Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Włoszczowska: Sytuacja PZKol jest tragiczna

Paweł Pluta
FOT. MARCIN OLIVA SOTO
Z Mają Włoszczowską, wicemistrzynią olimpijską w kolarstwie górskim, zawodniczką CCC Polsat Polkowice, rozmawia Paweł Pluta

Jak Pani to robi w te upały, że zdobywa Pani srebrny medal mistrzostw Europy w Izraelu a dwa dni później zostaje mistrzynią Polski w Podgórzynie?
Wszyscy mają takie same warunki, muszą walczyć z upałami i wkładać jeszcze większy wysiłek podczas wyścigu, bo klimatyzacji w rowerach nie mamy. A z podróżą z Izraela do Polski faktycznie łatwo nie było. Zaraz po piątkowych mistrzostwach Europy mieliśmy samolot do Warszawy o 6 rano w sobotę, ale lot odwołano i polecieliśmy dopiero o 13. Potem znów 3 godziny czekania na samolot do Wrocławia i całe szczęście, że specjalnie LOT podstawił większy samolot, bo w planowym nie było już miejsc. Do Karpacza dotarliśmy o 23, a już o 6 trzeba było wstać, bo o 9.30 czekał mnie kolejny start w Górskich Mistrzostwach Polski na szosie. Bałam się, że ze zmęczenia nie ruszę nawet nogą, ale dałam radę, i to jak, zwyciężając.

Co było trudniejsze: zawody w Hajfie czy Podgórzynie?
Oczywiście te w Hajfie. Bo to nie pogoda, nie trasa, tylko rywalki decydują o stopniu trudności. W Podgórzynie walczyłyśmy tak naprawdę z dwiema zawodniczkami: Pauliną Brzeźną i Anią Harkowską. W mistrzostwach Europy w Izraelu kandydatek do podium było przynajmniej dziesięć. Poziom się wyrównał, a trasy są bardzo techniczne i szybkie, tak żeby ciężko się było uciec stawce. W Hajfie udało mi się jednak odskoczyć z Evą Lechner na kilkanaście sekund. Potem chciałam jej odjechać, ale niestety zaczęły się skurcze. Czułam, że mam jeszcze energię w nogach, ale niestety nie dane mi było z nich skorzystać. Dogoniła nas Leumann, zaczęła nachodzić Spitz. Wówczas myślałam tylko o tym by dotrwać do mety na medalowej pozycji. Gdy Szwajcarka zaatakowała, znów skurcz nie pozwolił mi od razu za nią pogonić, ale mocnym, równym tempem dogoniłam ją na podjeździe. O zwycięstwie decydował sprinterski finisz, czyli to, co jest moją najsłabszą stroną. Dwa metry przed linią mety byłam jeszcze pierwsza. Na niej, niestety, druga. Przegrałam o pół koła, czyli 20, no, może maksymalnie 40 centymetrów.

Teraz jest Pani w....
... domu. Zaprosiłam rodzinę i muszę zrobić jakieś zakupy. W międzyczasie załatwiam różne formalności, jak np. płacenie rachunków czy wyrabianie paszportu.

A kolejne zawody czekają Panią już...

... w niedzielę w Wałbrzychu. To mistrzostwa Polski i bardzo zależy mi, aby obronić tytuł. Najgroźniejszą rywalką na nieznanej mi zupełnie trasie będą Ania Szafraniec oraz dziewczyny z mojej drużyny. Ale jeśli któraś z CCC Polsat Polkowice mnie wyprzedzi, to nie będę miała powodów do zmartwień. Zwycięstwo zostanie w drużynie.

Mówi się, że doskwiera Pani jakaś alergia?
Jeszcze nie umieram, jak piszą niektóre brukowce. Wszystko jest pod kontrolą. To alergia pokarmowa, na którą jestem podatna, ale nie mam objawów klinicznych, przynajmniej na razie, które by uniemożliwiały mi jazdę czy w niej przeszkadzały.

PZKol ma 9 mln złotych długu i nie znam kogoś, kto by sobie z tym poradził


Pytanie na czasie. Co Pani powie o kondycji finansowej polskiego kolarstwa?

No cóż jest tragicznie. Niby Polski Związek Kolarstwa jakoś funkcjonuje, ale tak naprawdę to nie. Ubiegłoroczne długi cały czas się ciągną. Ze stypendiami za 8 miesięcy już się pożegnaliśmy. Cały czas niektórzy pracownicy nie dostają pensji lub otrzymują je z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Niektóre hotele, w których związek narobił długów, nie chcą nas przyjmować i to jest bardzo nieprzyjemne. Tego typu mankamentów jest mnóstwo. Nasz trener Andrzej Piątek mocno o nas walczy i mamy wsparcie klubu CCC Polsat Polkowice, który nas ratuje, więc jakoś sobie radzimy. Jednak szkolenie młodzieży w Polsce nie funkcjonuje. Ja jestem objęta programem olimpijskim, który na razie też kuleje, ale ma funkcjonować dobrze. Do Londynu przygotuję się najlepiej jak potrafię, ale warto by było, żeby ktoś po mnie podtrzymywał dobre tradycje w kolarstwie górskim.

Nowy prezes PZKol Ryszard Szurkowski zmieni tę sytuację?
Związek ma 9 mln złotych długów i nie znam kogoś, kto by sobie z tym bagażem poradził. Sytuacja wydaja się patowa. Podziwiam Ryszarda Szurkowskiego, że wziął się za ten związek w tej sytuacji.
Rozmawiał Paweł Pluta

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto