Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teatr Lalek: Piękna wystawa tylko do 15 stycznia

Małgorzata Matuszewska
Teatr Lalek/Karol Krukowski
Teatr Lalek. Te lalki budzą do życia wyobraźnię oglądającego, niezależnie od tego, czy jest małym widzem, czy dorosłym.

Teatr Lalek. Tylko do niedzieli (15 stycznia) we Wrocławskim Teatrze Lalek można oglądać wystawę „Świadomość lalki. Teatr form Jadwigi Mydlarskiej-Kowal”, zorganizowaną przez Muzeum Śląskie w Katowicach razem z Wrocławskim Teatrem Lalek. Ekspozycja podsumowuje dorobek artystyczny Jadwigi Mydlarskiej-Kowal, artystki niezwykłej. Zmarła prawie 17 lat temu. Projektowała stroje, współpracując z Domem Mody „Elegancja”. Była asystentką scenografa przy powstawaniu filmu „Na srebrnym globie” Andrzej Żuławskiego.
Stworzyła własny, oryginalny i niepowtarzalny świat. Przez dwie dekady (w latach 1981-2001) współtworzyła (wraz z Wiesławem Hejną) najsłynniejsze spektakle dla dzieci oraz widzów dorosłych. Na wystawie można obejrzeć prace scenograficzne artystki, stworzone nie tylko do spektakli Wrocławskiego Teatru Lalek, ale także teatrów dramatycznych. Goście wystawy zobaczą pełną dokumentację procesu tworzenia scenografii teatralnej: od projektu poprzez lalkę aż do zdjęć ze spektaklu. Wrocławska twórczość artystki to przede wszystkim scenografie do przedstawień słynnej na całym świecie Małej Sceny dla Dorosłych, ale także do inscenizacji dla dzieci. Wystawę będzie można zwiedzać godzinę przed i po spektaklach Wrocławskiego Teatru Lalek.
Naprawdę warto zobaczyć wystawę (po 15 stycznia zostanie przeniesiona do oddziału Muzeum Śląskiego w Katowicach – Centrum Scenografii Polskiej), zwłaszcza, że w tym samym czasie (w sobotę i niedzielę o godz. 17 na Małej Scenie) wystawiany jest spektakl „Po sznurku” Joanny Gerigk w jej własnej reżyserii. A na Małą Scenę droga wiedzie przez ścieżkę wyznaczoną między eksponatami Jadwigi Mydlarskiej-Kowal.

Teatr Lalek: "Po sznurku" zachwyca

O czym jest "Po sznurku"? Do mieszkania samotnego pisarza, usiłującego napisać książkę o przygodach Alberta, trafia „po sznurku” Piotr, ponadpięćdziesięcioletni „chłopiec”. Zawraca pisarzowi głowę, nęka go absurdalnymi opowiastkami o czipsach i czekoladzie, które „ktoś musi zjeść”, mówi, że urodziła go mama, w brzuchu mamy mieszkał, jadł ciastka, teraz mieszka w Szczecinie i je ciastka. Nie wie, kiedy umrze. Maluje na szybach (brawo za wyczarowanie cudownego świata z oknami pokrytymi pajęczynami dla Jana Polivki, autora scenografii) zabawne obrazki, opowiadając nimi swoje życie. Wciąga pisarza w swoistą grę. Kiedy mówi „A ja żyję. Bardzo!”, zaraża nieposkromionym optymizmem, radością życia. A kiedy w mieszkaniu pojawia się Pani Ania, razem opowiadają: o Małyszu, którego skakać uczyło pięć albo dziesięć pingwinów („w zależności od pory roku”), o papieżu, o jabłkach („o, zgniłe, to już sobie nikogo nie znajdzie” – tę frazę docenią dorośli widzowie). Dzięki Piotrowi pisarz odkrywa, że dręczące go pytanie „czy moje pisanie jest komuś potrzebne?”, nie jest sednem życia. Józef Frymet (Pisarz), Tomasz Maśląkowski (Piotr) i Anna Zych (Pani Ania) są mistrzami formy, dzięki której widz odkrywa na nowo dziecięcą radość i prostotę. Spektakl przeznaczony jest dla widzów 10+.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto