Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Pracodawca może przebadać cię alkomatem

Anna Gabińska
Biznesmeni z Wrocławia dostali narzędzie do zwalczania zjawiska picia alkoholu w pracy. Od początku lipca obowiązuje nowy przepis, zgodnie z którym pracownik nie może odmówić badania alkomatem, jeśli pracodawca podejrzewa go o nietrzeźwość.

- Szef wezwie służby, które mogą wykonać takie badanie, np. policję - tłumaczy Agata Kostyk-Lewandowska, rzecznik inspekcji pracy we Wrocławiu.

Do tej pory pracownik miał pole manewru. Nie musiał zgodzić się na badanie alkomatem przez policjanta. I mógł jednocześnie wypisać dzień urlopu na żądanie. W ten sposób unikał konsekwencji. Teraz, jeśli pracodawca go poprosi o dmuchnięcie w alkomat przywieziony przez policjanta, nie będzie mógł odmówić.

Przepisy nie precyzują, jaka kara powinna spotkać nietrzeźwego pracownika. To zależy od przełożonego. Może na przykład ukarać podwładnego upomnieniem lub naganą, odebrać premię, a nawet zwolnić dyscyplinarnie z pracy. Jeśli podwładny nie zgadza się z decyzją zwierzchnika, może dochodzić swoich racji przed sądem pracy.

- Ten nowy przepis to świetne rozwiązanie nie tylko dla pracodawcy, ale i pracownika. Przecież przez swą niefrasobliwość może się okaleczyć na całe życie albo je nawet stracić - zauważa Jan Chorostkowski, prezes firmy budowlanej DachBud we Wrocławiu. Zatrudnia w firmie ponad 200 osób. Już dawno sprawił sobie alkomat. Po podpisaniu listy obecności u kierownika budowy podejrzani zawsze byli proszeni o dmuchnięcie w alkomat. Jeśli ktoś podawał w wątpliwość atest, zapraszano funkcjonariusza z policyjnym urządzeniem.

- Kiedyś jeden z pracowników nie chciał czekać i uciekł nam z budowy - opowiada Chorostkowski. Został ukarany - stracił pracę. Nie poszedł do sądu pracy, a mógłby, bo - w myśl obowiązujących wtedy przepisów - nie musiał na życzenie pracodawcy dmuchać w jakikolwiek alkomat.

O tym, jak na wrocławskich budowach robotnicy piją, wiedzą najlepiej pracownicy sklepów spożywczych z alkoholem. Agnieszka Osipowicz, która z rodzicami prowadzi taki sklep przy ul. Jaworskiej we Wrocławiu, mówi, że mężczyźni w strojach roboczych z kaskami pod pachą często w porze przerwy śniadaniowej dokupują piwo do kabanosa z bułką.

- Niektórzy kupują jedną butelkę, inni od razu kilka, a bywa, że chcą ćwiartkę wódki i karton soku - opowiada kobieta. Kiedyś przyszedł do sklepu kierownik budowy i poprosił, by nie sprzedawać robotnikom alkoholu. - Ojciec go wyśmiał. Przecież to dorośli ludzie, na jakiej podstawie mamy im odmawiać? - pyta Agnieszka Osipowicz.

Kierownicy budów nie muszą już chodzić po sklepach. Zadzwonią od razu po policję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto