Do Afryki z parafii świętej Królowej Jadwigi pojechały już maszyny do szycia.
Ksiądz Jerzy Gondek, proboszcz parafii na Zawodziu, zapowiadając świąteczną zbiórkę igieł i nici, które dzieci w symbolicznym orszaku miały przynieść do żłóbka w uroczystość Trzech Króli, mówił, że współbracia z Czarnego Lądu uczą się praktycznych umiejętności, dzięki czemu łatwiej radzą sobie w życiu.
Po liczbie darów, które złożyły dzieci z myślą o misjach w Afryce, ks. Paweł Gąsior stwierdził, że w Gorlicach już chyba nici nie kupisz.
Wracając do księdza Marka Muszyńskiego, z którym mieliśmy okazję rozmawiać podczas jego pobytów w Polsce, nie raz słyszeliśmy z jego ust: - Uczymy miejscową ludność rolnictwa, uprawiania kukurydzy, ryżu, hodowli ryb czy racjonalnego polowania. Dzięki pomocy wielu ludzi misje w RCA mogą funkcjonować i rozwijać się. Jest tutaj jeszcze wiele do zrobienia. To kraj dwa razy większy od Polski, a zamieszkuje go zaledwie cztery miliony ludzi. Jest złoto, są diamenty i uran, ale brakuje przemysłu. Większość ludzi żyje z rolnictwa. Jak opuszczałem tworzone przez siebie placówki, ludzie płakali, przynosili różne upominki jak oszczep, rytualny nóż czy nawet owoce. To wzrusza.
Każdy dzień ksdiędza Marka w Afryce uzależniony jest nie od zegarka tylko od Słońca i zaczyna się o 5-6 rano i kończy, o 18 bo już robi się ciemno.
Przez 32 lata pracy ks. Markowi towarzyszy krzyż misyjny. W Gorlicach podczas uroczystej mszy świętej otrzymał go od biskupa Jerzego Ablewicza. Słowa posłania "Ukochany bracie Bóg wybrał cię, abyś szedł i owoc przynosił, i aby owoc Twój trwał. Idź więc i głoś Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Oto twój przewodnik na apostolskich drogach. Oto twoja pomoc w każdym niebezpieczeństwie. Oto twoja pociecha w życiu i przy śmierci" i krzyż misyjny prowadza go w Republice Środkowej Afryki od 1989 roku.
We wrześniu 1989 roku misjonarz z Gorlic trafił do parafii św. Antoniego w Bimbo. RCA przywitała misjonarza wilgotną i gorącą 40-stopniową temperaturą. W pierwszych miesiącach zajmował się sprawami gospodarczymi, poznawaniem katechistów oraz ludzi w poszczególnych wioskach. Najbardziej brakowało zdatnej mu wody do picia i zawsze w drogę musiał zabierać ją ze sobą. Ludzie radośnie przyjmowali i częstowali go tym, co dała natura, a więc rybami, gazelami, żółwiami, małpami, żabami czy gąsienicami.
Eurowybory 2024. Najważniejsze "jedynki" na listach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?