MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czekam cierpliwie w kolejce

Ireneusz Maciaś
fot. Bartosz Sadowski
fot. Bartosz Sadowski
Rozmowa z Michałem Ilkowem-Gołąbem, piłkarzem amatorskiego zespołu FC Kaiserslautern • Transfer Pana do tego klubu był sporą sensacją. Nic dziwnego, bo w historii Polaru żaden gracz tak daleko nie ...

Rozmowa z Michałem Ilkowem-Gołąbem, piłkarzem amatorskiego zespołu FC Kaiserslautern

• Transfer Pana do tego klubu był sporą sensacją. Nic dziwnego, bo w historii Polaru żaden gracz tak daleko nie zaszedł.
– Ale ja jestem dopiero na początku tej drogi. Przyjechałem do Niemiec i szybko przyplątała mi się kontuzja kolana. W efekcie zagrałem tylko w 10 meczach, strzelając 5 bramek. Za mało, bo w każdym spotkaniu powinienem trafiać do siatki. Szef naszego klubu napastników przede wszystkim rozlicza ze zdobytych goli. 19 czerwca wracam i nie ukrywam, że rozpoczynam walkę o zawodowy kontrakt.
• Jakie warunki mają amatorzy tego klubu?
– Nie mogę narzekać. W Polsce nikt nie dałby mi takich pieniędzy, choć z tym, co mają gracze pierwszej drużyny, nie ma się co porównywać. To inny świat. Klub wynajmował mi pokój w hotelu położonym niedaleko miasta. Teraz szuka mi mieszkania. Cały czas uczę się języka, bo bez tego ani rusz. Nie ma porównania, jeżeli chodzi o obiekty. W tej dziedzinie Polar od Kai-serslautern dzieli epoka, a może i dwie. Dwie murawy sztuczne, cztery trawiaste, gabinety odnowy, itp. Oczywiście, my nie gramy na głównej płycie. Mamy swój, mniejszy stadion.

• A zespół? Podobno jest międzynarodowy?
– Zgadza się. Spotyka się tu piłkarzy z całego świata. Sporo jest też Polaków. Często po meczu zdarza się tak, że podchodzi do ciebie rywal i zaczyna mówić w naszym języku. Okazuje się, że urodził się gdzieś na Górnym Śląsku albo pochodzi z polskiej rodziny. Kiedyś graliśmy spotkanie pucharowe z SG Blaubach-Diedelkopf. Trener tej drużyny podszedł do mnie i po niemiecku zapytał, czy jestem Polakiem. Po krótkiej rozmowie okazało się, że to Józef Klose, były zawodnik Odry Opole, ojciec Mirka – reprezentanta Niemiec, gwiazdy Werderu Brema.

• Jak wyglądają kontakty pierwszej jedenastki z amatorskim zespołem?
– To są dwa odrębne organizmy. Widujemy się bardzo rzadko. Z Kamilem Kosowskim spotkałem się tylko raz. Zaraz po przyjeździe. Byliśmy na wspólnej kolacji. I odtąd właściwie go nie widziałem.

• Widać więc, że Czerwone Diabły mają problem ze skompletowaniem ataku. Może się okazać, że po 19 czerwca to Pan podpisze zawodowy kontrakt?
– Niczego nie wykluczam, choć tak jak już powiedziałem, z powodu kontuzji nie mogłem pokazać wszystkiego, co potrafię. Do szkolenia amatorów wraca Hans Werner Moser. To dla mnie bardzo dobrze, bo ten trener będzie na mnie stawiał. W okresie przygotowawczym mamy sporo sparingów. Gramy w turnieju w Waldalgesheim. Będzie więc okazja, by się pokazać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Stand up 12.06 Berlin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto