Wózki z supermarketów porozrzucane po Wrocławiu

Przed świętami Bożego Narodzenia pisaliśmy, że wrocławianie to leniuchy (w tekście "Grzech główny wrocławian: lenistwo?"). Jako potwierdzenie podaliśmy m.in. nieodprowadzanie na miejsce wózków Tesco pod CH Magnolia. Supermarket poszedł klientom na rękę i zrezygnował z wkładania do wózków monet. Bardziej leniwi klienci z chęcią z tego korzystają. Wózki walają się więc po parkingu, dopóki nie posprząta ich obsługa.

W środę napisał do nas oburzony klient Centrum Handlowego Magnolia. Jeden z wózków uszkodził mu samochód. Oto list internauty:

Piszę do państwa bo jestem zażenowany sytuacją, jaka przydarzyła mi się wczoraj na parkingu Magnolii Park. Poszedłem do kina i zostawiłem samochód właśnie na parkingu. Kiedy wróciłem do samochodu zorientowałem się, że obok mojego auta stoi wózek. Podszedłem bliżej - okazało się, że wózek uszkodził moje auto (odprysł lakier i wgniotło mi błotnik). Wiatr we wtorek wiał całkiem mocno, tak że nawet wózki się przemieszczały.
Zdenerwowało mnie to, że z powodu czyjegoś lenistwa moja własność została zniszczona. Postanowiłem wybrać się do ochrony. Na początku chciałem zobaczyć nagranie z monitoringu, czy w ogóle coś będzie widać i czy jest sens dochodzić z czyjej winy zniszczono mi samochód. Tam bardzo kulturalnie pan ochroniarz wytłumaczył mi, że on nagranie z monitoringu może udostępnić tylko policji. Zaproponował mi bym poszedł do do punktu informacji w Tesco (bo wózki są ich własnością) albo zgłosił to na policje. Zdecydowałem się wybrać do punktu informacji marketu. Tam jedna z pracownic poinformowała mnie, że to nie ich sprawa i nie są wstanie mi pomóc, bo nie mają na parkingu monitoringu.
W rozmowę wtrącił się ochroniarz sklepu. Zaczął mnie przekonywać, że jeżeli zadzwoniłem do ochrony, to jej szef ochrony już na pewno robi zdjęcia zniszczonego auta i oni pomogą rozwiązać problem. Taka deklaracja dość mocno mnie zdziwiła, bo jeszcze nikomu nie zdążyłem powiedzieć który samochód jest mój i jak wygląda. Zdecydowałem więc jeszcze raz zadzwonić do ochrony Magnolii - wtedy pan ochroniarz powiedział mi stanowczo, że jeżeli chce dochodzić jakiś roszczeń, muszę wezwać policje, bo to nie jest zadanie ochrony.
Lekko niezdenerwowany wyszedłem ze sklepu. To co zobaczyłem bardzo mnie zdziwiło: nagle na parkingu pojawiło się dwóch panów w kamizelkach odblaskowych, którzy zebrali już z całego parkingu zalegające wózki. Uważam, że takie podejście pracowników marketu jest nie fair. Przecież oni są tam od pomocy a nie od odsyłania dalej. Mam wrażenie, że odsyłano mnie tylko po to, żeby pracownicy zdążyli pozbierać wózki.

Michał Sikora, rzecznik prasowy Tesco, potwierdza, że wózki są własnością supermarketu, zapewnia jednak, że w takich sytuacjach jak ta klient nadal może starać się o zadośćuczynienie z powodu wyrządzonej szkody.

-Sprawa musi nabrać biegu urzędowego. Właściciel auta powinien pójść do Punktu Obsługi Klienta. Tam może złożyć pisemne zgłoszenie. Wówczas Tesco, na podstawie monitoringu, o który wystąpi do ochrony CH Magnolia, rozpatrzy sprawę.

Rzecznik poinformował także, że klient powinien otrzymać kopię złożonego zgłoszenia i cierpliwie czekać. Po zapadnięciu decyzji Tesco wyśle do niego odpowiedź - również w formie pisemnej. Po jakim czasie? -To zależy od stopnia skomplikowania sprawy, jeśli będzie można ją rozwiązać na poziomie regionalnym, to nie powinno trwać długo - informuje Sikora.

Co sądzisz o takim zachowaniu wrocławian? Czy jest sposób, by zmusić ich do odprowadzania wózków? Czy kierowca, któremu uszkodzono samochód powinien walczyć o odszkodowanie?