Steven Spielberg przyleciał do Wrocławia z Niemiec prywatnym boeingiem. Jak głoszą plotki, zatrzymał się w hotelu Monopol przy ul. Heleny Modrzejewskiej. Obsługa nie zdradzała szczegółów jego pobytu, nie potwierdziła nawet, czy Spielberg się u nich zatrzymał. Przed hotelem można było jednak spotkać łowców autografów, którzy zazwyczaj są dobrze poinformowani. Ale tym razem autografów gwiazd się nie doczekali.
Na planie filmowym Spielberg cały czas przebywał w otoczeniu ochroniarzy. Mieszkańcy nie mieli do niego swobodnego dostępu, choć niektórzy mieszkający na parterach kamienic komentowali w internecie, że wdawał się z nimi w pogawędki. Reżysera można było spotkać w czapce z daszkiem i z nieodłącznym kubkiem kawy w ręku.
Do końca owiany tajemnicą był przyjazd do Wrocławia amerykańskiego aktora Toma Hanksa (znanego z filmów "Filadelfia", "Forrest Gump" czy "Anioły i Demony". Wyśledził go jednak jeden z naszych Czytelników. Na zdjęciach dokładnie widać Toma Hanksa ubranego w długi czarny płaszcz i kapelusz. Odtwórca głównej roli w "St. James Place" także był pod stałą ochroną.
Z wizyty filmowców cieszyła się obsługa cukierni "Miód i Wanilia" przy pl. Strzeleckim, bo tam jadała część ekipy. - Lubili kawę, polskie pączki, drobne ciasteczka z bakaliami, torty i nasze kanapki - informuje Magdalena Kwiatkowska, która ich obsługiwałą.
Renata Wichot, właścicielka cukierenki, postanowiła w wyjątkowy sposób uczcić przybycie niecodziennych gości. Któregoś dnia na ulicy spotkała nawet Janusza Kamińskiego (autor zdjęć filmowych, wychował się na pobliskich Karłowicach i na pewno zna świetnie Nadodrze - przyp red.). Renata Wichot przygotowała niespodziankę: tort "malinowa rozkosz". - Z bezą, serkiem mascarpone i malinami - opowiada. Tort udekorowany był "statuetką Oscara" i dyskretnym napisem "Wrocław", został przekazany reżyserowi. I na pewno smakował, bo cukiernia "Miód i Wanilia" dostała specjalne... podziękowanie. - List podpisany przez samego Spielberga - uśmiecha się.
W zeszły wtorek Tom Hanks i Steven Spielberg "wypuścili się w miasto". Odwiedzili restaurację "La Folie" przy pl. Solnym. Ponoć jedli m.in. tatara wołowego i owoce morza. Okazali się mniej nieprzystępni, niż niosła wieść i niektórym nawet udało się zrobić tzw. selfie z obydwoma panami.
Niezwykłymi gośćmi restauracja pochwaliła się na swoim profilu na Facebooku, wzbudzając oczywiście sensację.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?