Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocławski Teatr Pantomimy: Martwy jelonek i życie, które boli

Małgorzata Matuszewska
Natalia Kabanow
Wrocławski Teatr Pantomimy pokazał „Bachantki” według dzieła Eurypidesa i „Teorematu” Pasoliniego – na wskroś nowoczesne.

Wrocławski Teatr Pantomimy zrealizował kolejną premierę w roku, w którym świętuje 60-lecie. W 1974 roku Henryk Tomaszewski zrealizował we Wrocławskim Teatrze Pantomimy spektakl „Przyjeżdżam jutro”. Określił go jako kolaż obrazów pantomimicznych, inspirowanych „Bachantkami” Eurypidesa i „Teorematem” Piera Paola Pasoliniego.
Przeżyje jednak zawód ten, kto na wrocławską Scenę na Świebodzkim przyjdzie po to, by oglądać spektakl Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego wywiedziony z tamtej tradycji. Reżyser Maćko Prusak i aktorzy nawiązują do „Przyjeżdżam jutro”, ale stworzyli zupełnie nową jakość. Zresztą Maćko Prusak nieco skręcił z klasycznej ścieżki pantomimy. Do roli Tejresjasa/Listonosza zaangażował Radosława Kasiukiewicza, aktora--lalkarza znanego z Wrocławskiego Teatru Lalek. Do roli ślepego Tejresjasa nie są potrzebne atuty mima – dramatyczny talent wystarczy, by Tejresjas przyciągnął uwagę widowni na dłużej. Reżyser zapowiadał przedstawienie jako „zagadkowe”. Nieprzypadkowo. Jego „Bachantki” skupiają się na wątku niespełnionych marzeń, ku którym skłania się każdy człowiek codziennie tkwiący w twardej, często bolesnej rzeczywistości. Marzenia bywają piękne i takie sobie, ale zwykle pozostają marzeniami. Akcja została rozpięta między popiersiem jelenia tkwiącym w koszykarskim koszu a ścianką, przy której zastygają aktorzy w różnych pozach. Poza tym scenę wypełnia stół i kilka drobiazgów. Jedną z najbardziej poruszających scen w spektaklu jest ta, w której udział bierze martwy jelonek. Egzystencja człowieka rozciąga się na wąskiej, czerwonej linii. To od rzeczywistości ludzie uciekają, by rozpiąć się na gimnastycznych przyrządach? A może umiejętność zawiśnięcia na chwilę pomaga człowiekowi przejść przez trudy życia? Z grona aktorów należy wyróżnić Mariusza Sikorskiego (Dionizos) i Jana Kochanowskiego (Penteus/Ojciec). Nie ustępują im panie: Anna Nabiałkowska (Bachantka/Matka); bardzo zdolna, świetna ruchowo pamiętna Mała Syrenka w „Hydrokosmosie” Konrada Dworakowskiego – Paula Krawczyk-Ivanov jako Bachantka/Córka, a także Agnieszka Dziewa (Bachantka/Służąca). „Bachantki” Maćko Prusaka to ciąg scen – obrazów, niekiedy przyciągających wzrok na dłużej, fascynujących niczym nieme, ale dobrze zagrane kino.
Całość jest jednak zbyt długa (1 godzina i 50 minut) – warto wyrzucić niektóre sceny i skupić na treści obrazów, bez szkody dla spektaklu.
Wrocławski Teatr Pantomimy, „Bachantki”, reż.: Maćko Prusak, dramaturgia: Marta Giergielewicz, scenografia: Mirek Kaczmarek. Premiera 10 czerwca.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wrocławski Teatr Pantomimy: Martwy jelonek i życie, które boli - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto