Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smutek na Wesołej

Jerzy Wójcik
– Jakoś musimy sobie radzić. Zamiast krzeseł mamy stary komputer i butlę z gazem – mówi Marzena Hertmanowska.  FOT. Paweł Relikowski
– Jakoś musimy sobie radzić. Zamiast krzeseł mamy stary komputer i butlę z gazem – mówi Marzena Hertmanowska. FOT. Paweł Relikowski
Po naszej interwencji czteroosobowa rodzina szybciej zamieszka w normalnych warunkach – Zostałam z trójką małych dzieci, bez mebli, w walącym się budynku przeznaczonym do rozbiórki.

Po naszej interwencji czteroosobowa rodzina szybciej zamieszka w normalnych warunkach

– Zostałam z trójką małych dzieci, bez mebli, w walącym się budynku przeznaczonym do rozbiórki. W czerwcu dostałam od gminy nowe mieszkanie. Ale przez opieszałość urzędników do dziś nie mogę tam mieszkać – skarży się Marzena Hertmanowska

Kamienica, w której do tej pory mieszkali Hertmanowscy, jest w fatalnym stanie technicznym. Gmina już dawno przeznaczyła ją do rozbiórki. Pod koniec czerwca pani Marzena dostała zgodę na zamieszkanie w nowym lokalu przy ul. Wesołej. Na przekór nazwie ulicy radość z gminnego pisma trwała bardzo krótko.
– Urzędnicy dają na przeprowadzkę dwa tygodnie. Bardzo chętnie zrobiłabym to w tym terminie, tylko że z ich winy moja przeprowadzka trwa już trzeci miesiąc i końca nie widać – tłumaczy Hertmanowska.

Kłopoty z fachowcami
Najpierw okazało się, że przez miesiąc różne ekipy walczyły z usterkami w mieszkaniu. Gdy się już z nimi uporały, pojawił się problem z gazem. Wyszło na jaw, że instalacja jest nieszczelna.
– Na fachowców, którzy mają się tym zająć, czekam już od dwóch miesięcy. Prawie codziennie chodzę i dzwonię do administracji. Tylko że nic z tego nie wynika. Jeden urzędnik kieruje mnie do kolejnego, ich nazwiska znam już na pamięć – relacjonuje zrezygnowana Hertmanowska. – Ostatni, z którym rozmawiałam, zarzekał się, że wyśle do mnie ekipę. Miała się pojawić wczoraj. I co? Puste słowa – dodaje.
Teoretycznie pani Marzena ma chwilowo klucze do dwóch mieszkań. Co z tego, skoro w żadnym z nich nie może mieszkać. Na Wesołej nie ma kto naprawić instalacji gazowej, a w ruderze na Przyjaźni nie ma już mebli.
– Przewiozłam je do nowego mieszkania, bo gmina oferowała darmowy transport. Nie spodziewałam się, że przyjdzie mi walczyć z urzędnikami – żali się kobieta. – Siedzę w pustym mieszkaniu na Przyjaźni i czekam, aż się ktoś zlituje – dodaje.

Szczęśliwy finał?
O to, kiedy to nastąpi, zapytaliśmy w Zarządzie Zasobu Komunalnego. Zapewniono nas, że już za kilka dni pani Marzena będzie mogła zamieszkać na Wesołej.
– Przy odbiorze mieszkania stwierdzono nieszczelną instalację gazową. Firma wyłoniona w przetargu nie wywiązywała się z terminów. Dlatego teraz zleciliśmy naprawę innej ekipie – tłumaczy Izabela Czuban z ZZK. I zapewnia, że robotnicy pojawią się na Wesołej dziś rano. – Zaraz po tej naprawie pani Hertmanowska będzie mogła podpisać umowę z zakładem gazowniczym i na dobre wprowadzić się do mieszkania – dodaje.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto