MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Atlas, Drabik i prokurator

Wojciech Koerber
Sławomir Drabik domaga się od WTS-u, za pośrednictwem kancelarii windykacyjnej, 295 tysięcy złotych   fot. Tomasz Hołod
Sławomir Drabik domaga się od WTS-u, za pośrednictwem kancelarii windykacyjnej, 295 tysięcy złotych fot. Tomasz Hołod
Żużlowy weteran upomina się o pieniądze. WTS zgłosił w prokuraturze próbę wyłudzenia 42-letni Sławomir Drabik wpakował się w niezłą kabałę. Czyżby posłuchał nie tych głosów, co trzeba? Ale po kolei.

Żużlowy weteran upomina się o pieniądze. WTS zgłosił w prokuraturze próbę wyłudzenia
42-letni Sławomir Drabik wpakował się w niezłą kabałę. Czyżby posłuchał nie tych głosów, co trzeba? Ale po kolei.

W 2003 roku zawodnik przyszedł do Atlasa Wrocław z zadłużonej po uszy Polonii Piła. Wielkopolski klub zalegał mu z wypłatą 450 tys. zł, a szefowie WTS-u zamierzali ów dług wykorzystać w dwujnasób. Po pierwsze - chcieli go wykupić od zawodnika za 185 tys. zł. Po wtóre - planowali sprowadzić z Piły Jarosława Hampela, nie płacąc za niego żądanej kwoty transferowej (350 tys. zł). Dziś Drabik zaczął poszukiwać rzeczonych 185 tys. zł plus odestki.
- Prawnik, który mnie reprezentuje, wysłał do WTS-u pismo z zapytaniem o kasę. Nie wiem dokładnie, jak ma się sprawa, bo mój menedżer Janusz Tobijański robi uniki. Może to Janek zrobił jakiś wałek? - zastanawia się w swoim stylu Drabik. Sprawdziliśmy zatem, czy "Janek" rzeczywiście robi uniki.
- Powiem tak: wiem, że jakieś porozumienie w tej sprawie Sławek miał we Wrocławiu podpisać, ale żadnego dokumentu na oczy nie widziałem. Więc nie chcę się wypowiadać. Co więcej, ja nie miałem nawet żadnego upoważnienia, żeby za Sławka odbierać pieniądze. Ja nigdy za niego ani złotówki nie wziąłem. Mogłem mu co najwyżej dać pieniądze albo pomóc je załatwić - zaznacza Tobijański, współwłaściciel firmy BeTeSport, wynajmującej m.in. elektroniczne banery reklamowe na imprezy sportowe. To ile pieniędzy dał bądź załatwił Drabikowi?
- To nie są sprawy, którymi zamierzam się chwalić. Robiłem to dla własnej przyjemności. Lubię Sławka i szanuję, ale lepiej, żeby nikt mnie o nic nie posądzał, bo będzie miał kłopot - twardo stawia sprawę Tobijański. I przypomina, jak to było z kontraktowaniem Hampela. - Wrocław chciał wykupić dług, ale Trybunał PZMotu uznał, że nie można sobie potrącić tych pieniędzy przy płaceniu za Jarka. Pamiętam, jak działacze z Piły zanosili wtedy mecenasom czekoladki z napisem "Merci". I Andrzej (Rusko, ówczesny prezes WTS-u - red.) nie miał wyjścia. Do sezonu zostało kilka dni, musiał więc zapłacić za Hampela 350 tys. - kończy.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. - Myśmy oferowali Sławkowi pomoc, ale żadnego długu nie wykupiliśmy - przypomina pracujący dla WTS-u mec. Edward Boczula. - Owszem, podpisaliśmy ze Sławkiem umowę o cesję wierzytelności. Następnie, także notarialnie, parafowaliśmy aneks, że spłata należności będzie następowała wraz z odzyskiwaniem przez WTS pieniędzy od Polonii Piła. Problem polegał jednak na tym, że Polonia miała już wtedy straszne zaległości i klub postawiono w stan likwidacji. Nie było więc możliwści odzyskania jakichkolwiek pieniędzy. Kancelaria windykacyjna, która reprezentuje Drabika (Nikodemos z Częstochowy - red.) uważa tymczasem, że za Hampela zapłaciliśmy długami. A poszedł przelew z pełną kwotą 350 tys. zł. To prawda, chcieliśmy płacić długami, jednak Trybunał Arbitrażowy przy PZMocie uznał, że jest to niezgodne z zasadami współżycia i nie ma takiej możliwości - mówi mec. Boczula.
Co dalej? Sprawa szybko nabrała oficjalnego charakteru, gdyż szefowie WTS-u zdecydowali się powiadomić prokuraturę o próbie wyłudzenia pieniędzy. Rzeczona kancelaria windykacyjna nie pytała bowiem WTS-u, lecz wezwała je do zapłaty 295 tys. zł (185 tys. plus odsetki).
- I dlatego właśnie zgłosiliśmy już do prokuratury Wrocław-Śródmieście zawiadomienie o próbie wyłudzenia pieniędzy. Powtórzę, że nie było możliwości windykowania żadnej kwoty z klubu postawionego w stan likwidacji. A druga rzecz to aneks o spłacie należności. Ponieważ nie uzyskaliśmy z Piły ani złotówki, to również ani złotówka nie trafiła na konto Sławka. Byłem uczestnikiem tych wszystkich rozmów, a Sławek wielokrotnie mnie pytał "jak tam nasza sprawa?". Zawsze mówiłem, że nic nie odzyskaliśmy, co było oczywiście prawdą. To on się do nas zgłosił z tymi długami, a myśmy próbowali mu pomóc - tłumaczy mecenas.
Wygląda więc na to, że niebawem zaczną się w sprawie przesłuchania. - Za duże pieniądze wchodzą w grę, by odmówić wszczęcia postępowania. Drabik, ludzie z jego kancelarii i być może Janusz Tobijański będą musieli pofatygować się do Wrocławia. Nie mogliśmy zostawić sprawy bez odzewu. A jeśli ktoś chce zobaczyć papiery, zapraszam do swojej kancelarii - kończy Edward Boczula.

Trener Huszcza
51-letni Andrzej Huszcza, który kilka tygodni temu potwierdził nasze informacje o zakończeniu kariery, został trenerem. Będzie odpowiadał w ZKŻ Zielona Góra za szkolenie młodzieży, a także pomagał Aleksandrowi Janasowi w prowadzeniupierwszego zespołu. Huszcza startował na żużlu w latach 1975--2007. Był m.in. indywidualnym mistrzem Polski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto