzyśka tam nie było, Puszakowski wylądowałby na płocie – kończy Marek Cieślak. •

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto