Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocławski samorząd. Kim byli obywatele i podopieczni? Kto sto lat temu zasiadał wrocławskiej radzie miejskiej

Hanna Wieczorek
Stara siedziba gimnazjum św. Marii Magdaleny, gdzie początkowo spotykała się rada miejska
Stara siedziba gimnazjum św. Marii Magdaleny, gdzie początkowo spotykała się rada miejska Fotopolska.eu
Prawo do głosowania wydaje nam się czymś oczywistym. Nie zawsze jednak tak było. Jeszcze sto lat temu radnych wybierali jedynie zamożni mieszczanie. Oczywiście tylko mężczyźni.

Współczesna historia przedwojennej Rady Miejskiej Wrocławia zaczyna się prawie dokładnie 210 lat temu – 19 listopada 1808 roku, kiedy to Wrocław, podobnie jak inne miasta pruskie, otrzymał ordynację miejską. Było to wielkie osiągnięcie mieszczan, bowiem jeszcze Fryderyk II zniósł samorządy miejskie, a władzę nad miastem oddał mianowanemu przez siebie magistratowi.

Przez cały XIX wiek zgromadzenie radnych miejskich było wybierane w niezupełnie demokratyczny sposób. Pierwsza ordynacja dawała prawo wyborcze – bierne i czynne – mieszczanom, którzy byli właścicielami posesji miejskich oraz uprawiali miejski zawód (najczęściej handel lub rzemiosło), a na dodatek ich dochody nie mogły być mniejsze niż 200 talarów rocznie. Każdy, kto spełniał te warunki mógł się nazywać obywatelem, reszta mieszkańców zyskała status podopiecznych. Obywatele w tajnych i równych wyborach wyłaniali swoich reprezentantów do rady miejskiej.

Wprowadzenie nowej ordynacji wyborczej spotkało się z... oporem materii. Poszło oczywiście o pieniądze.

Przedmieścia już całkiem miejskie

Zmiana ordynacji wyborczej wiązała się ze zmianami administracyjnymi. Prawdziwą rewolucja było rozciągnięcie prawa miejskiego na przedmieścia. Od tego momentu ich mieszkańcy dostali się pod zarząd wrocławskiego magistratu, a przy okazji pod opiekę wrocławskiej policji, która miała zapewnić „spokój i bezpieczeństwo” na terenie całej gminy, a więc także na przedmieściach.
Okazało się jednak, że mieszkańcy przedmieść nie patrzyli przychylnym okiem na te zmiany.

Obawiali się, że będą musieli ponosić dodatkowe wydatki – obarczeni zostaną spłatą kontrybucji z czasów wojen napoleońskich, która ciążyła na mieście.

Niechętny reformie był także Kościół Katolicki. I trudno się dziwić. Duża część przedmieść były to dobra kościelne. Na przykład Kapituła Katedralna zarządzała nie tylko Ostrowem Tumskim, ale także Przedmieściem Biskupim (znajdującym się w rejonie dzisiejszych ulic Traugutta i Oławskiej. Biskupstwo administrowało jeszcze Siedmioma łanami, które położone były w okolicy dzisiejszej ulicy Tęczowej. Do klasztoru Klarysek należał dzisiejszy Szczepin, zaś Ołbin leżał w dobrach Norbertanów. Nic dziwnego, że władze kościelne obawiały się, że zmiany te spowodują utratę wielu dóbr.

Odpowiedzialni za wprowadzenie reformy nie poprzestali na podziale miasta na okręgi wyborcze. przystąpili także do sporządzenia list obywateli, którzy mieli czynne i bierne prawo wyborcze. Kiedy okazało się, że ich prace natykają na problemy, przekonali opornych... nakładając na nich grzywny. Kiedy sporządzono już listy okazało się, że na 57 tysięcy mieszkańców miasta, prawo do głosowania przysługuje 3831 osobom.

Władza wykonawcza

W XIX wieku w magistracie pracowali radcy zawodowi i radcy społeczni. Struktura władz miejskich wyglądała w ten sposób: miastem rządził nadburmistrz, który do pomocy miał burmistrza. Nadburmistrza wybierała co co prawda rada miejska, ale nominacje musiał za każdym razem zatwierdzić władca. I bywało, że nie zgadzała się na mianowanie wybranego przez mieszczan „szefa” miasta. Tak było na przykład w 1851 roku, kiedy większość radnych chciała, by nadburmistrzem został znany z liberalnych poglądów Friedrich Edward Bartsch. Sprzeciwił się temu Fryderyk Wilhem IV i w efekcie w ratuszu zasiadł Aleksander Elwanger.
Opłacani z kasy miejskiej byli: radcy ekonomiczni, czyli skarbnicy, radca budowlany odpowiedzialny za rozwój budownictwa, syndyk, który pełnił rolę radcy prawnego magistratu, oraz urzędnik zajmujący się lasami i własnością miejską, pozostali pracowali społecznie, podobnie jak wszyscy radni. Nadburmistrza wybierała spośród trzech kandydatów rada miejska, jego kadencja trwała 12 lat.

Nijaka rada i liberałowie

Pierwsze zgromadzenie według tego prawa wybrane zostało w kwietniu 1809 roku.
W literaturze, która się zachowała, tę pierwszą radę określa się jako przeciętną. Może i byli pełni zapału, ale nie mieli doświadczenia, a do tego nadeszły skomplikowane czasy radykalnych reform gospodarczych, bo właśnie likwidowano w Prusach system cechowy.

Być może byli więc bardziej skupieni na ratowaniu miejsc pracy lub przekształcaniu cechowych warsztatów w przedsiębiorstwa nowego, kapitalistycznego typu.
Biorąc pod uwagę stosunek „obywateli” do „podopiecznych” trudno się dziwić, że szybko zaczęło narastać niezadowolenie z takiego stanu rzeczy. Coraz większe wpływy zdobywali liberałowie (choć nie brakowało też radykałów), którzy domagali się zmian.
Nowocześni mieszczanie chętnie spotykali się, by dyskutować nad polityką i koniecznymi zmianami. Takie nieformalne spotkania chętnie organizowano w gospodach i karczmach. najczęściej w Piwnicy Świdnickiej, gospoda „Pod Zielonym Polakiem” przy ulicy Ruskiej, „Pod Białym Domem” na Nowym Targu czy „Pod Złotym Szczupakiem” przy ulicy Ruskiej.

Uroczystości, nawet państwowe, mogły się szybko przekształcić w manifestacje. Stało się tak na przykład 9 sierpnia 1843 roku podczas obchodów jubileuszu 1000-lecia państwa niemieckiego czy obchodzone rok wcześniej Święto Żeglugi.

Jednak dopiero po Wiośnie Ludów, a więc po 1848 roku, do głosowania dopuszczono pracowników najemnych. Tyle, że nadal utrzymano cenzus finansowy – prawo wyborcze mieli mieszczanie posiadający odpowiednio wysokie dochody. Zniesiono jednak podział mieszkańców Wrocławia na „obywateli” i „podopiecznych”. Podzielono jednak wyborców na trzy grupy, z których każda wybierała 33 radnych. Pierwszą grupę tworzyli mieszczanie o dochodach rocznych przekraczających 1500 talarów, drugą ci, których roczne dochody mieściły się pomiędzy 700 a 1500 talarów, trzecia zaś, których dochody mieściły się w granicach 300-700 talarów.

Mimo, że obniżono znacznie status majątkowy uprawniający do głosowania, to i tak większość mieszkańców Wrocławia mogła tylko marzyć o prawie do głosowania. W 1852 roku na 126 tys. 142 wrocławian głosować mogło tylko 4500. A do pierwszej grupy zakwalifikowało się jedynie 378 mieszczan.

W czarnym surducie i białej koszuli

XIX-wieczny wrocławski radny musiał być elegancki, na obrady obowiązkowo stawiał się w czarnym surducie i białej koszuli. Widoczną oznaką pełnionej funkcji były dystynktoria, czyli po prostu łańcuchy rajcowskie.

Wrocławscy radni nie byli rozrzutni. Dystynktoria wykonano dopiero w 1844 roku, wcześniej rajcowie uznali, że ważniejsze od insygniów władzy jest spłacenie długów, pozostałości po kontrybucji z czasów wojen napoleońskich.
Stosunkowo późno rada dorobiła się także swojej stałej siedziby. Do Nowego Ratusza – czyli Sukiennic – wprowadziła się dopiero w 1864 roku. Wcześniej tułała się po miejskich budynkach. Pierwsze spotkania 102 rajców odbywały się w Gimnazjum Marii Magdaleny.

Wybór na radnego był zaszczytem, o który ubiegali się najbardziej znani obywatele Wrocławia. W skład zgromadzenia radnych miejskich wchodziła wrocławska elita. Przemysłowcy, tacy jak Heinrich Korn, ze znanej rodziny wydawców, założyciel fabryki papieru w Zakrzowie. Korn szczycił się tytułem Starszego Miejskiego, przyznawanym tym radnym,którzy swój urząd piastowali przez długie lata.

Wśród rajców można znaleźć przedstawicieli rodziny Molinarich, członków rodziny Schoellerów – właścicieli fabryk tkanin i wrocławskich cukrowni. Radnym był także Paul Linke, którego zakład, po połączeniu z fabryką Hoffmanów, był znany jako Linke Hoffman Werke, czyli powojenny Pafawag. Swojego przedstawiciela miała także rodzina znaczących wrocławskich bankowców Eichbornów, był nim Johann Wolfgang Moritz.

Całkiem nowoczesna polityka

Od lat 60. XIX wieku zaczynają się kształtować wrocławskie partie polityczne różnych odcieni, między innymi socjalistyczne. I choć coraz głośniej domagano się zmiany ordynacji wyborczej do samorządów, nic nie wskazywało, by cesarz chciał cokolwiek w niej zmieniać.

Radykalna zmiana nastąpiła dopiero po I wojnie światowej. Zresztą już w 1917 roku, kiedy wiadomo było, że Niemcy poniosą klęskę cesarz Wilhelm II w obawie przed radykalizacją nastrojów obiecał nową ordynację wyborczą i zniesienie cenzusu majątkowego. Niewiele to jednak zmieniło.

Po zakończeniu I wojny światowej Niemcy ogarnęła rewolucja, jak grzyby po deszczu powstawały rady delegatów robotniczych i żołnierskich, we Wrocławiu tworzy się koalicja ugrupowań centrowych i lewicowych.

W mieście silna była wówczas SPD, UNSPD (Niezależna Partia Socjalistyczna), działali tu także komuniści ze Związku Spartakusa.
Kiedy jasne stało się, że we Wrocławiu panują rewolucyjne nastroje, socjaldemokraci wieloma zabiegami taktycznymi doprowadzili do uspokojenia sytuacji. Rada miejska uzupełniona o przedstawicieli lewicowych organizacji spotykała się na wiecach w Hali Stulecia. Socjaldemokrata Max Berg nazwał ją wtedy „Domem Demokracji”.

Pierwszoplanową postacią tych gorących miesięcy był Paul Löbe. Odegrał on ogromną rolę w opanowaniu rewolucyjnych nastrojów we Wrocławiu. Musiał cieszyć się charyzmą i autorytetem, bowiem kiedy przed wrocławskim ratuszem zebrał się tłum demonstrantów, Löbe wyszedł do nich i namówił do tego, by rozeszli się do domów.

Löbe, urodzony w Legnicy, z wykształcenia drukarz, od 1920 do 1932 pełnił funkcję prezydenta Reichstagu. Po dojściu Hitlera do władzy został aresztowany, uwięziony najpierw w obozie na wrocławskim Tarnogaju, a potem w Gross--Rosen. Przeżył wojnę, a w 1949 roku, w uznaniu zasług, wybrano go na honorowego prezydenta I niemieckiego Bundestagu.

Inna sprawa, że silne były także ruchy prawicowe. Kiedy w marcu 1919 roku w Berlinie dokonano Kappa, również we Wrocławiu ich zwolennicy próbowali przejąć władzę. I zyskali częściowe poparcie. Jednak ich rządy trwały bardzo krótko, prawicowe bojówki opuściły Wrocław już 19 marca 1919 roku.

Wreszcie nowa ordynacja

To polityczne wrzenie nie przeszkodziło we wprowadzeniu nowej ordynacji wyborczej w styczniu 1919 roku. Zniesiono cenzus majątkowy, a na dodatek prawa wyborcze dostały także kobiety.
2 marca 1919 wszyscy mieszkańcy Wrocławia wybrali nowa radę. Wśród radnych znalazła się także kobieta – rentierka Anna Friedlaender z domu Dombrowsky. Wybory wygrała partia socjaldemokratyczna (SPD), na którą głosowało ponad 103 tysiące wrocławian.

Koniec wrocławskiego zgromadzenia radnych miejskich nastąpił z dojściem Hitlera do władzy. Zlikwidował on, podobnie jak Fryderyk II, samorząd miejski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto