Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Pacjenci na głodzie

Anna Szejda
Kobiety chciały pokazać, że pracownicy szpitala to nie tylko pielęgniarki i lekarze, ważne są też kucharki czy magazynierki
Kobiety chciały pokazać, że pracownicy szpitala to nie tylko pielęgniarki i lekarze, ważne są też kucharki czy magazynierki Fot. Tomasz Hołod
Na wyżywienie pacjenta szpital daje 5 zł dziennie. Dyrektorzy: wsad do kotła kupujemy hurtem

Mlecznej zupy oraz kawy zbożowej nie dostali wczoraj na śniadanie pacjenci Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Traugutta. Każdemu musiały wystarczyć po dwie kromki chleba, kawałeczek masła oraz kilka plasterków cienko pokrojonej wędliny. To skutek protestu kilkunastu pracownic firmy, która odpowiada za przygotowanie posiłków. Protest polegał na tym, że kobiety wzięły urlopy na żądanie, a kierowniczkę poinformowały o tym wczesnym rankiem, wysyłając jej esemesy. Potem ustawiły się przed szpitalem z transparentami, na których widniał m.in. postulat podwyżki.

Aby pacjenci szpitala nie głodowali do wieczora, trzeba było wezwać pilnie inne kucharki. Brak zupy czy kawy to jednak nie najważniejszy problem pacjentów. We wrocławskich szpitalach dzienna stawka żywieniowa waha się między 4 a 6 zł. Właściciele sklepików i bufetów zacierają ręce, wielu chorych chętnie zjada przyniesione przez rodzinę czy znajomych jedzenie.

- Najbardziej lubię, gdy przychodzą w odwiedziny z ruskimi pierogami - żartuje Iwona Bladycz, która od miesiąca leczy się w klinice chirurgii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 przy ul. Skłodowskiej-Curie. A leżąca obok niej pacjentka rozmarza się: - Lubię włoską kuchnię, brakuje mi przypraw, bo tu wszystko takie mdłe. Ale widocznie tak musi być dla naszego zdrowia.

Jej słowa potwierdza lekarz, dr Adam Kuźmiński: - Niestety, stawki żywieniowe są takie, a nie inne. A w szpitalu jedzenie musi być przede wszystkim kaloryczne i odżywcze, a dopiero w dalszej kolejności smaczne.

Niemal wszędzie posiłki nakładane są na korytarzu, z termosów umieszczonych na wózkach, które krążą z piętra na piętro. Tylko w szpitalu przy ul. Koszarowej funkcjonuje tzw. system tacowy. Do chorego jedzenie trafia w specjalnym opakowaniu, które nie tylko trzyma ciepło, ale i chroni potrawy przed kurzem czy bakteriami.

Pacjenci i więźniowie muszą się najeść za kilka złotych

Jak wyglądają posiłki więźniów? Przykładowo. Śniadanie: chleb z margaryną, konserwa rybna w oleju. Obiad: kapuśniak, kotlet mielony, ziemniaki z koperkiem, marchewka z groszkiem, a kolacja: chleb z margaryną, dżem truskawkowy. A pacjentów, którzy wracają do zdrowia w szpitalu? Podobnie. Dzienna stawka żywieniowa skazanego wynosi 4,5 zł. We wrocławskich szpitalach średnio o 50 gr więcej.

- Jestem zadowolona i najadam się - twierdzi jednak Janina Wróblewska, pacjentka oddziału ortopedii w szpitalu wojskowym. Placówka jest jedną z niewielu, która sama przygotowuje posiłki dla chorych.

- Odpowiednie wyżywienie jest częścią leczenia - tłumaczy Ireneusz Wysocki, kierownik kuchni. Podobnie jest w szpitalach przy Grabiszyńskiej, Borowskiej oraz klinikach przy ul. Skłodowskiej-Curie, które też nie korzystają z pomocy zewnętrznych firm cateringowych.

- Jedzenie nie jest jednak smaczne. Porcje może są duże, ale mdłe i zanim dotrą z kuchni, która znajduje się w innym budynku, bywają już zimne - mówi Iwona Bladycz, pacjentka chirurgii SPSK 1. I dziwi się, jak można wrócić do zdrowia na takiej diecie: - Zupa to przecież woda z kawałeczkami marchewki - tłumaczy. Nie ukrywa, że często dokarmia ją rodzina.

Dlatego przyszpitalne sklepiki to świetny interes. Żywi się tam zarówno personel, osoby odwiedzające, jak i sami pacjenci. Agnieszka Cugier-Woźna prowadzi bufet przy ul. Weigla, w którym dziennie bywa po 100 osób, wielu pacjentów regularnie przychodzi tu na obiady.
Tzw. wsad do kotła we wrocławskich szpitalach waha się między 4 a 6 złotych.

- Ale warto pamiętać, że kupujemy hurtowo, więc czasem dany produkt jest nawet kilka razy tańszy niż w sklepie - tłumaczy Piotr Pobrotyn, dyrektor ASK. A dr Adam Kuźmiński z SPSK 1 dodaje: - Niestety, szpital to nie Sheraton.

Protestowały
O godz. 6 przed bramą wjazdową do szpitala przy ul. Traugutta rozpoczął się wczoraj protest. Kobiety przyniosły ze sobą transparenty z napisami "Personel pomocniczy to też ludzie", "Żądamy stałych umów o pracę", "Żądamy podwyżek płac", "Żądamy wypłaty funduszu socjalnego". Zbigniew
Rudnicki, szef działającej pod szyldem Solidarności Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Jedynka Wrocławska, do której należą kobiety, tłumaczył: - Z pracodawcą, firmą Alter-Niro z Lubina, już od jesieni próbujemy rozmawiać o realizacji naszych postulatów. A te kobiety zarabiają tylko po 1200-1300 zł na rękę.

Czy pacjenci mogą być zadowoleni z posiłków we wrocławskich szpitalach? Podyskutuj na forum.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto