Wrocław: Zbadano budynki na Drobnera. Ludzie teraz tam nie wrócą

Przypomnijmy, że w czwartkowe popołudnie w budynku zaczęły pękać ściany i służby ewakuowały blisko 30 mieszkańców. Wszystko zbiegło się w czasie z głębokimi wykopami prowadzonymi na sąsiedniej działce, zaledwie kilkanaście metrów od kamienicy. Robotnicy budują tam budynek na zlecenie spółki Avans Investments, należacej do Aliego Dadressana.

W piątek eksperci ocenili, że kamienica przy ul. Drobnera 10 mogła ucierpieć wskutek prac prowadzonych na sąsiedniej działce, ponieważ został naruszony fundament budynku. Ale to wciąż tylko hipotezy. Na wszelki wypadek część wykopu położoną najbliżej kamienicy zasypano. Po godzinie 13 do budynku znów wpuszczono mieszkańców. Mieli kilkadziesiąt minut, by pozabierać najważniejsze rzeczy. Na razie nie ma zgody na ich powrót do domów. - Eksperci zamontują w kamienicy specjalne urządzenia, które będą monitorowały czy pęknięcia się powiększają - tłumaczy Agnieszka Korzeniowska z Zarządu Zasobu Komunalnego. - Monitoring zajmie około trzech tygodni. Dopiero wtedy będzie można podjąć ostateczną decyzję o powrocie ludzi do domów - dodaje.

Do tego czasu gmina zaproponuje im hotele. Oczywiście ci którzy mają taką możliwość już zdecydowali, że będą mieszkać u rodzin. - Zabrałam tylko dokumenty, leki i najważniejsze rzeczy. Chyba skorzystam z opcji nocowania w hotelu - zastanawiała się Halina Włodarska, która mieszka pod jedynką w feralnej kamienicy. W jej komunalnym mieszkaniu ściany i sufit popękały aż w trzech pomieszczeniach. Drzwi od mieszkania się nie domykają, bo przez pęknięcia w ścianie wykrzywiła się futryna. Jeszcze w czwartek plotka głosiła, że pęknięcia w ścianach są tak szerokie, że można tam bez problemu włożyć rękę. W piątek mieszkańcy sami przekonali się, że to spora przesada. Pęknięć jest rzeczywiście sporo, ale ich szerokość nie przekracza kilku milimetrów.

Również w piątek inwestor, firma Avans Investments wysłała do mediów liczące trzy strony oświadczenie, w którym przekonuje, że wszystkie prace prowadzono zgodnie z obowiązującymi przepisami i pozwoleniami. Dodatkowo inwestor zrobił wszystko, by zabezpieczyć sąsiedni budynek i deklaruje dalszą współpracę.

Przypomnijmy, że w tym roku to nie pierwsza sytuacja we Wrocławiu, gdy ewakuowano ludzi z pękającego budynku. W marcu 250 pracowników ZUS-u przy ul. Litomskiej poszło do domów, gdy okazało się, że w budynku popękał m.in. sufit pierwszego piętra.

Trzeba interweniować, a nie wpadać w panikę
Z dr Markiem Majem z Instytutu Budownictwa Politechniki Wrocławskiej rozmawia Jerzy Wójcik

Często zdarzają się pęknięcia kamienic we Wrocławiu?
Wbrew pozorom to dosyć powszechna sprawa. Tylko nie zawsze trzeba ewakuować ludzi i nie jest to nagłaśniane przez nich i przez media.

Tym razem obok prowadzono głębokie wykopy. To mogło zaszkodzić?
Z pewnością miało to kluczowy wpływ. Na prowadzenie takich robót w sąsiedztwie innych kamienic trzeba mieć stosowne pozwolenia. Ale nie wszystko można przewidzieć i obliczyć na etapie projektu.

Co wtedy?
Trzeba interweniować na bieżąco dokonując dodatkowych pomiarów, oceny stanu fundamentu, gruntu i samych pęknięć. Z tego co wiem takie kroki są czynione właśnie przy ulicy Drobnera.

Czyli nie dało się tego przewidzieć?
To prawdopodobne. Dobrze, że szybko zareagowano i zabezpieczono wykop. Naruszony fundament zawsze można naprawić w taki sposób, by budynek znów był bezpieczny,

Po czym poznać czy rysy są groźne dla budynku?
Na pewno groźniejsze od poziomych pęknieć przy stropie, są pionowe rysy na ścianach. Ale nie zawsze oznacza to katastrofę.