Nie było sensacji w Atenach. Panionios wygrał z ASCO Śląskiem, przez niemal całe spotkanie utrzymując nieznaczną przewagę.
Trener Andrej Urlep zaskoczył zestawianiem pierwszej piątki. W ULEB Cup nie ma obowiązku wystawiania do gry Polaków, a tymczasem w wyjściowym składzie znalazło się aż dwóch "naszych" - Dominik tomczyk i Kamil Chanas. Skład uzupełnili Dawan Robinason, Torrel Martin i Jared Homan.
Gra tego ostatniego sprawiła zdecydowanie największy zawód. Amerykański środkowy do tej pory zaprezentował się w trzech pojedynkach i każdorazowo był czołową postacią drużyny, a w ostatnim meczu we Włocławku jako jedyny zbierał pozytywne recenzje. Poza tym można było liczyć, że będzie chciał się pokazać w Atenach, gdzie grał przecież w barwach ekipy Maroussi. Tymczasem Homan był nieskuteczny (trafił zaledwie 2 z 8 rzutów za 2 i żadnego z 2 osobistych) oraz zaliczył tylko 2 zbiórki. Miał także 3 straty i raz został zablokowany. To zdecydowanie nie był jego dzień.
Mecz od początku układał się pod dyktando gospodarzy (10:4, 21:11). Obiecujący był początek drugiej kwarty, gdy po 7 punktach z rzędu podopieczni Urlepa zdołali doprowadzić do remisu (23:23). Szybko oddali jednak inicjatywę Grekom i po chwili Panionios znowu odskoczył na bezpieczny dystans (34:23). Sytuacja powtórzyła się w pierwszych minutach drugiej połowy. Gracze ASCO Śląska zaczęli fatalnie (43:27 - najwyższe, 16-punktowe prowadzenie rywali), by potem odrabiać straty.
Wszystko, na co stać było jednak wrocławian to zmniejszenie strat do 5 punktów (46:41). Na więcej nie pozwalali rywale, niemoc wrocławian na lini rzutów wolnych (zaledwie 12 celnych na 21 prób) i ich proste błędy (faule ofensywne i niesportowe).
W Atenach z dobrej strony - przede wszystkim jeśli idzie o skuteczność - pokazał się Torrell Martin. Amerykaninowi nie przeszkadzało nawet to, że zapomniał zabrać z hotelu meczowego obówia. - Martin zgłosił to już w hali w Atenach. Na szczęście buty, w których przyjechał na mecz nadawały się także do gry - relacjonował z Aten Piotr Pietraszek z Polskiego Radia Wrocław.
Nieźle zaprezentował się także Oliver Stević, który w ostatnich meczach był wyraźnie w cieniu innych wysokich graczy (12 punktów, 6 zbiórek i 3 bloki). By wygrać w Grecji potrzeba jednak zespołu, który gra niemal na 100 procent swoich mozliwości - a tego o ASCO Śląsku nie można było powiedzieć.
W środę wrocławianie wracają do Polski, a już w piątek w Orbicie mecz z liderem Dominet Bank Ekstraligi - Atlasem Stalą Ostrów (godz. 19).
Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?