Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław. Proces w sprawie tzw. zbrodni z Miłoszyc ruszył i... został przerwany. Dlaczego?

Marcin Rybak
Przed sądem stanęło dwóch mężczyzn - Ireneusz M. i Norbert B. Zdaniem oskarżenia, to oni są współsprawcami gwałtu i zabójstwa piętnastoletniej Małgosi.

Wciąż trwa śledztwo i poszukiwanie trzeciego uczestnika zbrodni.

Dziś okazało się, że obrońca Ireneusza M. przed innym sądem reprezentuje kobietę, która miała być ławnikiem w dzisiejszym procesie.

- Byłem w szoku, gdy zobaczyłem swoją klientkę wśród ławników - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl mecenas Marcin Kostka.

Dziś przed sądem mieli zeznawać obaj oskarżeni. Ale rozprawę niemal od razu trzeba było przerwać.

Problem w tym, że obrońca Ireneusza M. jest jednocześnie pełnomocnikiem Violetty Brodziak - jednego z ławników mających orzekać w dzisiejszym procesie. Reprezentuje ją przed sądem pracy w Warszawie. Z tego powodu na dzisiejszej rozprawie padł wniosek o wyłączenie Violetty Brodziak ze składu sędziowskiego. Złożyli go prokuratura oraz pełnomocnik rodziców zamordowanej Małgosi.

- Ławnik w tej w sprawie nie powinien mieć cienia wątpliwości, że przychylniej spogląda na pełnomocnika - tłumaczył. Przyjęcie wniosku o zmianę ławnika opóźniłoby rozpoczęcie procesu. - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Ale w tej sytuacji również proszę o wyłączenie mnie z tej sprawy - powiedziała Brodziak.
- Byłem w szoku, gdy zobaczyłem swoją klientkę wśród ławników - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl mecenas Marcin Kostka.

Po blisko godzinnej przerwie sąd zdecydował: Violetta Brodziak zostaje wyłączona ze składu orzekającego. - Zachodzą okoliczności, które mogłyby wywołać wątpliwość co do bezstronności - tłumaczył sąd. Miejsce Violetty Brodziak ma zająć wyznaczony już wcześniej zastępca. Ale nie może dotrzeć dziś na rozprawę. Dlatego będzie ona kontynuowana dopiero za tydzień - 14 maja.

Na dzisiejszy proces do sądu przyszła rodzina Tomasza Komendy. Sam Komenda nie pojawił się w sądzie. Rozprawa rozpoczyna się o godz. 9.30. Sąd zezwolił dziennikarzom na śledzenie jej przebiegu, ale jednocześnie zabronił relacjonowania na żywo. Relacja z rozprawy pojawi się na GazetaWroclawska.pl zaraz po jej zakończeniu.

Małgosia została brutalnie zgwałcona w noc sylwestrową 1996/1997. Bawiła się na dyskotece w podwrocławskich Miłoszycach. Dopiero teraz – po latach śledztwa – okazało się, że ktoś na dyskotece podał jej alkohol z karbamazepiną. To substancja, która jest składnikiem leków psychotropowych: na padaczkę, depresję. W 1996 roku była na polskim rynku od pięciu lat.

W połączeniu z alkoholem lek działa jak „pigułka gwałtu”. - Karbamazepina z alkoholem działa na organizm człowieka z taką siłą jakby jeden dodać jeden równało się dziesięć – tłumaczy ekspert toksykolog. - Gdyby Gosia przeżyła, nic by nie pamiętała z tego co się z nią działo.

A działy się rzeczy straszne. Tuż po północy 1 stycznia 1997 wyszła przed budynek wiejskiej świetlicy, w którym była dyskoteka. Wymiotowała. Dziś wiemy, że nie dlatego, że była bardzo pijana. To lek w połączeniu z alkoholem dawał takie objawy. Podszedł do niej chłopak. Powiedział, że ma na imię Irek, jest jej bratem i zaprowadzi ją do domu. Ale Gosia nie miała brata. Do domu już nie trafiła. W Nowy Rok po 13 jej ciało znaleziono na jednej z posesji we wsi. Była brutalnie zgwałcona. Sprawcy zostawili ją na mrozie jeszcze żywą. Wykrwawiła się i zamarzła.

W 2000 roku aresztowany został w tej sprawie Tomasz Komenda. Wydawało się, że wtedy oskarżenie ma mocne dowody obciążające go. Został oskarżony i skazany. Dopiero w 2018 roku okazało się, że dowodów nie było żadnych.

Dziś prokuratura twierdzi, że naprawdę mocne dowody obciążają Ireneusza M. i Norberta B. Pierwszy był gościem na dyskotece. Drugi pomagał w jej organizacji. Jakie to dowody? Prokuratura i sąd odmówiły udostępnienia dziennikarzom aktu oskarżenia. Wiadomo więc tylko, że podstawowe dowody to wyniki badań genetycznych. Na ubraniu Gosi znaleziono ślady krwi i nasienia obydwu oskarżonych. Obrona kwestionuje jakość tych badań. Już zapowiada, że zażąda powtórzenia ekspertyz.

Dziś prokurator odczyta akt oskarżenia i oskarżeni mężczyźni zaczną składać wyjaśnienia. Obaj nie przyznają się do winy. - Żebym tak padł tu trupem jak to zrobiłem – mówił mi Ireneusz M. Kilka dni temu odwiedziłem go we wrocławskim areszcie. Przekonywał, że nie ma takiej możliwości, by ślady jego nasienia znalazły się na ubraniu Małgosi. Również Norbert B. zaprzecza by miał cokolwiek wspólnego ze zbrodnią.

Ale oskarżenie ma też inne dowody. Jakie? Mamy się dowiedzieć w czasie procesu. Tymczasem wciąż trwa śledztwo, które ma ustalić trzeciego sprawcę mordu. Tymczasem prokuratura w Łodzi prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić jak to się stało, że przez 18 lat niewinny człowiek odsiadywał wyrok za zbrodnię, której nie popełnił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto