Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojna z kibolami: piłkarscy eksperci z Górnika, Ruchu i PZPN w redakcji DZ [Debata WIDEO]

Tomasz Kuczyński, Rafał Musioł, Jacek Sroka
Od lewej: Władysław Szypuła, Jarosław Szymczyk, Tomasz Milewski, Krzysztof Smulski i Jerzy Mucha
Od lewej: Władysław Szypuła, Jarosław Szymczyk, Tomasz Milewski, Krzysztof Smulski i Jerzy Mucha mikołaj suchan
Czy jest nadzieja na wygranie wojny z kibolami? Czy zamykanie stadionów ma sens? Co trzeba zrobić, by Euro 2012 nie zakończyło się wielką kompromitacją Polski? Odpowiedzi na te i inne pytania szukaliśmy podczas kolejnej debaty "Dziennika Zachodniego". Naszymi gośćmi byli ludzie reprezentujący środowisko piłkarskie w regionie i policję.

DZIENNIK ZACHODNI: Jednym z najgłośniejszych pomysłów rządu w walce z kibolami jest powrót policji na stadiony. To dobry kierunek?
JAROSŁAW SZYMCZYK, I zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Katowicach: Najpierw trzeba sprecyzować na czym ten powrót policji ma polegać. Myślę, że priorytetem powinna być rola kontrolna, ekspercka. Policyjne patrole będą pojawiać się na stadionach i przyglądać pracy służb porządkowych na nich pracujących. Pierwszy taki krok już zrobiliśmy podczas meczu Polonii Bytom z Górnikiem Zabrze. I muszę powiedzieć, że mieliśmy sporo uwag do działań ochrony.

Jeż i Sikorski odchodzą z Górnika do Legii Warszawa? W Zabrzu pachnie sensacją!

WŁADYSŁAW SZYPUŁA, prezes Piłkarskiej Ligi Polskiej, która zarządza rozgrywkami I ligi, i dyrektor Podbeskidzia Bielsko-Biała: To dobre posunięcie, ale sam powrót policji na stadiony też jest wskazany. Teraz możemy ją oczywiście wezwać, jeśli jest potrzeba, ale ponieważ jednostki znajdują się poza obiektem, mija sporo, czasami decydującego, czasu, zanim podejmą skuteczną interwencję. Jeśli będzie na miejscu, to zareaguje natychmiast.

DZ: Premier Donald Tusk ma też kilka innych pomysłów. Wszystkie się panom podobają?
SZYMCZYK: Nie rozpatrujmy tego w kategoriach podobania się. Przede wszystkim trzeba udoskonalić ustawę o imprezach masowych. To nie będą wielkie zmiany, za to znacznie ułatwią nam działanie. Odnosi się to np. do przepisów dotyczących zakazów stadionowych nakładanych przez kluby.

DZ: A zamykanie stadionów?
TOMASZ MILEWSKI, kierownik ds. bezpieczeństwa na stadionie Górnika Zabrze: Puste trybuny to porażka piłki. Sport jest przecież także dla kibiców, oni też tworzą widowiska.

DZ: W dyskusjach o bezpieczeństwie na stadionach często dochodzi do przerzucania winy na innych. W naszej opinii problem rodzi się w klubach. Czy naprawdę nie można traktować kibiców tylko jak klientów kupujących bilety na mecze?
SZYPUŁA: Z kibicami trzeba jednak rozmawiać, trzeba ich szanować. Ale trzeba też od nich wymagać. Partnerstwo nie może być jednostronne.

MILEWSKI: Musimy też postawić na edukację. Przecież np. zanim ich usuniemy z przejść na stadionach, trzeba im wytłumaczyć, dlaczego to takie ważne, by te przejścia były puste. To przez lata zostało zaniedbane.

DZ: A może też im dawać złotówkę z każdego sprzedanego biletu, jak to było w Ruchu Chorzów, który od kilku lat jest w ligowej czołówce klubów płacących kary za zachowanie swoich kibiców?
KRZYSZTOF HERMANOWICZ, kierownik ds. bezpieczeństwa na stadionie Ruchu Chorzów: Nie wiem, czy rzeczywiście jesteśmy w takiej czołówce, ale Ruch na pewno ma specyficznych kibiców. Oni nie mają na przykład stowarzyszenia, co oznacza, że nie mamy nawet partnera do poważnych rozmów.

DZ: Jeśli to nie było formalnie zarejestrowane stowarzyszenie to komu dawaliście te pieniądze i na jakiej podstawie?
HERMANOWICZ: To była decyzja zarządu. Wydaje mi się, że podjęto ją tylko po to, żeby poprawić atmosferę na stadionie. Wyłoniła się grupa ultrasów, którzy chcieli w tym pomóc. Poza tym to nie było dawanie im pieniędzy do ręki, tylko rozliczanie faktur za materiały użyte do transparentów lub za organizacje wyjazdów. Na pewno nie kupowano za to środków pirotechnicznych, za użycie których Ruch zapłacił karę po Wielkich Derbach Śląska.

DZ: Można odnieść wrażenie, że podjęcie rozmów z ultrasami wynikało ze zwykłego szantażu na zasadzie: albo się z nami podzielicie, albo będziecie mieli kłopoty i na stadionie zrobi się niebezpiecznie...
HERMANOWICZ: Takich gróźb nigdy nie było! Ale nie wiem, czy zarząd będzie kontynuował taką współpracę, czy może z niej zrezygnuje.

DZ: Chociaż teksty niepochlebne czy wręcz obraźliwe dla rządu pojawiły się ostatnio na wszystkich stadionach, udało się je usunąć tylko ze stadionu Podbeskidzia. Czy to nie są działania wybiórcze?
KRZYSZTOF SMULSKI, przewodniczący Wydziału ds. bezpieczeństwa na obiektach piłkarskich Śląskiego Związku Piłki Nożnej, delegat PZPN na mecze ekstraklasy: Wszystkie transparenty o treści niezwiązanej z meczem są łamaniem przepisów. Wiele jednak zależy od sytuacji. Czasami mówię obecnym na meczach policjantom czy szefom ochrony, że mecz trzeba przerwać, ale słyszę, że to mogłoby doprowadzić do eskalacji przemocy, więc lepiej odpuścić.

JERZY MUCHA, szef grupy medialnej Górnika Zabrze: Ale bywa i tak, jak niedawno na GKS Katowice, gdzie pojawił się transparent "Rocki ch..." [Piotr Rocki, zawodnik Ruchu Radzionków - przyp. red.] . W tym przypadku nie powinno być żadnych negocjacji, tylko przerwanie spotkania do czasu usunięcia wulgarnej płachty obrażającej człowieka.

SZYMCZYK: Zbyt często demonizujemy możliwość eskalacji zagrożenia. Na Podbeskidziu dało się ściągnąć transparent, w Zabrzu trzech ochroniarzy weszło w sektor i wyprowadzili osobę, która rzuciła petardę, i nic się nie stało.

MILEWSKI: Ale za każdym razem trzeba skalkulować ryzyko, tym bardziej że mówimy o kilku słowach na prześcieradle, a nie o sytuacjach zagrażających bezpieczeństwu widzów.

DZ: Swoją drogą wniesienie wielkiego transparentu na stadion nie jest proste...
SMULSKI: Czas powiedzieć sobie prawdę: to także efekt współdziałania klubów z kibo-lami. Bardzo często te grupy korzystają z magazynów mieszczących się w klubowych budynkach.

SZYMCZYK: To prawda. Nikt mnie nie przekona, że o ile petardę można gdzieś przemycić, to w podobny sposób da się wnieść sektorówkę.

DZ: Kibice Piasta, Polonii i Podbeskidzia mają swojego spottersa. Czym on się zajmuje?
SZYMCZYK: To policjant, który się nimi opiekuje (mówimy o normalnych kibicach), np. dba o to, by przy wejściu na stadion rywali nie wrzucano ich do jednego worka z kibolami, a przecież czasami różnie przy bramach bywa. W Polonii ten pomysł na początku wywołał niemal burzę, ale okazało się, że to dobre rozwiązanie i już inne kluby idą w tym kierunku.

DZ: Jest jeszcze coś, co Was w tej walce z kibolami zaskakuje?
MUCHA: Na przykład to, że ludzie z zakazami stadionowymi próbują wejść na stadion dzięki dziennikarskim akredytacjom. Mieliśmy już kilka takich przypadków i wiem, że w innych klubach jest podobnie.

DZ: Jakich działań w wojnie z bandytami na stadionach możemy się spodziewać ze strony klubów i instytucji, które reprezentujecie?
SZYPUŁA: Będziemy robić to co dotychczas i eliminować osoby nieszanujące prawa. To da się zrobić nawet na najniższym poziomie. Podbeskidzie organizowało swoim kibicom wyjazdy i proszę mi wierzyć, że oni sami pilnowali, żeby do autokaru nie wszedł nikt pijany.

SZYMCZYK: Z naszej strony można się spodziewać wzmożonych patroli kontrolnych, o których wspominałem, i nacisków na kluby w kontekście wydawania zakazów stadionowych i ścisłego przestrzegania innych przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. No i przekonywania organów sprawiedliwości do surowego traktowania sprawców, wnioskowania o zmiany w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych.

MILEWSKI: Obiecujemy wspierać inicjatywy prosportowe, prokibicowskie i eliminować z trybun ludzi, którzy nie potrafią się zachować. Będziemy też kontynuować akcje edukacyjne, np. "Potrafię kibicować", której patronuje "Dziennik Zachodni".
SMULSKI: Nie będziemy dopuszczać do użytku stadionów, które są obiektami niebezpiecznymi, np. Polonii Bytom, Ruchu Radzionków czy GKS-u Tychy.

HERMANOWICZ: Trzeba akcji edukacyjnych wśród kibiców i wyciągania konsekwencji wobec łamiących prawo. Zaostrzymy też środki bezpieczeństwa, będziemy np. kontrolować wszystkie samochody wjeżdżające na stadion. Nie będzie wyjątków, czeka to także członków zarządu, piłkarzy i ich żony.

DZ: Jest szansa, że trybuny przejmą pikniki, czyli kibice niezaangażowani w ruchy ultras?
SZYMCZYK: Musimy sobie uświadomić, że jesteśmy w momencie przełomowym dla walki z bandytyzmem na stadionach. Jeśli go nie wykorzystamy, to obawiam się, że kolejnym takim momentem będą ofiary śmiertelne. Zróbmy wszystko, by tego uniknąć. Zacznijmy od drobnych kroków, np. uporządkujmy stadiony, nie dopuszczajmy do wywieszania flag rasistowskich i do wyzwisk. Przywróćmy stadiony normalnym kibicom. To musi potrwać. Nie uda się tego zrobić w pół roku, ale w końcu się uda. Tyle że musimy działać naprawdę wszyscy. Także trenerzy i piłkarze, ci, którzy dziękują kibolom po meczu, który zakończył się zadymą.

MILEWSKI: Jest o co walczyć, bo grupa zwykłych kibiców wcale nie jest taka mała, jak to się może wydawać. W Zabrzu, gdy jest dobra pogoda albo gdy zespół wygrał jeden czy dwa wcześniejsze mecze, sprzedaż biletów wzrasta nawet o trzy tysiące. To ci ludzie, którzy nie zawsze przychodzą na mecz, a których chcemy na trybuny przyciągnąć.

Debatę prowadzili: Jacek Sroka, Rafał Musioł i Tomasz Kuczyński

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto