- Dwa dni biegał po parkingu. Był zadbany, ale zmarznięty i głodny. Łasił się i merdał ogonem. Podejrzewamy, że go ktoś wyrzucił - opowiada Andrzej Grzyb z ITD. Zaangażował się, żeby pieskiem ktoś się zajął.
Okazało się, że nie było to takie proste. Przez ponad cztery godziny usiłował zainteresować sprawą różne służby. Zadzwonił do wrocławskiego schroniska dla zwierząt. - Tam usłyszałem, że interweniują tylko w mieście - mówi Andrzej Grzyb.
Pod alarmowym numerem 112 dowiedział się, że czworonogiem powinni zająć się ktoś z gminy Żórawina, bo na jej terenie znaleziono psa. Chwilę trwało zanim inspektorzy dostali komórki do policjantów. Pech chciał, że żaden telefonu nie odebrał. Psa trzeba było zabrać i uratować. Nie wykluczone, że wystraszony stworzyłby zagrożenie dla kierowców. Czworonoga na szczęście przygarnęli pracownicy Monaru, który znajduje się niedaleko.
Inspektorzy mają tylko żal, że odsyłano ich z instytucji do instytucji i nikt nie potrafił pomóc.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?