Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zagłębie Lubin: O nagłej przemianie zapomnijmy

Michał Sałkowski
Ojców ostatnich porażek zagłębia jest wielu. Były prezes, piłkarze... a nawet dziura na rynku. Sprawdziliśmy Wasze nastroje. Pytaliśmy - kto bądź co jest głównym winowajcą tragicznych porażek Zagłębia Lubin w ...

Ojców ostatnich porażek zagłębia jest wielu. Były prezes, piłkarze... a nawet dziura na rynku.
Sprawdziliśmy Wasze nastroje. Pytaliśmy - kto bądź co jest głównym winowajcą tragicznych porażek Zagłębia Lubin w ekstraklasie? (patrz: ramka obok). I okazało się, że... drzemią w Was duże pokłady poczucia humoru. Stwierdziliście bowiem, że głównym sprawcą niepowodzeń jest kultowa dziura na środku lubińskiego rynku, zapewne ślad bytności istot pozaziemskich. Ot, taki śmiech przez łzy.

Zejdźmy jednak na ziemię. Bo ciężar porażek zrzucacie też na karb trenera Andrzeja Lesiaka, zagmatwanej sytuacji politycznej wewnątrz klubu czy nieprofesjonalnego podejścia piłkarzy do zawodu. Wymowne.
Wielu kibiców domaga się głowy Andrzeja Lesiaka, który twardo po meczu z Piastem stwierdził, że jego zawodnicy cały czas prezentują poziom I ligi. Zachodzono w głowę, czy to rzeczywiście najlepszy sposób motywacji.

- Jestem zadowolony z podejścia zawodników do treningu, z zaangażowania. Ale przychodzi mecz i wtedy te cechy trzeba podeprzeć konkretnymi umiejętnościami. Jest kilku graczy, którzy możliwości na ekstraklasę nie mają. Ale nasza kadra jest wąska i oni muszą grać. Nie jestem jasnowidzem, by prorokować, że ten czy inny zawodnik popełni indywidualny błąd, który zaważy na wyniku meczu. Owszem, wielu piłkarzy ma potencjał. Ale potrzeba czasu, cierpliwości wielu ludzi i naszej systematycznej pracy, by określony pułap umiejętności osiągnąć. Czas jest potrzebny, choć jestem realistą i wiem, że my go nie mamy. Jest presja wyniku. Ja jednak będę pracował, bo wierzę w ten zespół i chcę z nim osiągnąć sukces. Mam przecież swoje ambicje. A odpowiedzialności się nie boję. Nie jestem tym, który pierwszy zwija żagle - tłumaczy obrazowo Lesiak.

Po chwili punktuje dalej. Już z konkretnymi nazwiskami. Czuje się oszukany. - Kiedy przychodziłem do Zagłębia i rozmawiałem z byłym już prezesem Pawłem Jeżem, pojawiła się deklaracja transferów. Miało przyjść sześciu zawodników: bramkarz Krzysztof Kozik, obrońcy Rafał Grodzicki i Hernani, Janusz Gol do pomocy oraz Arthuro wraz z Jackiem Kiełbem do linii napadu. Wiedziałem, na jakie pozycje Zagłębie potrzebuje wzmocnień najbardziej. Dziś można powiedzieć, że okres transferowy pomiędzy sezonami został przespany. W dodatku teraz pojawiły się kontuzje, a my nie mamy pieniędzy, by sprowadzić nowych zawodników - mówi wprost.

Gorące głowy dalej będą się gotować. Tylko nasuwa się pytanie: kto ewentualnie miałby Lesiaka na tym stanowisku zastąpić i zagwarantować natychmiastowy sukces? Artur Płatek, świeżo zwolniony z Cracovii, może doktor i szkoleniowiec zarazem, czyli Stefan Majewski, który też z Cracovii został zwolniony jeszcze przed Płatkiem, bo z piłkarzami podobno dogadywał się średnio, a i osiągane wyniki nie szły mu z pomocą?

Może Bogusław Kaczmarek, trener solidny, ostatnio ofiara zmiennego charakteru prezesa Polonii Warszawa Józefa Wojciechowskiego, który zwolnił go po czterech meczach (w tym trzech zwycięskich)? No, jest jeszcze Franciszek Smuda. Trener markowy. Za marką idą określone apanaże. I ceni się na tyle, że drugi raz do tej samej rzeki nie wejdzie (pierwszy był w latach 2005-2006). Bo w Zagłębiu ostatnio sporo jest wirów, niekoniecznie piłkarskich. A i finansowe szaleństwa już w grę nie wchodzą.

Co na boisku? Wraca do treningów Mateusz Bartczak. Wojciecha Kędziorę czeka kilkutygodniowa przerwa po urazie głowy w meczu z Piastem. Na mięsień przywodziciel narzeka Szymon Pawłowski.
A zmiany w składzie? Krytykowany Aleksander Ptak prawdopodobnie zagra w piątkowym meczu z Ruchem. Klasowego rywala nie ma. Co z obroną? Pole manewru ograniczone. Nowinek w ustawieniu trudno się spodziewać. Można tylko liczyć, że piłkarze zaczną grać dla Zagłębia na sto procent możliwości. Brzmi jak pobożne życzenie. Ale czas najwyższy.

Po chwili punktuje dalej. Już z konkretnymi nazwiskami. Czuje się oszukany. - Kiedy przychodziłem do Zagłębia i rozmawiałem z byłym już prezesem Pawłem Jeżem, pojawiła się deklaracja transferów. Miało przyjść sześciu zawodników: bramkarz Krzysztof Kozik, obrońcy Rafał Grodzicki i Hernani, Janusz Gol do pomocy oraz Arthuro wraz z Jackiem Kiełbem do linii napadu. Wiedziałem, na jakie pozycje Zagłębie potrzebuje wzmocnień najbardziej. Dziś można powiedzieć, że okres transferowy pomiędzy sezonami został przespany. W dodatku teraz pojawiły się kontuzje, a my nie mamy pieniędzy, by sprowadzić nowych zawodników - mówi wprost.

Gorące głowy dalej będą się gotować. Tylko nasuwa się pytanie: kto ewentualnie miałby Lesiaka na tym stanowisku zastąpić i zagwarantować natychmiastowy sukces? Artur Płatek, świeżo zwolniony z Cracovii, może doktor i szkoleniowiec zarazem, czyli Stefan Majewski, który też z Cracovii został zwolniony jeszcze przed Płatkiem, bo z piłkarzami podobno dogadywał się średnio, a i osiągane wyniki nie szły mu z pomocą?

Może Bogusław Kaczmarek, trener solidny, ostatnio ofiara zmiennego charakteru prezesa Polonii Warszawa Józefa Wojciechowskiego, który zwolnił go po czterech meczach (w tym trzech zwycięskich)? No, jest jeszcze Franciszek Smuda. Trener markowy. Za marką idą określone apanaże. I ceni się na tyle, że drugi raz do tej samej rzeki nie wejdzie (pierwszy był w latach 2005-2006). Bo w Zagłębiu ostatnio sporo jest wirów, niekoniecznie piłkarskich. A i finansowe szaleństwa już w grę nie wchodzą.

Co na boisku? Wraca do treningów Mateusz Bartczak. Wojciecha Kędziorę czeka kilkutygodniowa przerwa po urazie głowy w meczu z Piastem. Na mięsień przywodziciel narzeka Szymon Pawłowski.
A zmiany w składzie? Krytykowany Aleksander Ptak prawdopodobnie zagra w piątkowym meczu z Ruchem. Klasowego rywala nie ma. Co z obroną? Pole manewru ograniczone. Nowinek w ustawieniu trudno się spodziewać. Można tylko liczyć, że piłkarze zaczną grać dla Zagłębia na sto procent możliwości. Brzmi jak pobożne życzenie. Ale czas najwyższy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zagłębie Lubin: O nagłej przemianie zapomnijmy - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto