Rosjanki są gorsze technicznie

Rozmowa z drugim trenerem kadry, wrocławianinem Ireneuszem Kłosem

• Przed imprezą trener Niemczyk narzekał, że już w pierwszym meczu spotykacie się z groźnym Azerbejdżanem. Oceniając przebieg rywalizacji w grupie A można odnieść wrażenie, że los jednak Wam sprzyjał.
– Też tak myślę. Przecież po porażce z nami Azerki nabrały takiego rozpędu, że później nikt już ich nie zatrzymał. W czterech meczach oddały tylko dwa sety. Dobrze się stało, że były naszymi pierwszymi rywalkami.

• Niemal wszyscy spekulowali, że w półfinale łatwiejszym przeciwnikiem od Włoszek byłyby Rosjanki. I trafiliście na te drugie. Czyli złotka mają szczęście.
– Na to wygląda. Wydaje mi się, że Rosjanki są gorsze technicznie i trzeba to wykorzystać. Ale rękawicę podjęlibyśmy bez względu na to, kto by się znalazł po drugiej stronie siatki.

• Co ze zdrowiem Doroty Świeniewicz i Katarzyny Skowrońskiej?
– Wszystko wraca do normy. Pozostałe dziewczyny też czują się dobrze. Drobne urazy przy systemie turniejowym są na porządku dziennym, ale na te nikt nie będzie zwracał w weekend uwagi. Zbyt duża jest stawka.

• A propos stawki. Za każdy medal mieliście obiecane 300 tysięcy złotych. Ostatnio jednak trener Niemczyk próbował tę kwotę podwoić, wychodząc z założenia, że skoro męska reprezentacja przyjechała z Rzymu bez medalu, to pieniądze się skumulowały. Wiadomo już o ile gracie?
– Ja nie wiem i nie chcę do tego wracać. My tak do tego nie podchodzimy. Chcemy wygrać co się da i tyle. Teraz każdy następny mecz jest najważniejszy i po prostu musi się nam udać. Takie jest nasze myślenie.

• Jakie macie plany na piątek?
– Właśnie zaczynamy trening na siłowni połączony z siatkówką. Później będzie trochę wolnego
i wizyta w naszej ambasadzie w Zagrzebiu. Ubieramy się w garnitury, będziemy sobie dziękować za już i prosić o jeszcze. A wieczorem wideo i taktyka.