Wrocław. Posłowie Platformy Obywatelskiej dostali anonimowe maile z groźbą wysadzenia w powietrze ich biur parlamentarnych

Podobne maile dotarły także do biur poselskich PO w innych miastach, miedzy innymi w Lublinie, w Poznaniu, Szczecinie, Białymstoku, Łodzi, Lublinie, Krakowie i Katowicach.

– Alarm okazał się fałszywy – powiedział nam Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji. Sławomir Piechota, poseł PO, miał zaplanowane na dzisiaj różne spotkania w swoim biurze poselskim. – Planowałem, że będę pracował co najmniej do godziny 20., ale pewnie nie wyszedłbym przez 21. – powiedział nam Piechota. – Do biura nie dojechałem, wcześniej zadzwoniła do mnie współpracowniczka z informacją o alarmie bombowym. Wszystkie spotkania musiałem odwołać.

Sławomir Piechota podkreśla, że atmosfera napięcia ciągle rośnie. Trzeba i można zrobić rzeczy, które położą temu kres.
– Są dwie, a może i trzy instytucje, które mają do tego narzędzie – powiedział poseł PO. – po pierwsze, media publiczne, które powinny każdą taką sytuacje piętnować, ale piętnować u wszystkich. Czyli zwłaszcza w środowisku dziennikarskim, bo to także jest nakręcane, taką atmosferą prześcigania się w sensacjach, ale też wśród polityków, a także księży, bo wśród nich są również tacy, którzy sobie na takie rzeczy pozwalają. Po drugie, takimi instytucjami, które powinny reagować na każdy podobny sygnał jest policja i prokuratura. Dziś nikt nie jest w internecie anonimowy, więc każdego można zidentyfikować i ustalić, kto takie groźby rozsyła. I niezależnie czy za tymi groźbami idą zamiary działania, czy to są tylko groźby należy je bardzo surowo traktować. Inaczej nie położymy im kresu. Wreszcie, po trzecie, Kościół. Myślę, że to jest wciąż instytucja z wielkim społecznym autorytetem i bardzo ważne, jak odnoszą się do tego księża, a zwłaszcza przedstawiciele Kościoła czyli przedstawiciele hierarchii kościelne. I tu musi wyjść bardzo silny sygnał, by położyć temu kres.

Zobacz też:
Policja zlikwidowała plantację konopii na Dolnym Śląsku