Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z twórcą filmu "Monari"

Amoralia
Amoralia
Łukasz Augustyniak, jeden z twórców dokumentu "Monari", opowiada nam o powstawaniu filmu, jego bohaterze, Davidzie Monarim i spotkaniu z prawdziwą Afryką.

Dokument dwóch poznańskich studentów, Kaspra Piaseckiego i Łukasza Augustyniaka zakończył kolejną wrocławską edycję Festiwalu Filmów Afrykańskich Afrykamera 2009. Film zrealizowany w Kenii, opowiada o Davidzie Monarim, człowieku, który poświęcił swoje życie dzieciom i kobietom ze slumsów Nairobi. Monari wspiera dzieci z sierocińca, organizuje dla nich lekcje i żywność, pomaga także pełnoletnim osobom wychodzącym z sierocińca w znalezieniu pracy, zachęca miejscowe kobiety do zakładania małych przedsiębiorstw, pomaga też dzieciom i kobietom z HIV, zapewnia im opiekę i pomoc lekarską.

Adriana Tronina: Skąd wziął się pomysł na film?

Łukasz Augustyniak: Pomysł powstał w głowie Mathiasa Metzlera, który postanowił, że chce zrobić film o swojej koleżance, Hani Górnik, która wyjechała na staż do Afryki, do Nairobi. Uczyła tam dzieci w sierocińcu, co miało pomóc jej w przyszłej pracy. Mathias nie mógł jednak pojechać tam i nakręcić tego filmu, ponieważ nie dostał urlopu. Kasper Piasecki, któremu już wcześniej Mathias złożył propozycję współpracy przy filmie, został sam. Wtedy zaproponował współpracę mnie. Po krótkich przygotowaniach pojechaliśmy w marcu zeszłego roku do Kenii z założeniem, że zrealizujemy film, niekoniecznie na ten temat. Na miejscu rzeczywiście okazało się, że temat Hani w sierocińcu był niewygodny, więc szukaliśmy innego. Okazało się, że mieliśmy go tuż przed oczami. Mieszkaliśmy u Davida Monari, z którym poznała nas Hania. David zajmuje się m.in. właśnie wolontariuszami, pomaga im się tam na początku odnaleźć. Ustawia im tam pracę, mieszkanie.

A.T.: Trudno było namówić Davida do współpracy przy filmie?
Ł.A.: David stara się różnymi drogami pomóc ludziom ze slumsów. Zauważył, że film może mieć wpływ na to, że sytuacja tych ludzi się zmieni. Jego praca może być przedstawiona w filmie dokumentalnym, który pokażemy poza Afryką. Na pewno wiedział, że będzie miało to duży wpływ na jego pracę tam. I tak rzeczywiście zaczyna się teraz dziać. Przekonaliśmy go, żeby obwoził nas po miejscach, w których pracuje. Pracuje w terenie, pracuje w największych slumsach w Nairobi, takich jak Kibera.

A.T.: Ile czasu spędziliście w Kenii?

Ł.A.: Cały marzec w zeszłym roku. Trzy tygodnie z tego czasu kręciliśmy. To zresztą taka specyficzna produkcja. Bardzo tania.

A.T.: Właśnie, jakie pieniądze wydaliście na ten film?

Ł.A.: Trudno powiedzieć, bo trzeba by podliczyć to wszystko. Zaczęło się od dużych, jak dla nas, pieniędzy na zakup sprzętu czy przelot. To były główne fundusze, których potrzebowaliśmy.

A.T.: Trudno było zebrać te pieniądze?

Ł.A.: Polecieliśmy tam trochę na wariata. Pożyczyliśmy pieniądze, mieliśmy tylko obietnicę od uniwersytetu, że coś od nich dostaniemy po powrocie. Tuż przed wyjazdem zaczęliśmy współpracować ze stowarzyszeniem Forum Kultur. Na miejscu działaliśmy z minimalną ilością pieniędzy.

A.T.: Napotkaliście na jakieś trudności przy kręceniu filmu?

Ł.A.: Oczywiście i to wielkie. Chociażby kurz, który nam spędzał sen z powiek. Trzeba było czyścić codziennie sprzęt. Ludzie też czasami byli problemem. Gdyby nie David, niekiedy mogłoby być cienko. Na przykład kiedy się robi zdjęcie krowom Masaja, to on bardzo się wścieka do czerwoności i do bólu. Wtedy zamierza od ciebie wziąć, jeśli nie życie, to przynajmniej połowę ceny krowy, którą fotografowałeś, bo zabrałeś pół jej duszy. Ale na szczęście był David, który zawsze sobie w takich sytuacjach radził i każdego przekonał dialogiem.

A.T.: Z pewnością wiele rzeczy w Afryce wstrząsnęło tobą.
Ł.A.: Cała sytuacja, wszystko co tam widziałem. Najbardziej chyba Kibera, to jak ci ludzie żyją w tym największym slumsie Afryki. Jak kilkadziesiąt tysięcy ludzi mieszka na kilometrze kwadratowym, w blaszakach. Jedliśmy jedzenie, które oni jedzą, byliśmy goszczeni przez tych ludzi. Nie mogliśmy uwierzyć w to co się dzieje i do dziś nie możemy. Mimo, że to widzieliśmy, cały czas wydaje się to snem.


Spotkanie w kinie Lalka po projekcji filmu "Monari". Od lewej: Kasper Piasecki, David Monari, Łukasz Augustyniak

A.T.:**Zanim zaangażowałeś się w ten projekt, interesowałeś się Afryką? **

Ł.A.: Na pewno nie interesowałem się wcześniej zagadnieniem biedy, sytuacją najbiedniejszych ludzi na świecie. Bardziej mnie interesuje Afryka od strony filmowej, to co można z niej wyciągnąć ciekawego dla siebie tutaj. Zresztą bardzo lubię Afrykanów.

A.T.:**Jakie są wasze dalsze plany w związku z filmem? Gdzie jeszcze będzie pokazany? **

Ł.A.: Dzisiaj był pokaz we Wrocławiu, w kinie Lalka. Jutro seans filmu w Łodzi, też na Afrykamerze. Później również na tym festiwalu w Warszawie. Potem 24 kwietnia w Gdańsku na DocFilm Festival, gdzie „Monari” będzie jednym z głównych wydarzeń, tam również odbędzie się, będąca częścią naszego projektu, wystawa fotograficzna promująca film. Pokażemy ją także w Krakowie. Tam otwieramy 27 kwietnia Afrykamerę. Między pokazem w Gdańsku i w Krakowie, będzie jeszcze pokaz w Ołomuńcu, w Czechach, a 2 maja w Monachium, gdzie David będzie mógł się spotkać ze swoimi niemieckimi współpracownikami.

A.T.: Czy ten film ma lub może mieć realny wpływ na przyjazd nowych wolontariuszy czy pozyskiwanie funduszy na działalność organizacji Davida?

Ł.A.: Film miał premierę wczoraj. Dwa dni temu przyjechał David. Nasz projekt polega na pokazywaniu filmu i spotkaniach z nami oraz z Davidem. Przy okazji tego projektu powstała bardzo ciekawa grupa ludzi, którzy bardzo ciężko pracowali nad tym, żeby ten film powstał, żeby zorganizować pokazy, spotkania Davidowi tutaj. Film ma wpływ o tyle na całą sytuację, że przy okazji jego pokazywania na różnych eventach, mogą odbyć się również spotkania z organizacjami, z którymi organizacja Davida mogłaby nawiązać współpracę. Takie spotkanie planowane jest w Warszawie.

A.T.: Dziękuję za rozmowę.
Ł.A.:
Również dziękuję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto