Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław. Sprawa zabójstwa pod nocnym klubem. Dzisiaj ruszył proces

Redakcja
Proces w sprawie morderstwa pod nocnym klubem.
Proces w sprawie morderstwa pod nocnym klubem. Marcin Rybak
Według prokuratury Paweł J. bił i kopał po głowie 24-letniego Gracjana P. Gdy ten upadł na ulicę i uderzył głową w szynę tramwajową Paweł odszedł. Pobity i skopany umarł niedługo później w szpitalu. Do opisanych zdarzeń miało dojść pod nocnym klubem „Banana Dance” przy ul. Szewskiej w centrum Wrocławia we wrześniu 2017 roku. Dziś zaczął się proces w tej sprawie.

Zaraz po tragedii sprawca zniknął. Był poszukiwany listem gończym. Potem okazało się, że uciekł za granicę. W końcu wpadł i przed sądem mógł odnieść się do postawionych mu zarzutów.

Przepraszał rodzinę Gracjana. „Tak mi przykro, taki młody chłopak, nigdy sobie tego nie wybaczę” - powiedział na jednym z przesłuchań jeszcze w śledztwie.

Ale do zamordowania się nie przyznaje. W jego wersji to Gracjan był stroną atakującą i dążył do bójki. O co poszło? Obaj byli na dyskotece w klubie Banana. Gracjan miał niechcący potrącić Pawła i wylać mu piwo. Tak się zaczęło. Wyszli na dwór i tam doszło do szarpaniny zakończonej tragedią.

Oskarżenie przekonuje, że to Paweł J. był agresywny, że Gracjan nie chciał się bić. Miał zresztą uszkodzony bark i nie mógł ruszać ręką. Ważnym dowodem prokuratury jest nagranie z miejskiego monitoringu. Oskarżony przyznaje, że owszem bił się z Gracjanem. Ale po pierwsze to tamten zaczął, a po drugie, że obraził jego „świętej pamięci matkę”. Wtedy Paweł się wściekł – przyznaje.

Ale kluczowy moment – upadek i uderzenie w głowę – to zdaniem Pawła J. tylko wypadek. "On upadł na któryś bok, głowa mu strzeliła i uderzyła w szynę, coś mu strzeliło” - mówił w śledztwie. Zaraz potem podszedł do jakichś ludzi, którzy stali pod lokalem i powiedział im, żeby pozbierali Gracjana. Myślał, że to jego znajomi.

Zabójstwo to nie jedyny postawiony mu zarzut. Miesiąc wcześniej, bo w sierpniu 2014 roku, miał dopuścić się incydentu na tle rasistowskim. Jego ofiarą padł obywatel Syrii. Zdaniem oskarżenia Paweł wyzywał go i dopuścił się przemocy. Oskarżony przyznaje się, ale tylko częściowo. Tłumaczy, że nie jest rasistą. Owszem doszło do spięcia. Ale najpierw tamten zajechał mu drogę samochodem, potem doszło do ostrej wymiany zdań.

Wreszcie Syryjczyk miał opluć Pawła. I to nie byle jak opluć. Bo opluł jego patriotyczną koszulkę. Z wizerunkiem marszałka Józefa Piłsudskiego! I barwami narodowymi! No to mu nerwy puściły i powiedział jedno zdanie za dużo. Potem spoliczkował mężczyznę, a gdy tamten chciał zadzwonić na policję, kopał go, żeby mu wytrącić telefon z ręki. Ale do dziś ma zabezpieczoną rzeczona patriotyczną koszulkę. Jest zdeponowana u jego obrońcy. I gdyby sąd chciał można na niej znaleźć ślady śliny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto