Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Pszoniak w Radomsku o przyjaźni z Tadeuszem Różewiczem [ROZMOWA]

Redakcja
Po monodramie "Belfer" Wojciech Pszoniak spotkał się radomszczańską z publicznością
Po monodramie "Belfer" Wojciech Pszoniak spotkał się radomszczańską z publicznością fot. Małgorzata Kulka
Z Wojciechem Pszoniakiem wielkim aktorem, który przyjechał na Różewicz Open Festiwal, o przyjaźni z Tadeuszem Różewiczem, inspiracjach jego twórczością i wrażeniach z pobytu w Radomsku...

To pierwszy raz w Radomsku? Dlaczego zdecydował się Pan je odwiedzić?
- W życiu nie byłem w Radomsku i jestem bardzo szczęśliwy, że miałem okazję tu przyjechać dlatego, że to jest miasto mojego wielkiego przyjaciela, mentora, wielkiego poety i po prostu guru - Tadeusza Różewicza. Cieszę się, że mogę tu być właśnie w ramach festiwalu.

Jaki wpływ miał na Pana Różewicz?
- Tadeusza Różewicza poznałem w latach pięćdziesiątych jako młody chłopak, zagubiony, szukający siebie, swojej drogi. On wtedy mieszkał w Gliwicach, ja założyłem teatr studencki przy Politechnice Śląskiej. On na początku stał się naszym opiekunem i zaczęliśmy grywać jego sztuki. Po pewnym czasie bardzo się zaprzyjaźniliśmy, spędzaliśmy wiele czasu na mazurach… Kilka wódeczek razem wypiliśmy. Później kiedy studiowałem w Krakowie, byłem aktorem , zawsze się widywaliśmy. Do dnia dzisiejszego ze sobą rozmawiamy, wiele sobie opowiadamy.

Czy Tadeusz Różewicz Pana inspiruje?
- Mój przyjaciel miał na mnie ogromny wpływ, nie tylko na moje pisanie, ale też ogromny wpływ na moje spojrzenie i filozofię sztuki aktorskiej. Kiedyś Różewicz zadał mi fundamentalne pytanie, którym właściwie wyznaczył mi drogę. Pisałem wiersze i pokazywałem mu je, takie... młodzieńcze utwory. Kiedyś, będąc na Mazurach, on mówi: "Wiesz co, ty musisz jedną rzecz napisać. Napisz, co to znaczy być aktorem, gdzie to się odbywa…" To pytanie, jedno z najważniejszych, które mi zadał, towarzyszy mi do dzisiaj. Napisałem książkę o moim życiu, o aktorstwie. Od wielu lat jestem pedagogiem, a do dziś słyszę to pytanie Tadeusza i … jeszcze nie wiem.

Czym jest dla Pana twórczość Różewicza, poezja, dramaty?
To bardzo trudno określić, to więcej niż połowa mojego życia. Od Gliwic, gdzie mieszkał Różewicz, moja praca w teatrze studenckim, kiedy on się nami opiekował, do dziś. Ja uwielbiam jego poezję, jego wrażliwość, jego mądrość i wielką sztukę. Jestem tak „podłączony” do tego, co pisze, do niego samego. A jak ktoś jest tak bliski, to strasznie trudno mówić czym tak naprawdę dla mnie jest.

Jak często rozmawiacie? Być może również o festiwalu na cześć braci Różewiczów?
O festiwalu? Nie. Albo ja dzwonie do niego, albo on do mnie. Opowiada, że zobaczył jakiś spektakl w teatrze czy telewizji, którym się zachwycił, chce żebym coś zagrał. Raz ja chcę coś zrobić, teraz chcę na przykład nagrać płytę – audiobooka z jego utworami. Jesteśmy w ciągłym kontakcie, rozmawiamy o Paryżu, który kochał , ja chce pojechać do Wrocławia, gdzie mieszka. Ostatnio dzwoniłem, by złożyć Tadeuszowi urodzinowe życzenia. To taki mój „ojciec duchowy”, bardzo ważna osoba w moim życiu.

Wiele osób, które przyjeżdżają na festiwal przyznaje się, że nie wiedziało o istnieniu trzeciego brata – Janusza Różewicza. Pan wiedział.
Tak, oczywiście wiedziałem, że Tadeusz miał jeszcze jednego brata, ale nie znam jego twórczości. Wiedziałem, co robił, że również pisał. Ale znam Stanisław, z którym pracowałem.

Czy taki festiwal do dobry sposób na przypomnienie całej trójki braci?
Tak. Dla miasta to fantastyczna okazja do promowania się Polsce. Radomsko powinno być dumne, że to stąd wyszli tak znakomici twórcy, poeci i reżyser. Myślę, że bardzo dobry pomysł i że festiwal odbywa się tu w Radomsku, a nie gdzie indziej.

Jak będzie Pan wspominał pobyt w Radomsku i naszą radomszczańską publiczność?
Bez żadnej kokieterii… naprawdę publiczność była wspaniała. Ja wiem, co mówię, bo zagrałem ten monodram dwieście razy. To publiczność przede wszystkim inteligentna, wrażliwa, z kontaktem. Jak człowiek, jest przez prawie półtorej godziny na scenie sam, to jest niezwykle ważne, bo to dodaje siły aktorowi. Nie mogę półtorej godziny sam do siebie mówić, to rozmowa z widzem, publicznością… a dzisiaj mi się bardzo dobrze rozmawiało.

Jest szansa, żeby Pan wrócił do Radomska?
Dlaczego nie? To tak blisko warszawy, że z przyjemnością. Jak coś przygotuję, to z przyjemnością przyjadę.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto