- Na tym przystanku zatrzymać autobus nocny, to dramat. Taksówkarze i wrocławianie robią sobie tam w nocy parking - mówi Ryszard Szpindor, kierowca autobusów nocnych w MPK. - Przystanek zabity jest autami od studenckich czwartków aż do niedzieli. Gdy zwracamy kierowcom uwagę, że to przystanek, można usłyszeć wyzwiska - opowiada.
Jak się okazało problem pojawia się nie tylko na Kazimierza Wielkiego. Oblegany jest bowiem także przystanek przy PZU na pl. Dominikańskim. Niektórzy kierowcy reagują na autobusowe klaksony, jednak są i tacy, którzy uparcie na zatoczkach stoją. Wtedy kierowcy MPK mają dwa wyjścia: albo otworzyć drzwi na środku ulicy i ryzykować życie pasażerów, albo ominąć przystanek i narazić się na ich gniew.
Taka sytuacja przeszkadza nie tylko kierowcom autobusów. - Nie raz, nie dwa razy, miałam taką sytuację, że wysiadałam z nocnego autobusu wprost na ulicę, bo na przystanek nie można było wjechać - opowiada Martyna Gawlik, studentka z Wrocławia.
Dyspozytorzy MPK regularnie zgłaszają sprawę policji i straży miejskiej. - Patrole reagują na nasze wezwania i gdy pojawiają się na miejscu, problem znika. Kierowcy po prostu uciekają - opowiada Janusz Krzeszowski z biura prasowego MPK. - Niestety, gdy funkcjonariusze odchodzą, taksówkarze i wrocławianie, którzy prywatnymi autami przyjeżdżają na przystanki po znajomych, znowu zastawiają całe zatoki. To przypomina walkę z wiatrakami - mówi Janusz Krzeszowski.
Problemowi ma zaradzić straż miejska. Teraz strażnicy mają patrolować zatoki częściej niż dotychczas. Na pewno w godzinach przyjazdu autobusów nocnych.
Zobacz także: Kontrapas czy postój taksówek
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?