Szatanowcy czy sataniści?

Pod zarzutem publikowania treści faszystowskich i rasistowskich, wrocławscy policjanci zatrzymali dwóch studentów politologii. Rzecz rozbija się o prowadzoną przez nich internetową witrynę „Sieg Heil Szatan”. I niby każdy inteligentny człowiek mógłby policji przyklasnąć, gdyby nie kilka oczywistych, lecz zupełnie zignorowanych przez stróżów prawa faktów.

Witryna „Sieg Heil Szatan” była swego rodzaju buntem przeciwko ideologiom faszystowskim i satanistycznym. Buntem szczególnym bo inteligentnym. Buntem posługującym się znaną zasadą retoryki „reductio ad absurdum” czyli sprowadzeniem do absurdu poglądów i argumentów przeciwnika. W swym artystycznym happeningu wrocławscy studenci posługując się żartem starali się uświadomić czytelnikom głupotę i absurd ideologii nazistowskich, satanistycznych i pokrewnych. Owe żarty celowo były grube i rubaszne, czasem wręcz wulgarne. Takim językiem posługują się przecież prawdziwi naziści czy rasiści. Brudny język spełniał więc funkcję artystycznego tworzywa, niósł przekaz mający sprowokować czytelników do myślenia.

Strona wrocławskich studentów miała też pełnić rolę eksperymentu socjologicznego. Była swoistym testem na inteligencję i miała dowodzić, że wielu ludzi nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Test ten niestety oblała wrocławska policja. Przeczytawszy kilka słów o mrocznym brzmieniu jak „szatan” czy „Hitler”, nie zrozumiała kontekstu zdań. Nie zdziwiło ich nawet to, że na stronie tytułowej widnieje komiczna postać wodza III Rzeszy z wytrzeszczonymi gałkami ocznymi i kłapiącą szczęką. Nie zdziwiło ich, że jako sataniści byli wymienieni min. członkowie programu Big Brother, gwiazda seriali popołudniowych Natalia Oreiro czy pluszowa kukiełka występująca w „Ulicy Sezamkowej”. Nie zdziwiło ich nawet, że przykładowo wśród „11 szatanowskich praw Ziemi” czytamy: „Nie zabijaj zwierząt, chyba że to kaczki-ludojady” oraz „Gdy idziesz w otwartej przestrzeni, nie naprzykrzaj się nikomu. Jeśli ktoś naprzykrza się tobie, każ mu zrobić 10 pompek. Jeśli tego nie zrobi, rozpłacz się”

Jest więc tym bardziej przykrym fakt, że młodzi, inteligentni ludzie usiłujący walczyć i przeciwstawiać się nazistowskim ideologiom zostali posądzeni o ich propagowanie. Możemy pytać co zawiodło? Brak inteligencji u stróżów prawa? Brak poczucia humoru? Osobiście uważam, że zawiodła machina biurokracji. Pracownicy policji i prokuratury, na co dzień rutynowo przewalający kilogramy akt, nie pozwolili sobie na chwilę refleksji tak potrzebnej przecież w tej sprawie. Nie zadali sobie prawdopodobnie trudu by przeczytać kilka linijek tekstu. Brzmi to absurdalnie, ale czyż nie większym absurdem byłoby wzięcie artykułów o szatanowskiej muzyce Britney Spears czy demonicznym Harrym Potterze i Pokemonach na poważnie?

Eksperyment socjologiczny wrocławskich „szatanowców” przyniósł efekty oczekiwane i zaskakujące jednocześnie. Oczekiwane bo autorzy eksperymentu zakładali, że ich rewelacje za dobrą monetę przyjmą fanatyczni przeciwnicy faszyzmu. Ludzie, którzy jak wszyscy fanatycy nie umieją spojrzeć na problem nieco z boku, ludzie, którym trzeba wszystko wykładać wprost i nie pozwolić na indywidualną, intelektualną interpretację argumentu, wreszcie ludzie nie dostrzegający ironii i głębszej treści przekazu. Niestety nie dostrzegła tego również wrocławska policja. W ten sposób stare dowcipy o inteligencji policjantów nabrały nowego, realnego wydźwięku.

Donat Szyller. Niezależna Agencja Dziennikarska „The Press”.
(telefon kontaktowy 502-911-541)

(tekst jest niezależną opinią w sprawie zatrzymania studentów. Autor nie jest pracownikiem serwisu naszemiasto.pl)