Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tato Roku: przychylam dzieciom nieba

Redakcja
O trudnych pytaniach zadawanych przez dzieci, rozwiązywaniu konfliktów w domu, bezsilności i klapsach - rozmawiamy ze Sławomirem Bralewskim, zwycięzcą konkursu na Tatę Roku 2009.

Dzieci pamiętały dzisiaj o życzeniach z okazji Dnia Ojca?
Oczywiście! Chociaż przyznam szczerze, że nie mamy czasu świętować. Ludzie dzwonią i pytają mnie, jak to jest być Tatą Roku (śmiech).

No więc jak to jest?

Rewelacyjnie! Ten tytuł oczywiście zobowiązuje, ale jest jednocześnie bardzo sympatyczny. Pękam z dumy, podobnie zresztą jak moje dzieci. Tym bardziej, że wcześniej nie miałem pojęcia, że córka zgłosiła mnie do konkursu w swoim gimnazjum. Ankiety były anonimowe. Wychowawczyni, pani Ewa Kwiatkowska, zaprosiła mnie do szkoły i powiedziała, żebym usiadł, bo mogę się przewrócić. A następnie powiedziała, że jestem w finale konkursu na Tatę Roku. Byłem w szoku. Córka wzięła udział w konkursie, a teraz ja zbieram laury (śmiech).

Sam dzień przyznania nagrody - 20 czerwca we Wrocławiu - był dla mnie pełen radości
i jednocześnie smutku. Dwie godziny po tym, jak odebrałem Złotego Anioła, dowiedziałem się, że zmarł znakomity uczony z mojej uczelni, prof. Waldemar Ceran.

Od siedmiu lat, po śmierci żony, samotnie wychowuje pan czwórkę dzieci. Jak pan daje radę?

To oczywiście nie jest bułka z masłem. W dodatku pracuję zawodowo w Instytucie Historii Bizancjum na Uniwersytecie Łódzkim. Na szczęście pomagają mi moi rodzice. Bez nich bym sobie nie poradził. Poza tym staram się być z moimi dziećmi jak najczęściej. Wożę je do szkoły, pomagam w odrabianiu lekcji, staram się rozwiązywać ich problemy. A tych - proszę mi wierzyć - naprawdę nie brakuje. Mam syna i trzy córki, a co za tym idzie - damsko-męskie konflikty w domu (śmiech).

Kiedy umarła pana żona, musiał pan - mimo rozpaczy - zdać poważny, życiowy egzamin i pomóc przede wszystkim swoim dzieciom poradzić sobie z tą tragedią.

To prawda. Dzieci zadawały mi wtedy pytania, na które nie potrafiłem odpowiedzieć. Pomógł mi wtedy pewien ksiądz karmelita. Siłę znalazłem w Bogu.

Rozpieszcza pan swoje dzieci?

Często tak właśnie jest. Po śmierci żony starałem się przychylić im nieba. Mamy dwa króliki, dwa koty, psa-znajdę, chomika, wcześniej był też kanarek. Słowem niezły zespół. Wakacje spędzamy u moich teściów na działce. Robimy też tygodniowe wypady w Polskę. W tym roku wybieramy się na Kaszuby i na wygraną przeze mnie w konkursie, tygodniową wycieczkę nad Morze Śródziemne.

A czy Tato Roku bywa surowy?

Staram się taki nie być, ale czasami muszę. Jestem przeciwnikiem jakiejkolwiek przemocy, ale muszę się przyznać, że kilka razy nie wytrzymałem i dałem dziecku klapsa. Nie jestem z tego dumny, bo uważam to za objaw bezsilności rodziców.

Jakie cechy powinien mieć idealny ojciec?

W żadnym wypadku nie uważam się za ideał. Wręcz przeciwnie. Po prostu moja córka bardzo pięknie o mnie napisała i dzięki temu wygrałem ten konkurs. Dobry ojciec na pewno powinien być cierpliwy. No i powinien mieć czas dla swoich dzieci.

Czego zatem panu życzyć z okazji Dnia Ojca?

Tego, czego życzyły mi moje dzieci - zdrowia i tego, żebyśmy długo mogli być razem. A przy okazji chciałbym jeszcze podziękować organizatorom tego świetnego konkursu i nauczycielce mojej córki, Ewie Kwiatkowskiej.

Dziękuję za rozmowę.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto