Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Im rzucać nie kazano

Michał Lizak
Dominik Tomczyk potwierdził, że jest w świetnej formie. Ale sam meczu nie wygra
Dominik Tomczyk potwierdził, że jest w świetnej formie. Ale sam meczu nie wygra
Koszykarze ASCO Śląska Wrocław doznali drugiej porażki w tym sezonie. I po raz drugi ulegli rywalom we własnej hali. Przed tygodniem w Orbicie wygrał Polpak Świecie, wczoraj lepsi byli koszykarze AZS-u Koszalin.

Koszykarze ASCO Śląska Wrocław doznali drugiej porażki w tym sezonie. I po raz drugi ulegli rywalom we własnej hali. Przed tygodniem w Orbicie wygrał Polpak Świecie, wczoraj lepsi byli koszykarze AZS-u Koszalin. W poprzednim sezonie dla podopiecznych trenera Andreja Urlepa własny parkiet był niepodważalnym atutem. Koszykarze jasno mówili, że u siebie - przy wsparciu kompletu widzów - czują się mocni i mogą wygrać z każdym rywalem.

Teraz jest inaczej. Wczoraj w Orbicie sporo było wolnych miejsc - spotkanie oglądało niespełna 2 tysiące widzów. Akademicy od początku narzucili swój styl gry i nieznacznie prowadzili. Gości kilka razy ratowały szalone rzuty oddawane niemal równo z syreną, po dobrej obronie gospodarzy. Ale piłka i tak lądowała w koszu. Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty trzy trójki doświadczonego Amerykanina Jeffa Nordgaarda dały gościom nawet 11-punktowe prowadzenie (70:59).
Gdy wydawało się, że jest już po meczu, nastąpił zryw podopiecznych trenera Andreja Urlepa. AZS grał długie akcje w ataku, ale kilka razy nie zdołał zakończyć ich zdobyciem punktów. Wrocławianie mieli spore problemy w ofensywie, ale - męcząc się niesamowicie - niewelowali straty.
Wreszcie, na 15 sekund przed końcem, gracze ASCO Śląska zdołali doprowadzić do remisu (77:77 ). Amerykanin JJ Sullinger co prawda spudłował dwa osobiste, ale po drugim świetnie o piłkę powalczył Oliver Stević i po zbiórce w ataku z łatwej pozycji zdobył punkty.
Ale od czego jest w zespole gości Dante Swanson. Amerykanin miał porachunki zarówno ze Śląskiem (został zwolniony w trakcie sezonu), jak i z trenerem Andrejem Urlepem, u którego w Anwilu nie miał mocnej pozycji(w pierwszym sezonie zastąpił go Ed Scott - dziś w Enerdze Czarnych). Filigranowy rozgrywający miał doskonałą okazję, by wziąć srogi rewanż i skwapliwie z niej skorzystał. Popisał się indywidualną akcją, minął najlepszego obrońcę we wrocławskiej ekipie - Aivarasa Kiausasa - i umieścił piłkę w koszu. Na 1,4 sekundy przed końcem spotkania goście wyszli na prowadzenie, którego zespół ASCO Śląska bez szczęśliwego rzutu za trzy nie mógł już zniwelować.
Porażka wrocławian może oznaczać tylko jedno - kolejne zmiany w składzie. Andrej Urlep wciąż nie ma strzelca, który w kluczowych momentach może rzucać z dystansu. Miał nim być Sullinger, ale tej roli nie spełnia. I to właśnie Amerykanin jest chyba najbardziej zagrożony utratą pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto