Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieża wodna kulom się nie kłania

Jerzy Wójcik
Janusz Wójtowicz
Wieża wodna przy ulicy Sudeckiej wciąż czaruje przechodniów. Miała dużo szczęścia. Gdy w czasie wojny została punktem obserwacyjnym, nie zburzył jej żaden pocisk. Po wojnie, choć bez remontu, ciągle była w użytku. W końcu trafiła na właściciela, który umiejętnie zadbał o nią i podkreślił jej piękno.

Jest o kilkadziesiąt lat młodsza od swojej większej siostry stojącej przy ul. Na Grobli. Na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku urzędnicy miejscy stwierdzili, że jedna wieża nie wystarczy, by zapewnić odpowiednie ciśnienie wody w ekskluzywnej, południowej części miasta. Dlatego magistrat ogłosił konkurs na projekt wieży, która miała powstać przy zbiegu ulicy Sudeckiej i alei Wiśniowej (wtedy Kirschalee i Hohenzollernstrasse).

Duma wrocławian
– Na szczęście dla urody przyszłej budowli i samych wrocławian wygrała praca Karla Klimma, czołowego wrocławskiego architekta tamtego okresu. Twórcy projektów m.in. obecnego budynku Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej przy ul. Prusa czy kratownicowej konstrukcji mostu Zwierzynieckiego – wyjaśnia Ewa Morisson, prokurent obecnego właściciela wieży, spółki Stephan Elektronic Investment, z wykształcenia historyk sztuki. – Wybudowana w stylu neogotyckim z elementami secesyjnymi świetnie wpasowywała się w klimat zabudowy tej części Wrocławia – dodaje.
Budowę zakończono w 1905 roku. Wrocławianie uwielbiali wieżę nie tylko ze względu na jej urzekający wygląd. Na 63-metrowej budowli, mniej więcej w dwóch trzecich wysokości, umieszczono galeryjkę widokową, na którą każdy mógł wjechać windą. Płacąc tylko 10 fenigów, mieszkańcy mogli zobaczyć całe miasto z wysokości 42 metrów. Był to jeden z nielicznych tak wysoko umieszczonych punktów widokowych. Przy dobrej pogodzie podziwiać można było nie tylko rozciągające się pod stopami miasto, ale także Ślężę, a nawet pasma Sudetów.

Niepotrzebna nikomu
Przy budowie wieży najpierw na metalowej konstrukcji zainstalowano mogący pomieścić 1800 metrów sześciennych wody zbiornik. Dopiero później całość obudowano cegłami. Bez większych awarii budowla działała do wybuchu drugiej wojny. Od początku walk uznano ją za świetny punkt dowodzenia i miejsce kierowania ogniem. Mimo solidnego ostrzału, konstrukcja okazała się wyjątkowo odporna. Nie powalił jej nawet pocisk artyleryjski, który wbił się w północną ścianę.
Co ciekawe, zaraz po wojnie wróciła do swojej pierwotnej funkcji i wciąż odpowiadała za utrzymanie odpowiedniego ciśnienia wody na południu miasta. Tak było do 1985 roku, kiedy od lat nieremontowany zbiornik poddał się i pękł, zalewając mieszkania robotników mieszkających w najniższych kondygnacjach. Od tego momentu wycofano ją z eksploatacji, a budowla kilka razy zmieniała właściciela. W końcu zdewastowaną i uznaną niemalże za ruinę wieżę miasto wystawiło na sprzedaż w 1995 roku.

Niewymiarowe niespodzianki
Chętnych nie było zbyt wielu, a przetarg wygrała firma Stephan Elektronic Investment, która do dziś pozostaje właścicielem budynku.
– Spółka od początku planowała remont obiektu. Jednak przez pierwszych kilka lat musieliśmy odnaleźć komplet dokumentów potrzebnych do rekonstrukcji. W trakcie przygotowań do prac spotkało nas wiele niespodzianek. Okazało się, że cegły, z których zbudowano wieżę, mają zupełnie inne wymiary niż te współczesne. 12 tys. cegieł potrzebnych do remontu trzeba było robić na zamówienie – opowiada Morisson.
Prace zakończono ostatecznie w połowie września 2005 roku. Ze środka wycięto i wyjęto w częściach uszkodzony zbiornik, a gościom udostępniono – jak dotychczas – cztery poziomy.
Na samym dole mogą oni korzystać z baru bistro i sklepu z winami z całego świata. Na pierwszym piętrze znajduje się sala bankietowa z restauracją (od 26 stycznia możemy tam zamówić dania z karnawałowego menu weneckiego). W restauracji na drugim piętrze rządzi i dania serwuje szef kuchni Jacek Kempa, aktualny mistrz świata w grillowaniu. Zdominował on również czwarty poziom, czyli letni taras, otwierany dla gości od maja do września. Tylko tam można spróbować, jak smakuje mięso z grilla podane prawdziwie po mistrzowsku.
Ciągle niedostępnych jest siedem kondygnacji umieszczonych w miejscu starego zbiornika oraz galeryjka widokowa. •

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto